W krainie ciszy – Darius Marder – „Sound of Metal” [recenzja]

Sound of Metal w reżyserii raczej mało znanego Dariusa Mardera jest kontynuacją projektu zainicjowanego przez Dereka Cianfrance’a – twórcy takich filmów, jak Blue ValentineDrugie oblicze, a ostatnio też głośnego serialu produkcji HBO pod tytułem To wiem na pewno. Pierwotnie w filmie wystąpić mieli Matthias Shoenerts i Dakota Johnson, ale ostateczna wymiana na parę Riz Ahmed i Olivia Cooke wyszła temu tytułowi tylko na dobre. Dla Ahmeda rok 2020 r. był nadzwyczaj łaskawy, bo oprócz występu w tej fabule, zwieńczonego szeregiem nagród i wyróżnień (wśród których najważniejsza jest nominacja do Oscara za główną rolę męską; notabene pierwsza w historii statuetek nominacja dla osoby wyznania mahometańskiego), warto też wspomnieć o dobrze przyjętym obrazie Mogul Mowgli, gdzie dla odmiany aktor wciela się w postać pakistańskiego rapera. Ogłoszenie nominacji oscarowych w kontekście aż sześciu tychże dla filmu Mardera wydaje się jedną z największych niespodzianek, albowiem dopiero w ostatnich dniach przed tym wydarzeniem zaczęto wskazywać ów tytuł jako jeden z faworytów, przy czym jest to jeden z najbardziej kameralnych i art-housowych obrazów tegorocznym wyścigu.

W szczególności cieszy nie tyle nawet nominacja dla Riza Ahmeda, ile ta, która przypadła mało znanemu epizodyście – weteranowi, Paulowi Raciemu (wykazującemu, jak się okazało, polskie korzenie), który wcielił się tutaj w drugoplanową rolę głuchoniemego alkoholika, będącego mentorem protagonisty dramatu. Na uznanie zasługuje też nominacja w kategorii dźwięk, albowiem to właśnie ten techniczny element stanowi o wyjątkowości filmu i o rzemieślniczej biegłości zespołu realizacyjnego. Warto doświadczać seansu tego obrazu w kinie (teraz jest to niemożliwe, ale nie można wykluczyć, że tytuł wróci na ekrany po otwarciu placówek), ponieważ twórcom udało się odwzorować na ekranie percepcję otaczającej rzeczywistości przez osobę głuchą, co robi piorunujące wrażenie. Temat niepełnosprawności w tym aspekcie rzadko jest podejmowany w światowym kinie. Najbardziej znanym przykładem w kinematografii jest tutaj obraz pod tytułem Dzieci gorszego Boga, gdzie Marlee Matlin – artystka autentycznie głuchoniema – otrzymała za swoją rolę Oscara. O ile wspomniany film był klasycznym wyciskaczem łez, o tyle Sound of Metal – produkcja nosząca przewrotny i wcale nie tak oczywisty tytuł – ucieka od kategoryzacji, w szczególności nie dostarczając widzowi taniego sentymentalizmu.

W gruncie rzeczy nie jest to także fabuła, która ową wskazaną niepełnosprawność lokuje w centrum opowieści w taki sposób, aby cecha ta była czymś, co identyfikuje bohatera i definiuje jego tożsamość. Nie jest to także film o muzyce, której jest tutaj jak na lekarstwo. Pojawia się ona głównie w kilku początkowych scenach stanowiących ekspozycję, która informacyjnie wskazuje postać graną przez Ahmeda jako perkusistę heavy-metalowego. Trudno zatem porównywać obraz Mardera z Whiplash, bo też Sound of Metal w ogóle nie dotyka problematyki sztuki oraz mozolnego wykuwania się tak talentu, jak i jakiegokolwiek tekstu kultury. Sama postępująca i nieodwracalna głuchota staje się katalizatorem zmian w życiu bohatera, który poszukuje w zmieniającej się rzeczywistości miejsca w życiu czy wręcz towarzysko-społecznego dopasowania. Wszystko to wygrane zostało przez aktorski zespół na nieoczywistych tonach bez zbędnego teatralnego ekspresjonizmu. Reżyser nie stosuje w tym miejscu szantażu emocjonalnego, a Ruben – uzależniony onegdaj od narkotyków główny bohater też nie wydaje się postacią, która budzi naszą bezkrytyczną sympatię. Sound of Metal staje się finalnie nieoczywistym filmem, w którym to, co wydawało się tematem, ostatecznie nie jest najważniejszym problemem. Otwarte, zawieszone zakończenie daje nadzieję, że Ruben znalazł swoją ścieżkę w życiu, a nadto pozazdrościć mu należy, że spotkał na swojej drodze kogoś takiego, jak właśnie postać grana przez Raciego, który pokazał mu, jak żyć, akceptując swoje ułomności.

Fot.: M2 Films


Przeczytaj także:

Wielogłos o filmie Gleason

Write a Review

Opublikowane przez

Michał Mielnik

Radca prawny i politolog, hobbystycznie kinofil - miłośnik stołecznych kin studyjnych, w których ma swoje ulubione miejsca. Admirator festiwali filmowych, ze szczególnym uwzględnieniem Millenium Docs Against Gravity, 5 Smaków, Afrykamery, Ukrainy. Festiwalu Filmowego.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *