Lata Dwudzieste - okładka płyty Dawida Podsiadły

Co się liczy, a co nie? – Dawid Podsiadło – „Lata Dwudzieste” [recenzja w formie eseju]

Lata Dwudzieste to płyta, którą Dawid Podsiadło zapowiadał jako taneczną i bardzo przebojową. Wyprodukowana została we współpracy z Jakubem Galińskim, chwytliwe brzmienia łącząc z refleksyjnymi zapiskami dotyczącymi uczuć, wspomnień, relacji międzyludzkich i obserwacji rzeczywistości. To trzynaście utworów, bardzo różnych, ale jednocześnie podobnych. Wachlarz emocji, który towarzyszył mi podczas pracy nad albumem, był bardzo szeroki – opowiadał muzyk, a analizując album, trudno temu zaprzeczyć. Mnie również towarzyszył wachlarz emocji podczas odsłuchu, dlatego postaram się porozważać nie tyle nad poszczególnymi piosenkami, ile nad całym projektem.

Pierwsze podejście do Lat Dwudziestych to raczej z tych bolesnych mam (Dawid, zaśmiecasz głowę i cały znów mi zmieniasz plan), ale boleść ta wiąże się raczej z brakiem przygotowania na zderzenie z materiałem, do którego nie było się przywykłą.

Uzasadniając muzyczno-odbiorcze przyzwyczajenia, przeniosę się nieco w czasie, ponieważ twórczość małomiasteczkowego artysty uważnie obserwuję od jego występu w kieleckim WDK, 7 listopada 2013 roku. Pozwolę sobie z tego względu zacytować biografię artysty opublikowaną na stronie Wojewódzkiego Domu Kultury w Kielcach z tego samego roku, zachęcającą do uczestnictwa w wydarzeniu:

Dawid Podsiadło to jeden z najzdolniejszych młodych polskich wokalistów. Mimo młodego wieku (rocznik ’93) ma już na koncie kilka lat muzykowania w zespołach alternatywnych, zwycięstwo w najbardziej rozpoznawalnym polskim talent show – X Factor i wreszcie – debiutancką płytę pt. „Comfort and Happiness”, która ukazała się na rynku 28 maja 2013 r. Już 3 dni po premierze wyprzedano w sklepach jej pierwszy nakład. Album wszedł także na listy bestsellerów sklepów internetowych i okupuje czołowe miejsca we wszystkich polskich rankingach sprzedaży. W niezwykle krótkim czasie osiągnął status platynowej płyty i zadebiutował na pierwszym miejscu ogólnopolskiej listy sprzedaży OLiS (Oficjalna Lista Sprzedaży ZPAV).

Mamy 2022 rok, poza Comfort and Happiness, Dawid Podsiadło poszerzył dyskografię o Annoyance and Disappointment, Małomiasteczkowego i wydane w październiku Lata dwudzieste, ale jeszcze ważniejsze są chyba jego dokonania koncertowe na przestrzeni tych dziewięciu lat – trasy, które wyśpiewał i stadiony, które wypełnił. Uczestnicząc w wydarzeniach, rozgrywających się zarówno w klubach, filharmoniach, jak i na stadionach, nie sposób nie skolekcjonować odpowiednich wrażeń i nie nabyć swego rodzaju oczekiwań (jak wiadomo: wysokich). Tyle że w przypadku jakiejkolwiek twórczości nie o spełnianie oczekiwań odbiorców chodzi (przynajmniej w kwestiach pozamarketingowych), a o realizację artystycznej wizji i podążanie ścieżką wytyczoną własnymi przekonaniami. Przekonania mogą ulegać zmianie, tak jak i wizja swojego miejsca w popkulturowych szufladkach – nie będąc zwolenniczką zaszufladkowywania, trudno mi stwierdzić, że żyjemy w świecie, w którym się wzajemnie nie etykietujemy. To wizja z lekka utopijna z powodu ograniczeń serwowanych nam przez fizjologię układu nerwowego. Każdy artysta ma prawo do wyrażania twórczej swobody, a każdy odbiorca może tę twórczość przyjąć lub odrzucić, zgodnie z analizą transakcyjną stworzoną przez Erica Berne’a i jej pozycją zdrowia psychicznego (ja jestem OK i ty jesteś OK).

Analizie (nietransakcyjnej) poddałam już wcześniej Małomiasteczkowego, oceniając płytę, jak i zjawisko wokół niej powstałe, słowami: pudrowy róż w duecie z zielenią to moja ulubiona kombinacja ostatnich miesięcy. Tak to już jest, na pewne dzieła oraz twórców patrzy się przez pryzmat sentymentalności. Nie musi on jednak przysłaniać rzeczywistości – pierwsze, co wydało mi się w tej okołopremierowej uderzające, to marketingowe fajerwerki, które można podziwiać, ale i przed których hukiem można uciekać.

Promocja Lat Dwudziestych zaczęła się od TikToka, a tuż po zaanonsowaniu tego na Instagramie przez artystę na jego profilu pojawił się tiktokowy link prowadzący do możliwości odsłuchania fragmentów z nadchodzącej płyty. Brzmi to całkiem dobrze, ale kiedy po wybraniu utworu na ekranie mojego telefonu zagościły fanki w wieku okołowczesnoszkolnym, kiwające się w rytm nowej muzyki Podsiadły z dopiskiem, że pomagają artyście w promocji – zwątpiłam. Można tę kwestię analizować na różne sposoby, ale dłużej się nad tym zatrzymywać w tekście nie zamierzam – te dane przez odpowiednie osoby przeanalizowane zostały zapewne dogłębnie.

Kolejnym punktem programu było wideo promujące płytę, w którym artysta umożliwia jej przedpremierowy odsłuch przypadkowym przechodniom, przemierzającym okolicę warszawskiego przejścia podziemnego pod rondem Dmowskiego. Jeżeli przebieg tej akcji miał przypominać kiosk pod Pałacem Kultury gromadzący tłumy przy okazji premiery poprzedniego krążka, chyba któryś element projektu został niedopracowany. Oglądając to nagranie, można odnieść wrażenie nie zbliżenia się do słuchacza czy słuchaczki, a tworzenia wyraźnego dystansu (wybitny artysta i szary tłum, który może dostąpić zaszczytu posłuchania przedpremierowych fragmentów wśród wieszaków z ubraniami i zapachu tłustych pączków wymieszanego z aromatem galanteryjno-kadzidlanym). Warto dodać, że na stadionie PGE Narodowy Podsiadło przedpremierowo zagrał prywatny koncert dla celebrytów i przedstawicieli mediów (z którego relacje obiegły Instagram).

Duży krok promocyjny to w końcu akcje na platformie Spotify – zajęcie banerów, stworzenie wersji Enhanced albumu oraz zrobienie wszystkiego, aby znaleźć się w topce streamingu (osiągniętej zresztą). Nie sposób krytykować takich działań, każdy walczy o uwagę, bo za nią w końcu kryją się korzyści finansowe. Później świętowanie znalezienia się na telebimie Spotify na Times Square (wcześniej gościła tam już Daria Zawiałow i Monika Brodka). Co do wersji Enhanced, wspaniale pisał o tym na Polifonii Bartek Chaciński, a sama chętnie przytoczę fragment jednego z ulubionych tekstów „Magazynu Pismo” Bezsenni żołnierze na froncie wojny o uwagę (09/2019): W świecie do tego stopnia przepełnionym informacjami to właśnie uwaga, o którą coraz trudniej i której zasoby są ograniczone, zyskuje większą wartość niż niemal nieograniczona ilościowo i powszechnie dostępna informacja. Przyrost informacji wzmacnia deficyt uwagi; dlatego to wartość uwagi jako dobra rzadkiego rośnie wraz ze wzrostem liczby informacji

W jednej z pięciu kilkudziesięciosekundowych narracji nazywanych analogicznie do odcinków serialu Friends słyszymy: Nie lubię cię jest o czymś bardzo konkretnym. Podoba mi się to, że jest napisane w taki sposób, żeby nie sugerować wprost tego, o czym osobiście pisałem ten utwór. Jeszcze nie będę tego zdradzał, bo chciałbym, żeby ludzie mieli swoją własną interpretację. Ale tak, jest tam jakiś taki twist. Było to napisane podczas mojego takiego wyjazdu nad jezioro, żeby pisać właśnie teksty. Coś tam przeżyłem i postanowiłem o tym napisać. A po prostu mam nadzieję, że jest to przyjemny, taneczny numer.

