niedobrani

Barwy kampanii – Jonathan Levine – „Niedobrani” [recenzja]

Jonathan Levine, reżyser filmu Niedobrani, może uchodzić za twórcę sprośnych i przaśnych komedii, gdzie humor zdominowany jest przez tematy genitalno-fekalne. Gra mniej więcej w tej samej filmowej lidze, co Judd Apatow. W obu przypadkach pod politurą mało wybrednych dowcipów kryje się jednak apoteoza konserwatywnych republikańskich wartości. Tym, co dodatkowo łączy obu twórców, kreując owo swoiście pojmowane kino autorskie, jest osoba aktora Setha Rogena obdarzonego nieprzeciętnym vis comica bazującym w szczególności na niechlujnym sposobie bycia odgrywanych przez niego postaci i specyficznej fizjonomii.

Nie inaczej jest z Niedobranymi, aczkolwiek pewnym novum pozostaje wykorzystanie Charlize Theron – aktorki z innych rejestrów artystycznych niż te, które są powielane w kolejnym utworach – stanowiącej w najnowszym obrazie Levine’a idealny kontrapunkt dla abnegata Rogena. Radykalny dziennikarz Fred Flarsky, ubrany w nieodłączna dlań kreszową wiatrówkę, przypadkowo trafia na elegancki raut, gdzie trochę w stylu znanym nam w Polsce z opowieści o perypetiach Nikodema Dyzmy, wdaje się w awanturę z potentatem medialnym odpowiadającym za utratę przez niego pracy. Tamże zauważony zostaje przez nieskazitelną w każdym calu panią sekretarz stanu, Charlotte Field, ubiegającą się o urząd prezydenta Stanów Zjednoczonych.

Nie tylko w trywialności jednego z tych nazwisk i szlachetności drugiego rysuje się ten kontrast wygrywany przez Levine’a. Jak się okazuje, oboje znają się jeszcze z dzieciństwa, kiedy to przyszła ambitna polityczka była opiekunką nastoletniego Freda, zaś jego platoniczna miłość do starszej niani zakończyła się w sposób, eufemistycznie rzecz ujmując, zawstydzający dla niego samego.

Całość moglibyśmy sprowadzić do banalnej konstatacji, że przeciwieństwa się przyciągają, niemniej jednak byłoby to zbyt dalekie uproszczenie. Levine wykorzystuje utrwalone w amerykańskim kinie schematy gatunkowe, takie jak komedia romantyczna czy też screwball comedy, by napełnić je treścią i w satyryczny sposób spojrzeć na realia współczesnej polityki determinowanej przez marketing polityczny definiujący każdy drobiazg w publicznym wizerunku osób piastujących urzędy publiczne oraz uwikłanej w brudne relacje z korporacyjnymi gigantami. Gdzieś w tle pobrzmiewają echa amerykańskiego kina społecznie zaangażowanego w estetykę Franka Capry, niemniej jednak zostało to w tym miejscu przefiltrowane przez szczególny rodzaj humoru reprezentowanego przez twórcę, a nad fabułą unosi się gęsty dym marihuanowego jointa.

Niedobranych można też notabene odczytywać jeszcze na jednym metakulturowym poziomie. To swoisty przepełniony nostalgią hołd dla popkultury lat 80. i 90. XX wieku i pokolenia współczesnych czterdziestolatków kształtowanych przez owe dekady. W licznych odniesieniach do tekstów kultury pojawia się Roxette w balladzie It must have been love (kapitalna scena tańca bohaterów do tejże piosenki), Bruce Springsteen i serial Beverly Hills 90210, ale reżyser zgrabnie buduje pomost ku teraźniejszości poprzez aktualne referencje do Gry o tronAvengers (oglądanych w telewizji w języku rosyjskim). Sam film Levine’a jest swoistą parafrazą na temat House of cards w wulgarnym, typowym dla Levine’a entourage’u. Nie byłby on bowiem sobą, gdyby nie uczynił kulminacyjnym punktem fabuły sekwencji masturbacji, gdzie w rezultacie nasienie obficie ląduje na twarzy onanizującego się. Doskonałe aktorstwo pary głównych bohaterów uzupełnione jest pysznymi epizodami Boba Odenkirka w roli narcystycznego prezydenta – idioty zakochanego w swoim serialowym wizerunku głowy państwa (nieintencjonalne jak mniemam nawiązanie do obecnej sytuacji na Ukrainie) oraz nierozpoznawalnego Andy’ego Serkisa, co jest zresztą typowe dla jego aktorskiego dossier.

Niedobrani są zatem świetną rozrywką oraz inteligentną rozprawką na temat globalnych problemów bez dydaktycznego nadęcia, aczkolwiek jest to film, który z uwagi na rzeczoną dosadność w prezentowaniu pewnych treści nie każdemu przypadnie do gustu.


Film obejrzeliśmy dzięki Cinema City

 

niedobrani

Write a Review

Opublikowane przez

Michał Mielnik

Radca prawny i politolog, hobbystycznie kinofil - miłośnik stołecznych kin studyjnych, w których ma swoje ulubione miejsca. Admirator festiwali filmowych, ze szczególnym uwzględnieniem Millenium Docs Against Gravity, 5 Smaków, Afrykamery, Ukrainy. Festiwalu Filmowego.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *