Jak to wspaniale, że mamy Internet i nie jesteśmy zależni od dziennikarzy radiowych i prasowych w temacie poznawania nowej muzyki. Dzięki temu takie cudeńka, jak debiutancka EP formacji Mike Skowron, nie przechodzą niezauważone. Skrawki to zaledwie piętnaście minut muzyki, która wciąga i potrafi naprawdę uzależnić.
Wokalistka, Dorota Kopka-Broniarz, opowiadając o twórczości swojego zespołu, wymienia mnóstwo inspiracji: Gdybyśmy bardzo chcieli i musieli muzykę Mike Skowron do kogoś porównać, to może byłby to islandzki Asgeir, kanadyjska Feist czy minimalistyczna Cat Power. Usłyszelibyśmy dalekie echa takich artystów Indie folk jak Ben Howard, awangardo-folkowego Sufjana Stevensa i St. Vincent, norweskiego songwritera Thomasa Dybdahla czy art popowego brytyjskiego Daughter. Ale to wszystko tylko echa. Ponieważ jest to tylko mały fragment muzyki, która gościła w naszych uszach przez ostatni rok. Co i tak nie przekłada się na to, co słyszymy na EPce.
Dorota trafia w punkt – to są wyłącznie echa. Mike Skowron przedstawia frapujące, własne spojrzenie na minimalistyczną elektronikę połączoną z dream popem. To bardzo ciepła muzyka, pełna kolorów, daleka od typowego chłodu instrumentów klawiszowych. Zespół stara się otoczyć słuchacza kojącymi dźwiękami, wręcz odprężającymi. Przepis na kompozycje jest dosyć prosty, aczkolwiek trafiony w punkt. Pierwsza część należy do wokalistki, której przygrywają klawisze (L1) lub gitara (L3 Skrawek), aby w drugiej części utworu klimat został przełamany dźwiękami gitary lub kakofonią dęciaków. Inny patent to gęste elektroniczne tło i schowany nieco wokal Doroty, co zbliża formację Mike Skowron właśnie do estetyki dream popowej (L2). Natomiast nie do końca mi pasuje na tej płycie ostry, dyskotekowy wręcz L4 Kucyk. Tutaj Dorota śpiewa kąśliwie, zadziornie – cały kawałek ma taki charakter, który jednak zdecydowanie odbiega od rozmarzonego klimatu pozostałych kompozycji.
Nie zmienia to jednak faktu, że Skrawki to bardzo obiecujący debiut. Trzymam kciuki za zespół, bo wiem, że na naszym krajowym podwórku coraz trudniej jest się przebić w zalewie, wcale nie mniej utalentowanych, młodych wykonawców.
Fot. Smile PR