Naprawdę trudno mi uwierzyć, by wstawki w wersji rozszerzonej płyty niosły za sobą wartość inną niż kradzież uwagi odbiorcy, składanej w ofierze Spotify (oferującej je jako jedyny serwis streamingowy na rynku).

Skupiając się (w końcu) na trackliście, warto podkreślić, że zaczęło się przecież od POST-u/a, przy pierwszym odsłuchu zaskakującego (formą, dźwiękiem, refrenem), a z każdym kolejnym zyskującego w skali ocen. Zabawy słowne Podsiadły, inteligentne nawiązania i różnorakie konteksty to cechy znane już od wielu premier, zostaje je więc doceniać.

Rzucę kamieniem prosto w Twoją twarz

Nic o mnie nie wiesz a ja Ciebie znam

W niebieskim niebie nie otworzą bram

Bóg da zbawienie, ale tylko nam

Podmiot liryczny bez oporów wskazuje na hipokryzję zakorzenioną w religijności i polskości, w sposób ciekawy i błyskotliwy. Porusza temat mizoginii, homofobii i ksenofobii, a także kreacji w mediach społecznościowych. Przykre obserwacje rzeczywistości zderzają się w POŚCIE z radosnym indie popem, któremu brzmieniowo bliżej do Małomiasteczkowego niż Lat Dwudziestych (nie wspominając już o pierwszej czy drugiej płycie Podsiadły). Najnowszy album, wyprodukowany we współpracy z Kubą Galińskim powtarza jednak wielokrotnie motyw trudnej historii zestawionej z pogodnym tłem muzycznym.

Kolejną zapowiedzią symbolicznego dwudziestolecia – jak tłumaczył Jarkowi Szubrychtowi Dawid: to odniesienie do własnych lat dwudziestych, jak i lat dwudziestych XXI. wieku – okazał się utwór To co masz Ty!, w narracji nawiązujący nieco do Trofeów, czyli gorzkich refleksji z życia na artystycznym świeczniku.

Komu wróży Pan karierę

A komu zwyczajne szare dni

No i kiedy to wesele

Proszę powiedzieć, chociaż z kim

Uciążliwość związana z popularnością wciąż nie daje twórcy spokoju, chociaż wydaje się, że już do tego przywykł. Nie czuję już potrzeby, żeby być sławnym na cały świat, bo jestem sławny w jednym kraju i już to jest wystarczająco trudne. Przez jeden sezon byłoby super, ale prognozy wskazują, że jeszcze przez parę lat będę rozpoznawalny, a to już jest wyzwanie – tłumaczy Szubrychtowi Podsiadło. To piosenka o miłości dojrzałej, nie tej łamiącej serce, w swej powtarzalności stworzona do rytmicznych pląsów pod sceną.

A dla mnie liczy się to

Liczy się to, co masz Ty

Nieważne z prądem czy pod

Ja pójdę, gdzie pójdziesz Ty

Warstwa dźwiękowa reszty utworów wydaje się mieć ze sobą dużo wspólnego, w większości prosząc się o wysokie noty w kategorii radiowości. Ich taneczność niesie w sobie potencjał koncertowy i zapewne wynika z powstawania aranżacji w okresie pandemii. Yannis Philippakis po wydaniu przez FOALS Life Is Yours w wywiadzie z „Hotpress” stwierdził: Stworzenie płyty tanecznej miało sens, bo zaczęliśmy sobie wyobrażać jej przyjęcie, kiedy wszystko po pandemii zacznie wracać do normalności. Byliśmy w stanie wyobrazić sobie nasze piosenki grane na imprezach i domówkach. Jest odpowiednia dla tego momentu. Nie zdziwiłoby mnie podzielenie tej wizji przez innych twórców.

WiRUS to utwór otwierający Lata Dwudzieste, grożący: Zarażę Cię, wejdę Ci w łeb. To, co trzeba mu przyznać, to prawdomówność – wchodzi w łeb, nawet jeżeli bardzo chce się tego uniknąć i próbuje się go wymazać z pamięci. Kierunek obrany przez artystę w tym (u)tworze trudno odgadnąć, wiadomo jednak, że jest on odmienny od wszystkiego, co znane i kojarzące się z inicjałami DP – wciąż przy jego otwarciu słyszę Everybody Backstreet Boys. Teksty można interpretować na bardzo różne sposoby, dzięki czemu trudno im coś udowodnić – WiRUS bardziej niż pandemii dotyczy miłości. Gdybym jednak bardzo chciała znaleźć jakieś niedopatrzenie w kontekście biologicznym warstwy lirycznej, to w interpretacji dosłownie odwołującej się do wirusa, wersów: bez żywicielki rozpuszczę się / więc mnie do serca bierz. Wirus w nomenklaturze medycznej może mieć gospodarza, a żywiciel pojawia się w parazytologii. Fragment Wiruj ze mną, ze / Świruj ze mną / W i R U S zasługuje na status earworma, którego trudno się pozbyć. W psychologii muzyki poza odpowiednimi cechami kompozycyjnymi takiego tworu istotna jest jeszcze ekspozycja na niego – według badań wzrost prawdopodobieństwa wystąpienia melodii, której nie można pozbyć się z głowy, wiąże się ze zwiększeniem na nią ekspozycji, czyli częstszym jej słuchaniem. Wers ten jest też dość wątpliwym fragmentem warstwy lirycznej albumu, nawet jeżeli ambicje miałby do stania się polskim YMCA.

Z refrenem TAZOSów trudno się pożegnać, ale już nie tak łatwo odruchowo go przewijać. To wspomnienia lat 90., a może i rowerowego 2002 roku, czasów względnie łatwiejszych i piszących prostsze (ale czy bardziej wartościowe?) scenariusze. Recytacja wspomnień i refleksji związanych z upływem czasu i znajomości w rytmicznie popowej scenerii może w słuchaczkach i słuchaczach wywołać jakiś rodzaj nostalgii.

Pamiętam strach, miał wielkie oczy

Gdy tamten pan mi w przeglądarkę wskoczył

A teraz sam błądzę po nocy

Próbuję skakać, lecz ktoś już mnie przeskoczył

Kolejne na liście Halo odnosi się do historii relacji, której los wydaje się dość uniwersalny, choć zapisany w sposób niejednoznaczny. Podsiadło uważa, że uchwycił w refrenie styl Ralpha Kamińskiego, a chórki wywołują tu skojarzenia z kościelnym wielogłosem, z syntezatorami w tle.

W telefonie tylko wspomnienia

Śladów prawie po Tobie nie ma

I coraz słabszy w głowie śpiewa głos

Już wiem na pewno, że wyjadę stąd

Nie lubię Cię wszystko już wiecie z zamieszczonego powyżej wstępu artysty. Dodam tylko, że godząc się już z muzycznym całokształtem albumu, można tego electropopu słuchać w zapętleniu, aby zauważyć grę słów związaną z rozwojem kreślonej przez Dawida nad jeziorem opowieści. Z energetycznego indie z szorstkimi samplami wybija się na pierwszy plan refren, w którym sugerowane tematy miłosne zamienić w odbiorze warto na relację ze sławą.

Smuci Twój stan, pamiętam te lepsze

Czy szansę Ci dam? Jeżeli, niechętnie

Szósty na trackliście znalazł się duet z Sanah zatytułowany O czym śnisz?, stanowiący zapis współdzielonych wspomnień, wywodzących się z początków muzycznych, udziału w talent show oraz wiary w siebie, niezależnej od otoczenia i niedowierzania w spełnione marzenia. Muzycznie poprawny, kojarzy się z twórczością gościni dość naturalnie, gdyż Jakub Galiński odpowiada za kompozycję wielu jej utworów.

O czym śnisz, gdy gasną już kamery?

Czy masz jeszcze sny?

Czy boisz się uwierzyć w to

Że to wszystko masz?

W to, że to Ty?

Blant opowiada o analizowaniu miłosnych przeżyć podczas palenia tytułowego blanta. Buch, buch i zalewa mnie dym / Buch, buch i nie mogę na nogach stać – relacjonuje podmiot liryczny i odpływa w dubstepowym rytmie z podkładem Nintendo. Nie jest to jednak żaden manifest, o czym wspomina artysta w wywiadzie dla „Wyborczej”.

Dotyczący toksycznej relacji utwór D I A B L E w swojej kategorii dance okazuje się dość dyskotekowy, a wybrzmiewające W głowie tylko jedno zdanie: Zjadłbym ciebie na śniadanie wywołuje we mnie ten sam zgrzyt, co smarowanie sobą chleba u wiadomego zespołu. 

mori to utwór, który w przedpremierowej wersji koncertowej wydał mi się porównywalny do Nie kłami – poruszający i przeszywający połączeniem możliwości głosowych Dawida i rozbrajającym emocjonalnie tekstem. Zelektronizowana, wpadająca w ambient wersja albumowa takiego samego efektu niestety nie wywołuje, ale i tak jest tym jedynym niebieskim elementem na kolorowej mapie płyty. Ludzie dużo mówią mi o tym, jaki moja muzyka ma wpływ na ich życie. To trudne, wzruszające historie. Wiem, że to jest właśnie nieśmiertelność, ta obecność w życiu innych ludzi. Wiem, że już nie muszę się bać. „Mori” jest smutną piosenką, ale jednocześnie daje mi ukojenie. Dzisiaj jest tak, jutro wszystko może się zmienić, ale wiem, że to, co między nami było, ma znaczenie tłumaczy Podsiadło.

A jeśli już

To wezmę tam ze sobą bukiet róż

Przy bramie będę czekał, patrząc w dół

Ty w wolnej chwili czasem na mnie spójrz

millenium artysta wyśpiewuje o sile miłości i oddania, mijając się nieco z warstwą dźwiękową. Jak sam przyznaje: być może to jego najszczersza opowieść o uczuciach miłosnych.

Nie pytaj mnie nigdy, czy jeszcze Cię kocham

Oddałbym wszystko by odbić się w oczach

awejniak w duecie z Kasią Nosowską wypełnia prostota dająca możliwość wybrzmieć niepewności i tęsknocie, za tym, co (nie)przeżyte. Odnosi się do wojny w Ukrainie, a warstwą dźwiękową kojarzy się z gitarowym HEY-em i przywołuje momentami atmosferę okołoświąteczną.

Szarość i Róż, jak przyznaje Podsiadło, to coś pomiędzy: czernią i bielą osądów oraz czerwienią i bielą polskiej flagi. Absurdalność popularności polskiej kultury masowej, propagowanej przez telewizję publiczną: disco-polo i kabaretów. O tej pierwszej kategorii znakomicie pisze Michał Rusinek w Zero zahamowań, Dawid Podsiadło śpiewa o niej z rozmachem. Wersja live z obecnością Orkiestry OSP Nadarzyn pobija wersję płytową i w swej przaśności idealnie wpisuje się dźwiękowo w narrację liryczną.

Disco polo love

Od dziecka po grób

Dobro narodowe

Więc wskakuj na stół

Dni kabaretowe

Aż zaboli brzuch

Sny dwukolorowe

To szarość i róż

W wersji deluxe płyty znalazły się cztery dodatkowe utwory – jeden nowy (Kolce i róże) i trzy znane (i wybitne): Let You Down z serialu Cyberpunk: Edgerunners, Bóg T.Love, Nic nie może wiecznie trwać Anny Jantar.

Zastanawiałam się przez pewien czas, czy podejście krytyczne do pewnych fragmentów płyty podczas pierwszego odsłuchu podzielają inni odbiorcy, wiedząc, że każde kolejne odtworzenie zwiększa szansę na ich polubienie. Jak twierdziła polska filozofka Krystyna Wilkoszewska: nie można mówić ani o obiektywnych, ani o subiektywnych reakcjach na muzykę, ponieważ stanowią one wypadkową wzajemnej interakcji słuchacz – muzyka. John Dewey podkreślał, że wszelkie formy sztuki sprawiają, iż obcowanie z nimi zmienia sam przedmiot doświadczenia, a więc także i emocje, które wiążą się z jego percepcją. Zgodnie z badaniami im więcej słuchamy danego utworu, tym bardziej go lubimy, co w dziedzinie psychologii społecznej zalicza się do efektu czystej ekspozycji (błędu poznawczego). A za wywoływanie stanów emocjonalnych pod wpływem słuchania muzyki odpowiedzialne jest pobudzenie układu endorfin i ich oddziaływanie na konkretną część mózgu – układ siatkowaty. Każdy odbierać ją może w inny sposób, a zyskiwać będzie w ocenie to, co w jakimś stopniu znane i kojarzące się z tym, co już usłyszane.

Lata Dwudzieste to swego rodzaju mieszanina, taka jak na okładce Daniela Jaroszka, nadmiaru i niedopasowania. Traktowana jako metafora obecnych czasów i ostatnich lat życia artysty, może być uznawana za trafioną, ale bez tego kontekstu skutkuje raczej wrażeniami przytłoczenia i zagubienia odbiorcy, przyzwyczajonego do pewnej spójności. Album jest przekrojową definicją polskiego popu lat 20., wywodzącą się z eksperymentów twórczych Galińskiego i Podsiadły, uderzających w wyższe niż dotychczas mainstreamowe podia przy jednoczesnej próbie zabrania ze sobą na szczyt garści alternatywy.

Dawid Podsiadło próbuje podsumować w albumie przeszłość i w jakiś sposób się z nią rozliczyć – czy skutecznie, wie tylko on sam. Beztroskość przeplata się w jego tekstach ze smutkiem, rozstania z niezapomnianymi spojrzeniami, wątpliwości z triumfami, a żal z akceptacją. Przeważa jednak eksperymentalność, dla której szansę dostrzegam w występach na żywo, kiedy electro-dance zamienić się może w dźwięki instrumentalne. Relacje koncertowe podzielają często to zdanie i szkoda, że to nie wydanie wersji live jest tym głównym (fani wciąż wyczekują nagrań koncertowych z poprzednich tras).

Dawid w rozmowie z Wojewódzkim i Kędzierskim stwierdził, że jest zaprojektowany na hity, dodając, że może właśnie to jest rozczarowujące dla odbiorców, którym się ta płyta nie podoba. Wydaje mi się, że oni obdarzyli mnie takim zaufaniem: dobra, ty będziesz robił takie ciekawe rzeczy, które będą wymagały trochę więcej od odbiorcy i że to nie będzie takie przystępne i proste – dodał. Mnie się za to wydaje, że artysta bardzo trafnie diagnozuje grupę swoich słuchaczek i słuchaczy. I chociaż sam odnajduje w Latach Dwudziestych umiar, nie jest on dla każdego oczywisty. Nie zaskakuje w końcu przeskok z klasyki do popu, ale wzrost natężenia pewnych cech gatunkowych.

W ramach pewnej klamry przytaczam opis Podsiadły towarzyszący zapowiedzi koncertu na PGE Narodowym, planowanego na lato 2023 i 80 tysięcy uczestników:

Wokalista, producent filmowy, jeden z najbardziej rozpoznawalnych artystów na polskim rynku muzycznym. Dawid Podsiadło to cieszący się nieustającą ogromną popularnością piosenkarz i autor tekstów. Jego kariera nabrała tempa w 2013 roku wraz z debiutanckim albumem „Comfort and Happiness”. Kolejne dwa albumy – „Annoyance and Disappointment” i „Małomiasteczkowy” osiągnęły statusy Diamentowej Płyty (łącznie ponad 450 tysięcy sprzedanych egzemplarzy). Po czterech latach przerwy Podsiadło powrócił z nową płytą „Lata Dwudzieste”, będącą zbiorem przeżyć i przemyśleń artysty, który przyzwyczaił swoich odbiorców do mocnych tekstów i zapadających w pamięć dźwięków. Podsiadło jest laureatem wszystkich prestiżowych nagród muzycznych. Ma na swoim koncie zarówno statuetki nagrody muzycznej Fryderyk czy Paszport Polityki w kategorii Muzyka popularna.

Absolutnie nie uważam swojej muzyki za kulturę wyższą. Jest bardzo przystępna i nie wymaga specjalnej edukacji czy wnikliwej interpretacji. To nie Pink Floyd czy Radiohead, jestem Dawid Podsiadło i śpiewam poprawne, ładne piosenki – mówi artysta Szubrychtowi.

Największą konkurencją na polskim rynku muzycznym Dawida Podsiadły jest on sam. A to, że cudzymi opiniami nie planuje się zbytnio przejmować, jest dość oczywiste. Moment, w którym byłem w stanie na każdym polu triumfować, już minął. Teraz mogę spokojnie robić swoje, działać bez tej presji. Cały czas gramy świetne koncerty, ludzie wychodzą z nich zadowoleni – pada w podcaście dla Onetu. 

Nie zamierzam Lat Dwudziestych ogwiazdkowywać, bo w końcu jak dokonać tego typu oceny, skoro do jej zmiany wystarczy wzrost ekspozycji na dane melodie? Balansując jednak na granicy werdyktów, dla mnie ta płyta to fragmenty: chwytliwe, błyskotliwe, bawiące się słowem i myślą, chwytające za serce i udowadniające, że inaczej nie znaczy gorzej. Są to też jednak mikropęknięcia, opadnięte kąciki ust, zmarszczone brwi i porzucone oczekiwania. I chociaż nie spodziewam się przeczytać znów w wiadomości: Bardzo to przyjemna lektura była, twórczość Dawida Podsiadły zamierzam obserwować dalej – z ciekawością, co przyniosą jego lata trzydzieste. Oby dużo dobrego – w interpretacji dowolnej.

 

Bibliografia (dostęp z dnia 10.11.2022 r.):

  • Elizabeth Hellmuth Margulis, The Psychology of Music: A Very Short Introduction, Oxford University Press Inc 2018
  • Byron, T. P., & Fowles, L. C. (2015). Repetition and recency increases involuntary musical imagery of previously unfamiliar songs. Psychology of Music, 43(3), 375–389. https://doi.org/10.1177/0305735613511506
  • Callula Killingly, Philippe Lacherez, Renata Meuter; Singing in the Brain: Investigating the Cognitive Basis of Earworms. Music Perception 1 June 2021; 38 (5): 456–472. doi: https://doi.org/10.1525/mp.2021.38.5.456
  • Madison G, Schiölde G. Repeated Listening Increases the Liking for Music Regardless of Its Complexity: Implications for the Appreciation and Aesthetics of Music. Front Neurosci. 2017 Mar 31;11:147. doi: 10.3389/fnins.2017.00147. PMID: 28408864; PMCID: PMC5374342.
  • Szpunar, M. (2017). Emotywne aspekty recepcji muzycznej. Kultura Współczesna, 3 (96), 68–77.
  • Bezsenni żołnierze na froncie wojny o uwagę, Zuzanna Kowalczyk, „Pismo. Magazyn opinii” 09/2019
  • Dawid Podsiadło: Nie wstydzę się swoich poglądów. Polska jest ważna, Jarek Szubrycht, 21.10.2022
  • To nie jest recenzja nowej płyty Dawida Podsiadły, Bartek Chaciński, Polifonia, 21.10.2022
  • Foals’ Yannis Philippakis: „For the three of us in the band, music is our real vocation. It’s not an act of needing to be motivated, it’s just everything that I do.”, Hotpress 7.12.2021
  • Dawid Podsiadło: Jestem zaprojektowany na hity, Wojewódzki i Kędzierski, Onet, 24.10.2022

Fot.: Pur Pur / Sony Music Entertainment Poland

 


Przeczytaj również:

Dawid Podsiadło – czytany głośno szyld? – „Małomiasteczkowy” [recenzja]

 

Lata Dwudzieste - okładka płyty Dawida Podsiadły

Write a Review

Opublikowane przez

Małgorzata Kilijanek

Pasjonatka sztuki szeroko pojętej. Z wystawy chętnie pobiegnie do kina, zahaczy o targi książki, a w drodze powrotnej przeczyta w biegu fragment „Przekroju” czy „Magazynu Pismo”. Wielbicielka festiwali muzycznych oraz audycji radiowych, a także zagadnień naukowych, psychologii społecznej i czarnej kawy. Swoimi recenzjami, relacjami oraz poleceniami dzieli się z czytelniczkami i czytelnikami Głosu Kultury.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *