Nie oceniaj człowieka po wyglądzie – Hackneyed – „Death Prevails” [recenzja]

Przeglądając wkładkę dołączoną do reedycji Death Prevails, debiutanckiego krążka Niemców z Hackneyed, zastanawiałem się, czy nie doszło do pomyłki. Chłopcy wyglądali jakby żywcem zostali wyciągnięci z lekcji w liceum albo nawet w gimnazjum, a nie na członków death metalowej bandy. Złe przeczucia potęgowały koszulki Decapitated, które dumnie nosił wokalista, pozując do zdjęć. No świetnie, pomyślałem sobie, pewnie jakaś techniczna nawalanka, z instrumentalną masturbacją. Wrażenia nie poprawiła też kiczowata okładka. Na szczęście sprawdziło się stare przysłowie, że nie należy oceniać książki po okładce.

Po nastawieniu płyty i wybrzmieniu intro okazało się, że młodzi Niemcy w 2008 roku okazali się zdolnymi adeptami klasycznego death metalu osadzonego w pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych, utrzymanego w średnim i szybkm tempie, a chłopiec na wokalu, zwany Philem, okazał się sprawnym wokalistą, który wyróżniał się potężnym basowym growlem. Nie powiem, zdziwienie było i to wielkie.

W ogóle Hackneyed to ciekawa sprawa. Zespół powstał w 2006 roku, a swój debiut zaliczyli pod skrzydłami majorsa raptem dwa lata później. Nie wiem, na ile był to wymysł wytwórni, czyli Nuclear Blast, a na ile ich talent okazał się głównym sprawcą, że włodarze zdecydowali się wziąć tych młodzików pod swoją opiekę. Jednak już po dwóch płytach chłopcy opuścili załogę Nucleara, przenosząc się do Lifeforce Records, dla którego nagrali dwa krążki (Carnival Cadavre z 2011 roku i wydany dosłownie na dniach Inhabitants of Carcosa).

Death Prevails (wznowiony niedawno w limitowanym nakładzie przez Metal Mind) wstydu – jak wspomniałem powyżej – nie przynosi. Przeważnie mamy ciężką, deathową jazdę, z blastami i charakterystycznymi riffami i oczywiście lirykami typowymi dla gatunku, jak w Gut Candy, Axe Splatter, Bone Grinder, które to tytuły mówią same za siebie. Ale muzyków ciągnie do kombinowania i zabaw z brzmieniem, jak jazzowa wstawka w Gut Candy czy fatalny, typowy dla kapel pokroju The Rasmus motyw gitary z początku Ravenous. Na szczęście zespół w dalszej części grzeje aż miło, ale niestety powraca do tej fatalnej zagrywki. Błędy młodości.

HACKNEYED - Gut Candy (OFFICIAL MUSIC VIDEO)

Hackneyed kombinuje ponadto w Neon Sun. Znowu mamy jazzowe plumkanie, ale i świetny riffy, jak i ten pełen złowieszczego klimatu z wolniejszej części kawałka, jak i z przyspieszenia. Tutaj zespół popisuje się biegłością techniczną. Mamy mnóstwo zmian tempa, klimatu. Panowie, jak widać, wiedzą na czym ten job polega. Nie grają nic odkrywczego w gruncie rzeczy, ale potrafią skomponować układankę tak, że wszystko brzmi co najmniej przyzwoicie.

Są jednak i pomyłki niestety. Jak Worlds Collide, który za bardzo nie wiem, czym miał być. Najpierw mamy dosłownie industrialny rytm à la Rammstein, a potem mamy wesołe taplanie w death metalowym błotku w średnim tempie. Na szczęście plamę zmazuje całkiem melodyjny Symphony of Death i dostojny, kroczący Bone Grinder ze świetnymi, robiącymi złowrogi klimat klawiszami osadzonymi na samym końcu.

Debiut Hackneyed spowodował, że znikąd pojawiła się kapela, której członkowie pomimo młodego wieku potrafili się wybić i pokazać, że można grać klasyczny metal śmierci, unikając współczesnych grzechów gatunku w postaci przesadnej ekwilibrystyki brzmieniowej i wymuskanego brzmienia. Niestety poza tym, zespół na Death Prevails nie zaprezentował niczego szczególnego, zbierając kilka patentów w jedną całość i proponując 30 minut solidnego death metalu.

 Fot.: Metal Mind Productions.

Write a Review

Opublikowane przez

Jakub Pożarowszczyk

Czasami wyjdę z ciemności. Na Głosie Kultury piszę o muzyce.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *