Tonąc w strachu – Graveworm – „Engraved In Black” [recenzja]

Engraved In Black to drugi obok (N)Utopii krążek Włochów z Graveworm wznowiony w limitowanej edycji przez Metal Mind. I z tej dwójki lepszy poziom, moim zdaniem, prezentuje właśnie Engraved In Black. Dla znających zespół może to być kontrowersyjna opinia, jednak dla mnie ten krążek to najwybitniejsze dokonanie obok LP Scourge of Malice z 2001 roku.

Nawet w kategoriach okładek Engraved In Black wypada nieźle. Rysunek zdobiący płytę, trzeba przyznać, jest klimatyczny i nieźle oddaje zawartość płyty, na której rządzi melodyjny black metal z gotyckimi wstawkami, tylko że na tym krążku klawisze wydają się bardziej schowane w miksie, sprowadzone są jakby do roli tła, a główną rolę grają przecinające powietrze gitary, skrzek na przemian z growlem Stefano Fiorego i pędząca na złamanie karku perkusja. Nie muszę mówić, że dla mnie, jako zwolennika surowego brzmienia w black metalu, takie rozwiązania są po prostu korzystne.

Brzmienie zespołu dzięki takiemu zabiegowi zyskuje. Gitary brzmią potężnie, bas i perkusja są ładnie wyselekcjonowane, to wszystko ze sobą gra. Nie ma co się dziwić, szczególnie, że zespołowi kręcić gałkami pomagał Andy Classen, który zna się na fachu, jak mało kto. Żeby nie było, klawisze potrafią irytująco pogrywać, jak w otwierającym płytę Dreaming Into Reality, jednak sama jakość tego utworu nagradza z nawiązką te symfoniczne wstawki. Graveworm prze w tym kawałku mocno do przodu i z sensem; co najważniejsze typowy układ kompozycji dla zespołu, czyli szybko-wolno-szybko-wyciszenie-szybko sprawdza się dobrze i słucha się tej wesołej nawalanki bez poważniejszego zgrzytania zębów.

Naprawdę cieszą takie petardy jak Legions Unleashed, w którym średnie tempa z potężną podwójną centralą łączą się w ultra-szybkie momenty z blastami.  Podobnież w Abhorrence, gdzie ostre grzanie pomieszane jest z fajnymi zwolnieniami, w których nieźle współbrzmią ze sobą obydwa rodzaje wokalnej ekspresji proponowanej przez Graveworm.

Mój faworyt to niewątpliwie to Drowned in Fear. Pomimo patosu, którym wypełniony jest ten kawałek, to słucha się go wybornie. Dostojny, potężny riff wspaniale łączy się z perkusyjnymi blastami i charakterystycznym dla Stefano Fiorego skrzekiem. Na tym krążku jedno z wioseł obsługiwał jeszcze Steve Unterpertinger i słychać klasę tego gitarzysty w świetnym, jakby szatkowanym, riffie, który pojawia się na początku trzeciej minuty nagrania. Ponadto w Drowned in Fear mamy w końcu porządną melodię. Piszę tak, bo w gatunku uprawianym przez Graveworm są one istotne i są jednym z ważnych elementów krajobrazu, a mam wrażenie, że zespół na płycie postawił bardziej na szybkość i agresję, aniżeli na aspekty melodyczne kompozycji.

graveworm - losing my religion

Szybki Beauty In Malice (co to w ogóle za tytuł?!) nie wyróżnia się niczym specjalnym, podobnie jak instrumentalne przerywniki (czytaj: wypełniacze) w postaci Thorns of Desolation Apparition of Sorrow. Za to koniecznie należy wspomnieć o coverze słynnego przeboju R.E.M., czyli Losing My Religion. Graveworm postanowili wykonać go po swojemu i wyszła całkiem niezła, black metalowa jatka. Szkoda, że Metal Mind nie dodał jako bonusu It’s A Sin z repertuaru Pet Shop Boys, bowiem na wcześniejszych wydaniach krążka ten cover również cieszył uszy słuchaczy.

Fajnie, że pojawiły się wznowienia płyt Graveworm – szczególnie ucieszą się fani zespołu i zwolennicy tego nurtu black metalu, jaki reprezentują Włosi. Jeśli ktoś lubi posłuchać solidnego łojenia, które jednak nie epatuje nihilizem, smrodem buchającym z każdego utworu, lecz potrafi zauroczyć melodią, to Engraved In Black jest idealnym krążkiem dla takiej persony. Szczególnie, że całość prezentuje się co najmniej solidnie i, jak sądzę, szybkie znudzenie materiału w tym przypadku nie nastąpi. Na pewno Graveworm nie jest, jak twierdzą niektórzy, uboższą wersją Dimmu Borgir, tudzież Cradle of Filth.

Fot.: Metal Mind.

Write a Review

Opublikowane przez

Jakub Pożarowszczyk

Czasami wyjdę z ciemności. Na Głosie Kultury piszę o muzyce.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *