Trzynaście długich lat czekaliśmy na drugi krążek żeńskiego składu znanego jako Oczi Cziorne. Album zatytułowany aoeiux to czterdzieści minut świetnie nagranej hybrydy jazzu, poezji śpiewanej i piosenki kabaretowej z niebanalnymi, intrygującymi tekstami.
Historia zespołu sięga już ponad ćwierćwiecza. Oczi Cziorne pojawiły się na trójmiejskiej scenie alternatywnej na przełomie lat 80. i 90., wzbudzając żywe zainteresowane, ponieważ oprócz przykuwającej uwagę słuchacza muzyki, charakterystyczne dla bandu było to, że na jego osobowy skład zebrały się głównie panie, które stanowiły o sile grupy, a mężczyźni byli jedynie niezbędnym dodatkiem do funkcjonowania. Wreszcie w 2001 roku Oczi Cziorne wydały swój debiutancki album, nominowany nawet do Fryderyka, i słuch o zespole zaginął na długie lata.
Ale panie powróciły z dodatkiem męskiej sekcji rytmicznej. Z nowymi doświadczeniami, przemyśleniami i co najważniejsze – świeżymi kompozycjami, które lokują się gdzieś pomiędzy jazzem, piosenką kabaretową a ambitnym popem, powiedzmy w stylu Kate Bush (szczególnie z Brytyjką kojarzyła mi się na aoeiux gra bezprogowego basu Macieja Jeleniewskiego!).
I tak płytę rozpoczyna przebojowy, momentami rozbrajający słuchacza swoim tekstem utwór tytułowy. Babi dół także nie przynudza. Zagrany jest z pasją, nerwem. Chemia miłości ze swoim onirycznym klimatem wprowadza wyciszenie, nastrój nostalgii. Ogólnie im dalej w las, to mniej energicznego grania, chociaż takie się zdarza, jak w Panterze Złej czy Natręctwach. Ale za to są cudeńka jak Kajdany, które okazały się majsterszykiem. Zaczyna się powoli, klawiszami i pięknym fletem Anny Miądowicz, by z czasem ukazać feerię barw z cudownymi wielogłosami w tle, niezwykle subtelną grą sekcji i sugestywnym, recytowanym, gorzkim tekstem opartym na motywach poezji Jacques’a Preverta opowiadającym o wypalonej miłości pomiędzy kochankami. Pod koniec jest znacznie więcej niepokojących dźwięków, pozornie nieuporządkowanych, improwizowanych, jak Zmyślona podróż czy Ściółka. Płyta kończy się dobijającym słuchacza gorzkim Do przyjaciółki.
We wstępie wspomniałem o tekstach. No właśnie. Liryki dla Oczi Cziorne są wręcz kluczowym elementem ich muzycznej układanki, szczególnie, że napisane są już z pozycji dojrzałych, pewnych siebie kobiet. Już aoeiux wspomina o uniwersalnym, bo dotykającym wszystkie kobiety problemie przekwitania. Babi dół ukazuje cierpienie samotnej kobiety, która zostaje pozostawiona przez mężczyznę. Chemia miłości opowiada o pozorności najpiękniejszego uczucia, jakim jest miłość. Wspomniane Kajdany ukazują jej uciążliwość. A Do przyjaciółki jest przykładem, że najlepszy sposób na nieszczęśliwą miłość, to po prostu upicie się. Teksty są pełne subtelnych metafor, paraleli i innych środków stylistycznych, powodujących, że momentami obcujemy z wysokich lotów poezją. Panie nie szczędzą jednak pikantnych strof, jak w utworze tytułowym.
Przyznam się szczerze, że o zespole dowiedziałem się przy okazji reaktywacji zespołu. Nie czekałem na tę płytę, nie robiłem sobie nadziei, a po wysłuchaniu piosenki aoeiux miałem poważne wątpliwości co do jakości nagrań, lecz singiel jest zwodniczy, bo nowy krążek bandu jest udany, pełen niezłych, przyciągających do siebie melodii. I to właśnie, obok tekstów, jest kolejnym mocnym punktem płyty. Bo te kompozycje potrafią zostać w głowie na dłużej. Mówiąc krótko, na sam koniec dodam – zaskoczenie, jak dla mnie. Ale sądzę, że starzy fani nie będą rozczarowani.
Fot.: cantaramusic.pl