u bram wieczności

Dafoe w dużych dawkach, czyli poruszający obraz nieszczęśliwego człowieka – Julian Schnabel – „Van Gogh. U bram wieczności” [recenzja]

Biografia Vincenta van Gogha to temat bardzo często wykorzystywany wśród twórców światowej kinematografii – począwszy od Pasji życia z roku 1956 w reżyserii Vincentego Minnellii gdzie główną rolę zagrał Kirk Douglas, a rolę drugoplanową Anthony Quinn, wcielając się w postać Paula Gauguina i otrzymując za nią Oscara w 1957 roku, poprzez Vincenta i Theo z roku 1990 w reżyserii Roberta Altmana oraz poetycki Vincent.  Życie i śmierć Vincenta van Gogha z roku 1987 w reżyserii Paula Coxa, aż po stosunkowo niedawną animację w reżyserii Doroty Kobieli i Hugh Welchmana z roku 2017 pod tytułem Twój Vincent. Temat przerabiano na wiele sposobów, skupiając się na życiu malarza, relacjach z bratem Theo czy w końcu na wizualnej stronie dzieł artysty, podporządkowując pod nią całkowicie fabułę, jak w przypadku tego ostatniego. W najnowszym dziele Juliana Schnabela zatytułowanym Van Gogh. U bram wieczności losy malarza zostały ukazane bez koloryzowania i ukazywania kontrowersyjnych znanych powszechnie faktów z życia van Gogha. 25 października film wchodzi do polskich kin za pośrednictwem Against Gravity. 

Van Gogh. U bram wieczności to film skupiający się przede wszystkim na  wnętrzu artysty, problemach, z którymi się zmagał i niezrozumieniu wśród społeczeństwa. To opowieść o człowieku chorym, bardzo samotnym i zagubionym w otaczającym go świecie. Julian Schnabel ukazuje van Gogha jako mężczyznę cierpiącego, o ogromnej wrażliwości i talencie, który jednak zostanie doceniony dużo później, w czasach bowiem, w których żył, przeciętny odbiorca uważał jego dzieła za brzydkie lub chaotyczne.

Czynnik ludzki zdaje się najważniejszym aspektem filmu. Poznajemy malarza jako człowieka, który z zaangażowaniem dzieli się swoim spojrzeniem na sztukę. Nie zależy mu na sławie i bogactwie. Maluje, ponieważ chce pokazać innym swój punkt widzenia sztuki, swoją wrażliwość na piękno natury i ludzi wokół. Dopełnieniem tego obrazu jest bez wątpienia praca kamery, która współgra z powolną narracją U bram wieczności. Być może nie jest to tak spektakularne widowisko, jak Twój Vincent, ale mimo to gama barw i kształtów w połączeniu ze światłem tworzy impresjonistyczne kadry przypominające obrazy malowane na płótnie. Również za pośrednictwem kamery reżyser buduje intymną atmosferę, ukazaną z perspektywy van Gogha. Obrazuje nam ludzi oraz relacje, które często są przyczyną jego załamania i przytłaczają go. Kamera za pomocą licznych zniekształceń i zbliżeń pokazuje, jak kłopotliwe i niezręczne było dla artysty życie w społeczności, w której spotykał się przeważnie z niezrozumieniem.

Równie istotnym punktem w filmie są kreacje aktorskie. Można  pokusić się o stwierdzenie, że Willem Dafoe urodził się, aby zagrać van Gogha (otrzymał za tę rolę nominację do Oscara). Rzeczywiste lokalizacje, w których żył malarz, a także autentyczne słowa z listów, które padają z ekranu, plus dodatkowo charakteryzacja, w jakiej występuje Dafoe, sprawiają wręcz, że staje się on van Goghiem. Ciekawostką jest, że Dafoe w filmie autentycznie malował na płótnie, dzięki czemu film jeszcze bardziej zyskał na wiarygodności. Mimika i emocje przybliżają nam sylwetkę człowieka, którego znamy z historii sztuki. Na uwagę zasługuje również kreacja Oscara Isaaca znakomicie odzwierciedlająca postać Paula Gauguina. Zobrazowana w filmie przyjaźń artystów mówi nam dużo o podejściu do malarstwa zarówno van Gogha, jak i Gauguina. Z wielką wrażliwością aktorzy poruszają ten temat, niejako tłumacząc widzom, co dla nich jest ważne i na co zwracają uwagę, tworząc swoje dzieła. Również moralistyczny epizod Madsa Mikkelsena, będący niejako spowiedzią van Gogha, to popis znakomitego aktorstwa, a scena poprzez swój ładunek emocjonalny na długo zapada w pamięć.

u bram wieczności

Van Gogh. U bram wieczności to kino artystyczne, w którym przede wszystkim należy podziwiać naturę, przyrodę i sztukę. Powolna narracja zdaje się dopełniać ten zamysł, pozwalając indywidualnie kontemplować dzieło i  jego malarskie kadry. Nie znajdziemy tu szokujących scen obrazujących fakty z życia malarza. To przede wszystkim kino będące hołdem dla van Gogha jako artysty  – malarza przyszłych pokoleń.

u bram wieczności


Fot.: Against Gravity

u bram wieczności

Write a Review

Opublikowane przez

Klaudia Rudzka

Kino w każdej postaci, literatura rosyjska, reportaż, ale nie tylko. Magister od Netflixa, redaktor od wszystkiego. Właściwy człowiek we właściwym miejscu – chętnie zrelacjonuję zarówno wystawę, koncert, płytę, jak i sztukę teatralną.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *