Kroniki Times Square

„Kroniki Times Square”, sezon 1, odcinek 4 – „I see money” – wrażenia (ze spoilerami)

I see money – czwarty odcinek serialu HBO Kroniki Times Square co prawda nie przybliża nas bezpośrednio do początków branży porno i na rozwój tych konkretnych wydarzeń przyjdzie nam jeszcze poczekać, ale dowiedzieliśmy się kilku innych ciekawych rzeczy i możemy zobaczyć w pełni pierwsze pęknięcia na dotąd niezachwianej psychice jednej z głównych bohaterek. Dodatkowo możemy śmiało stwierdzić, że mafia zaczyna grać pierwsze skrzypce w całym tym przedstawieniu i kto wie, czy kilku istotnych bohaterów nie sparzy się na tej relacji? Standardowo już ostrzegamy przed spoilerami, więc jeśli do tej pory nie widzieliście najnowszego odcinka – nie czytajcie dalej. Pozostałych zapraszamy do lektury.

Mateusz Norek: Za nami półmetek pierwszego sezonu. Przy okazji omawiania drugiego odcinka już trochę się martwiłem i teraz mogę to chyba potwierdzić, że prawdziwy start pornobiznesu i kręcenia filmów najprawdopodobniej zobaczymy dopiero na sam koniec sezonu, bo póki co, poczynania bohaterów niezbyt nas do tego przybliżają. W tym odcinku pierwsze skrzypce grała zdecydowanie Candy, która wydaje się być coraz bardziej zmęczona prowadzonym trybem życia. Nie dość że jej praca na ulicy jest wyjątkowo pechowa, to spotkany w ciągu dnia w sklepie muzycznym facet (który oczywiście nie wie, czym się ona zajmuje) i jej późniejsza randka z nim dobitnie pokazują nam, że kobieta tak wrosła w objęcia nocnego życia Times Square, że nie potrafi nawiązać już normalnych relacji. Dla mnie w ogóle taki był wydźwięk tego odcinka i ostatniej sceny – wszyscy nasi bohaterowie, którzy pracując w nocy w tym miejscu – czy to jako barmani, czy dziwki lub alfonsi – są odklejeni od normalnego życia, tworzą w pewnym sensie hermetyczną społeczność. Vince dzięki swojemu własnemu lokalowi również coraz mocniej wsiąka w nocne życie, nie jest zainteresowany powrotem do żony i dzieci. Podobnie bezskuteczne wydają się próby “ratowania” Darlane przez Abby… młoda prostytutka nie jest zainteresowana wyrwaniem się z tej branży, chociaż widać, że między kobietami rodzi się coraz większa nić sympatii.

Mateusz Cyra: To fakt, szybko ten czas leci. I see money – bo tak nazywa się omawiany przez nas epizod – to chyba momentami najsmutniejszy odcinek z tych, które do tej pory widzieliśmy. Nie znaczy to jednak, że jest on dołujący i nie znajdzie się w nim żaden zabawny motyw. Wręcz przeciwnie – i niech potwierdzeniem moich słów będzie ostatnia scena i gromkie oklaski, które zebrała Candy za swoje “niesamowite umiejętności”. Wspominałeś o Candy i o tym, że jest coraz bardziej zmęczona swoim obecnym życiem. Zgadzam się – przez połowę tego epizodu kobieta wręcz snuje się bez celu i z nieobecnym wyrazem twarzy po prostu egzystuje – pije drinki, siedzi za barem, rozmawia z koleżankami… Widać trapiącą ją świadomość, że być może takie życie jest jej pisane i nie uda jej się wyrwać z tej ulicy, uciec od bezosobowych klientów i poniżającego oraz wcale nie łatwego zarobku. Mnie jednak zadziwiła prostota, z jaką Candy wkroczyła w kolejną rolę, mianowicie właśnie podczas randki z poznanym w sklepie muzycznym facetem. Bez mrugnięcia okiem powiedziała, ze nie ma męża ani dzieci. Możliwe, że chciała tym sposobem uprościć spotkanie, nie wdając się w bezsensowne jej zdaniem rozmowy na temat dzieci, rodziny, wychowania itp, niemniej jednak jest to kolejna ciekawa cegiełka dołożona do tej postaci. Z kolei wątek Abby tak naprawdę nie zaskoczył. Wiedzieliśmy już wcześniej, że jest to dziewczyna z dobrej rodziny, która nie do końca ma świadomość wartości pieniędzy i dla której wszystko zdaje się być niesamowicie proste, o czym przekonaliśmy się podczas jej toaletowej rozmowy z Darlene, w trakcie naprawy sprzączki w butach, które była studentka z pewnością by wyrzuciła, gdyby prostytutka nie pokazała jej, jak można wadę naprawić. Można również stwierdzić, że stało się wreszcie to, co wisiało w powietrzu już w poprzednim odcinku, a nasz sympatyczny barman zaliczył niekoniecznie dołek, ale łuzę już na pewno ;).

Wypraszam sobie!

Mateusz N.: Niestety, mimo że mafijni partnerzy Vincenta darzą go zaufaniem i proponują mu jeszcze większe możliwości zarobku, odcinek ten uświadamia również wszystkim, kim tak naprawdę są i w jaki sposób działają, jeśli ktoś – świadomie lub nie – szkodzi ich interesom. Pod wpływem jednego z robotników coraz więcej pracowników budowy decyduje się nie płacić za natychmiastowe wydanie wypłaty w formie gotówki, więc Rudy Pipilo postanawia uczynić z prowodyra przykład dla innych, wysyłając go mocno pobitego do szpitala. Szwagier Vincenta jest wściekły, Rudy bagatelizuje sprawę, twierdząc, że tak to czasem wygląda w interesach, a Vince wydaje się być zupełnie zdezorientowany tą sytuacją, nie wiadomo więc, jak się to daje rozwinie. Gdyby tego było mało, policja również przysparza mu kłopotów, bezczelnie żądając haraczu w zamian za spokój w jego barze. Nadal niewyjaśniona pozostaje też kwestia tajemniczego zakazu zatrzymań w obrębie Times Square, jaką dostają od dowództwa szeregowi policjanci.

Mateusz C.: To fakt, Vincent ma coraz bardziej pod górkę i z każdą okazją przekonuje się, że prowadzenie baru to nie jest tak prosta sprawa. Dziwi mnie nieco podejście szwagra braci Martino do calej sytuacji – przecież od początku musiał zdawać sobie sprawę z tego, kim są Rudy Pipilo i jego banda. Poza tym – chyba troszkę za późno na lojalność wobec kolegów z budowy. Ucieszyło mnie również to, że Vince skorzystał z dobrej passy Frankiego i zameldował o wszystkim prawej ręce Rudy’ego, dzięki czemu obaj bracia będą mieć spokój przynajmniej w tej kwestii. Coraz większą uwagę kamera przykuwa do Chrisa Alstona – czarnoskórego policjanta, który jako jeden z nielicznych nie boi się zadawać pytań kierownictwu i który widzi, że w powietrzu wisi jakiś grubszy przekręt. Jaka będzie jego rola w dalszej części serialu? Tego nie wiemy, ale w tym momencie pomaga on dziennikarce, która od kilku już odcinków próbuje dostać się do nocnego świata Times Square, by napisać artykuł na temat pozostałych bohaterów serialu. Najważniejsze jest jednak to, że w dalszym ciągu serial dobrze się ogląda i niemal godzinny odcinek mija nie wiadomo kiedy.


Kroniki Times Square obejrzycie na kanałach HBO oraz w serwisie HBO GO

Kroniki Times Square

Write a Review

Opublikowane przez

Mateusz Cyra

Redaktor naczelny oraz współzałożyciel portalu Głos Kultury. Twórca artykułów nazywanych "Wielogłos". Prowadzący cykl "Aktualnie na słuchawkach". Wielbiciel kina, który od widowiskowych efektów specjalnych woli spektakularne aktorstwo, a w sztuce filmowej szuka przede wszystkim emocji. Koneser audiobooków. Stan Eminema. Kingowiec. Fan FC Barcelony.  

Mateusz Norek

Z wykształcenia polonista. Zapalony gracz. Miłośnik rzemieślniczego piwa i nierzemieślniczej sztuki. Muzyczny poligamista.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *