Oddech

Widokówka z młodości – Simon Baker – „Oddech” [recenzja]

Filmowy debiut reżyserski oraz scenariuszowy Simona Bakera, aktora najbardziej znanego z roli Patricka Jane’a w serialu Mentalista, to dzieło dojrzałe, przemyślane i będące atrakcyjną odmianą od blockbusterów o niczym. Oddech to ekranizacja powieści Breath Tima Wintona, poruszająca trudny i zawsze aktualny temat dorastania oraz rzeczy tak ulotnych, jak tytułowy oddech. Film w polskich kinach ukazał się za sprawą Mayfly, natomiast Głos Kultury objął produkcję patronatem medialnym.


Główny bohater, pełniący także rolę narratora, który wspomina swoją młodość, to nastoletni Pickelet, próbujący odnaleźć swoje miejsce w niewielkiej miejscowości na zachodnim wybrzeżu Australii. Chłopak jest raczej typem spokojnego samotnika, który ma tylko jednego przyjaciela, Looniego, i tak naprawdę tylko w jego towarzystwie czuje się swobodnie, mimo dzielących ich różnic. Młodzi chłopcy spędzają mnóstwo czasu nad brzegiem oceanu i dość szybko zamieniają podwodne eksploracje raf na deski do surfingu. Pickelet z nutą nostalgii w głosie wspomina, że pierwsza deska w jego życiu była wykonana ze styropianu i wyglądała po prostu źle.


Któregoś razu Loonie i Pickelet wracając znad oceanu, spotykają Sando, który proponuje im przechowywanie ich desek w znajdującej się niedaleko szopie, żeby nie musieli ich za każdym razem ze sobą przewozić na rowerach. Tak rozpoczyna się ciekawa i długotrwała znajomość. Okazuje się bowiem, że Sando jest doświadczonym, nagradzanym i popularnym na cały świat surferem, który prawdopodobnie zakończył już karierę, ale wciąż ma obsesję na temat coraz większych fal „do zaliczenia”. Mężczyzna szybko zaraża pasją Looniego, który ma w sobie ułańską fantazję i nie boi się pokonywać kolejnych barier. Kompletnie inny jest Pickelet, dla którego zetknięcie z falą to nieustanna walka ze strachem i własnymi słabościami. Gdy zatem po kilku miesiącach Sando wyjeżdża wraz z Looniem w poszukiwaniu wrażeń na innych wodach, główny bohater odczuwa zawód, ale nie jest zbyt zaskoczony. Podczas nieobecności przyjaciela i nauczyciela, Pickelet poznaje bliżej żonę Sando – pochodzącą ze Stanów Zjednoczonych Evę, której kariera narciarska załamała się po kontuzji kolana.

Oddech to spokojna, kameralna wręcz opowieść dorosłego mężczyzny, który wspomina kluczowe miesiące, znajomości oraz decyzje z nastoletniego okresu, które miały diametralny wpływ na jego dalsze życie. Dlatego też ta historia nie w każdym miejscu jest spójna, nie każdy bohater jest jednakowo istotny i niektóre wątki pozostają niedomknięte – bo z perspektywy czasu, przykładowo, rola jego rodziców nie była tak kluczowa, jak momenty siedzenia na desce surfingowej i wewnętrznej walki ze strachem: czy podjąć próbę i popłynąć na następnej fali. W tym miejscu należy pochwalić scenariusz za to, jak sprawnie i inteligentnie ukazany został akt dojrzewania Pickeleta. Tak naprawdę najistotniejszym elementem przemiany oraz kroku w dorosłość był moment, w którym ten zdał sobie sprawę, że nie sztuką jest się nie bać, tylko sztuką jest nauczenie się z tym strachem żyć.


Aktorsko Oddech wypada dobrze. Simon Baker skompletował dobrą obsadę (sam wystąpił w roli Sando) i mądrym posunięciem było postawienie na Samsona Coultera w roli głównej. Mimo tego że film ten to jego debiut aktorski – był w stanie udźwignąć film na swoich barkach, pokazując zarówno bardzo dobre spektrum emocjonalne, jak i świetnie pracując zarówno z Bakerem jak i Elizabeth Debicki. Fani tej aktorki nie będą zawiedzeni, a męską część widowni szczególnie ucieszy fakt kilku scen rozbieranych z jej udziałem. Jednak absolutnie nie dlatego należy się wyróżnienie za rolę Evy – aktorka polskiego pochodzenia w subtelny, ale wiarygodny sposób ukazała kobietę zmęczoną, nieszczęśliwą i zniechęconą tym, co przyniosło jej życie.

Filmowi towarzyszy doniosła, melancholijna muzyka autorstwa Harry’ego Gregsona-Williamsa, ktora udanie komponuje się z morskimi ujeciami. Skoro wspomniałem już o kwestii zetknięcia człowieka z żywiołem – te fragmenty Oddechu są rewelacyjne. Ujęcia są tak przemyślane, by w pełnej krasie ukazać piękno sportu oraz potęgę samego oceanu. Nie zabrakło także podwodnych zdjęć. Scena samodzielnego zmierzenia się z jedną z największych fal, będąca kulminacyjnym punktem dla Pickeleta to mała perełka, która po prostu zachwyca zmysły.


Oddech jest udanym debiutem, którego najsilniejszy atut to przemyślane, wielopłaszczyznowe i inteligentne ukazanie dojrzewania młodego i skrytego chłopaka, którego największym przeciwnikiem jest własny strach. Simon Baker udowadnia, że ma wizję i potrafi prowadzić swoich aktorów, dlatego wyczekuję kolejnego filmu w jego wykonaniu. Oddech to bowiem propozycja godna uwagi.

Fot.: Mayfly

Oddech

Write a Review

Opublikowane przez

Mateusz Cyra

Redaktor naczelny oraz współzałożyciel portalu Głos Kultury. Twórca artykułów nazywanych "Wielogłos". Prowadzący cykl "Aktualnie na słuchawkach". Wielbiciel kina, który od widowiskowych efektów specjalnych woli spektakularne aktorstwo, a w sztuce filmowej szuka przede wszystkim emocji. Koneser audiobooków. Stan Eminema. Kingowiec. Fan FC Barcelony.  

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *