Halfway Festival 2018: dzień drugi [relacja]

Halfway Festival – fantastyczne święto muzyki alternatywnej, które gromadzi co roku znakomitych, nieoczywistych artystów i równie niebanalną publiczność. To festiwal dla osób, które lubią poszukiwać – ambitnych, ciekawych i świadomych odbiorców kultury. To wydarzenie skupiające się głównie na dwóch nurtach – songwriterskim i folkowym, które wciąż są doskonałym polem do odkrywania nowych, nieznanych jeszcze artystów, bądź muzyków popularnych tylko w konkretnych krajach. W Białymstoku gościli już artyści z różnych części Europy i Stanów Zjednoczonych. Halfway Festival 2018 trwa od 29 czerwca do 1 lipca, a my przedstawiamy relację z drugiego dnia festiwalu, podczas którego wystąpili: Ugla, Annie Hart, Pia Fraus, Jane Weaver, Villagers.

Na wstępie warto wspomnieć, iż białostocki festiwal oferuje swoim gościom specjalne miejsca przyjazne festiwalowiczom, wśród których znajdują się restauracje, puby i kawiarnie. Zdecydowałyśmy się odwiedzić Gram off on – klimatyczną kawiarnię, w której można miło spędzić czas przy pysznej kawie, planszówkach czy książkach.

Drugi dzień festiwalu, nieco bardziej pochmurny od pierwszego, rozpoczął się występem polskiego zespołu Ugla, który łączy różnokulturowe ludowe inspiracje z awangardowym eksperymentowaniem i użyciem elektroniki. Grupa wykorzystuje podczas swych występów technikę loopingu na żywo, czyli nagrywania, nakładania na siebie, przetwarzania prostych muzycznych motywów. W lipcu minie rok od ich debiutu scenicznego, a na swoim koncie mają już drugie miejsce w tegorocznym konkursie Firestone Headliners of Tomorrow. Są wyjątkowym zjawiskiem na polskiej scenie muzycznej, prezentującym spójne i oryginalne kompozycje. Podczas występu w Białymstoku utrzymywali dobry kontakt z odbiorcami, głównie za sprawą przemówień liderki, Magdaleny Sowul. Czerpanie z pokładów kultury białostoczczyzny wyjątkowo przypadło do gustu publiczności, która miała możliwość wysłuchania pełnego repertuaru, w tym najnowszego utworu Mech. Premierę albumu zespół zapowiada na wrzesień.

Koncert Annie Hart okazał się istnym performancem, który można było podzielić na dwie części: melancholijną i wesołą. Podczas końcówki pierwszej z nich artystka przeszła przez widownię, śpiewając przejmujący utwór California Song, po czym wróciła na scenę i podziękowała za wysłuchanie intymnego repertuaru oraz zaprosiła do tańca przy kolejnych kompozycjach, będących kwintesencją synth-popu. Pomimo, iż Halfway barierek nie posiada Annie przełamała jeszcze bardziej niewidzialną granicę między muzykiem, a odbiorcą. Multiinstrumentalistka wprowadziła na białostocką scenę dużo radości, między innymi utworem Run To You.

Pia Fraus, czyli shoegaze z Estonii, zaprezentowali encyklopedyczną definicję tegoż podgatunku alternatywnego rocka. Pomimo iż po powrocie na scenę nadal grają mieszankę dream-popu i shoegazu, to nowe utwory różnią się brzmieniowo i kompozycyjnie od dawnych. Szczególną uwagę zwróciłyśmy na tytuły: 400&57 oraz Pretend To Be Here, pochodzące z albumów sprzed kilku lat. Fantastyczna synchronizacja członków zespołu, w szczególności gitarzystów, godna była podziwu. Dobre nagłośnienie okazało się znacznym atutem, a ściany gitar wybrzmiewały lepiej niż u Low (dzięki lepszej akustyce).

Jane Weaver podsumować można byłoby wyróżniając monotonny wokal z bardziej zróżnicowanym tłem dźwiękowym. W amfiteatrze zagościło trochę muzyki tanecznej, trochę elektroniki. Na koniec usłyszeć mogliśmy I Need A Connection, a Brytyjka zapewniła, że do Polski powróci. Podczas bisów ludzie zebrali się by tańczyć wokół sceny.

Ostatnią gwiazdą wieczoru był zespół Villagers z Irlandii, który podczas prawie dwugodzinnego widowiska rozbawił, wzruszył i na końcu zorganizował wspaniałą imprezę. Wpisał się również w styl współczesnego folkowego grania jak choćby Mumford&Sons. Charyzmatyczny wokalista, Conor O’Brian, zaraził publikę swoją pozytywną energią i zachęcił do tańca, co pomogło w zniesieniu niekorzystnych warunków atmosferycznych. Na pochwałę zasługiwało idealne nagłośnienie oraz utalentowany perkusista, Gwion Llewelyn, który wspierał głosowo lidera grupy. Widać było, że powrót na scenę po dwóch latach przerwy w koncertowaniu, daje członkom zespołu bardzo dużo satysfakcji. Nie można było oczekiwać lepszego zwieńczenia tego wieczoru.

DZIEŃ PIERWSZY

DZIEŃ TRZECI

Z Białegostoku relacjonują Małgorzata Kilijanek i Izabela Maziejuk
Fot.: Małgorzata Kilijanek, Izabela Maziejuk

Write a Review

Opublikowane przez

Małgorzata Kilijanek

Pasjonatka sztuki szeroko pojętej. Z wystawy chętnie pobiegnie do kina, zahaczy o targi książki, a w drodze powrotnej przeczyta w biegu fragment „Przekroju” czy „Magazynu Pismo”. Wielbicielka festiwali muzycznych oraz audycji radiowych, a także zagadnień naukowych, psychologii społecznej i czarnej kawy. Swoimi recenzjami, relacjami oraz poleceniami dzieli się z czytelniczkami i czytelnikami Głosu Kultury.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *