Niedługo na ekranach naszych telewizorów zagości serial Ash vs The Evil Dead kontynuujący wątki z filmowego cyklu. W dzisiejszej ciekawostce przyjrzymy się więc tradycyjnie klasyce. Amerykański reżyser Sam Raimi, obecnie znany przede wszystkim z blockbusterowej serii o Spider-Manie, popełnił niegdyś jeden z najlepszych komedio-horrorów XX wieku. Mowa tu oczywiście o Evil Dead II („Martwe zło 2”) z 1987 roku.
Nie był to co prawda pierwszy film serii (jak zresztą sugeruje dwójka w tytule), jako że najpierw powstał obraz The Evil Dead (1981) nakręcony za niewielkie pieniądze, amatorską kamerą przez Raimiego i jego przyjaciół. Jednak Martwe zło 2 nie jest, ściśle mówiąc, kontynuacją, a bardziej czymś w rodzaju remake’a z bardziej rozbudowaną fabułą i dużą domieszką czarnego humoru (którego w oryginalnej wersji nie było zbyt wiele).
Nie wszyscy jednak wiedzą, że jednym z czynników, które pozwoliły na powstanie tej produkcji, był sam Stephen King. Pisarz był tak wielkim fanem oryginalnego filmu, że podczas kolacji, namówił producenta, Dino De Laurentiisa (który akurat w tym czasie produkował film Kinga Maksymalne przyspieszenie), żeby sfinansował powstanie części drugiej.
Głównym motywem Martwego zła 2 jest tajemnicze ZŁO wywołane nieopatrznie wypowiedzianym zaklęciem znalezionym w przeklętej księdze Necronomicon. Przeciwko niemu staje Ash, mistrz ciętej riposty z piłą łańcuchową, bohater już wręcz ikoniczny. W tej roli wystąpił oczywiście niezastąpiony Bruce Campbell, bez którego ta postać by praktycznie nie istniała.
W scenie, kiedy odcięta głowa Lindy gryzie Asha w rękę, Campbell wypowiada pojedynczą kwestię „Work shed!” (chodziło o natychmiastowe udanie się do szopy z narzędziami). Ten tekst został później nagrany jeszcze raz w post-produkcji ze względu na słabą jakość dźwięku. W związku z tym, owa kwestia w filmie brzmi nieco głośniej i jakby nie na miejscu. Stało się to tematem żartów, a kiedy dziewięć lat później Bruce Campbell kręcił swoją epizodyczną rólkę w Ucieczce z Los Angeles i po raz pierwszy spotkał się z Kurtem Russellem, ten śmiejąc się, poprosił go, żeby powiedział „Work shed!”.
Jest też pewna inna charakterystyczna scena, kiedy ZŁO opanowało już rękę Asha. Nie widząc innego wyjścia, Ash odcina opętaną dłoń (za pomocą wspomnianej piły łańcuchowej, bez znieczulenia). Odcięta dłoń zaczyna żyć własnym życiem, atakować naszego bohatera i biegać (?) po całej chatce. Kiedy w końcu Ashowi udaje się ją złapać, przykrywa ją wiadrem, które przygniata dodatkowo kupą książek. Książka, która znajduje się na wierzchu to Pożegnanie z bronią Ernesta Hemingway’a. Jednak oryginalny tytuł, A Farewell to Arms, ma tutaj dwojakie znaczenie, gdyż może znaczyć również „pożegnanie z rękami”.
Pozostaje nam zatem już tylko czekać do jesieni, na wielki powrót Asha i Martwego Zła. Groovy!
Fot.: De Laurentiis Entertainment Group (DEG), Renaissance Pictures