gwiazdy

Wielogłosem o…: „Dopóki nie zgasną gwiazdy”

Chociaż pierwsza wydana w krakowskim wydawnictwie SQN powieść Piotra Patykiewicza miała premierę ponad pół roku temu, my postanowiliśmy pochylić się nad nią dopiero teraz, przy okazji przypominając czytelnikom o jej istnieniu na rynku wydawniczym. Dopóki nie zgasną gwiazdy – bo o tym tytule mowa – to naszym zdaniem pozycja całkiem niezła, choćby biorąc pod uwagę konstrukcję świata przedstawionego. I mimo faktu, że rozmawiający o powieści zarówno Patryk jak i Mateusz szukają na codzień w literaturze poruszającej temat postapokalipsy czegoś mroczniejszego i o nieco większym kalibrze, to po lekturze nie są niezadowoleni. 

WRAŻENIA OGÓLNE

Patryk Wolski: Nie trzeba mi wiele – wystarczy coś wspomnieć o postapokalipsie, a takie książki już przykuwają moją uwagę, tocząc bój o zdobycie mojego zainteresowania. W ten sposób, bez większego namysłu, sięgnąłem po Dopóki nie zgasną gwiazdy Piotra Patykiewicza. I szkoda, że nie pogłówkowałem dłużej nad tym wyborem, szkoda że z plastycznej okładki i ochoczo brzmiącego opisu nie wywnioskowałem, że jest to literatura o trochę niższych wymaganiach wiekowych, niż zwykle oczekuję od fantastyki naukowej i postapokalipsy. Nie ukrywam, że po przeczytaniu książki Patykiewicza miałem wrażenie, że ta książka po prostu nie jest dla mnie.

Mateusz Cyra: Podobnie jak Ty – jestem niezwykle łasy na wszelkie przejawy postapokalipsy w literaturze oraz w popkulturze w ogóle. Dlatego też sięgnąłem po najnowszą książkę Piotra Patykiewicza (wszak autor w żadnym wypadku nie jest debiutantem – Dopóki nie zgasną gwiazdy to jego szósta powieść!) z nieskrywaną przyjemnością, jednak mój entuzjazm po kilkunastu stronach opadł, a ja książkę odłożyłem. Zdałem sobie sprawę, że na kolejnych stronach czeka na mnie zupełnie inny wymiar „postapo” od tego, co sobie w głowie umyśliłem. Uświadomiłem też sobie, że będzie to powieść młodzieżowa. Nie zniechęciłem się jednak, bo zwyczajnie byłem ciekaw wizji, jaką autor miał na swoją powieść. Już uzbrojony w tę wiedzę wróciłem do lektury i zmiana oczekiwań wyszła i mnie i powieści tylko na dobre, ponieważ – mimo świadomości tego, co w powieści kuleje – po zamknięciu ostatniej strony jestem całkiem zadowolony.

PLUSY I MINUSY KSIĄŻKI

Patryk: Piotr Patykiewicz stworzył mroźny świat przyszłości, w którym ludzkość powróciła do prostego życia, zapominając o swych dawnych osiągnięciach – słowo pisane jest tu uważane przez większość ocalałych za mało znaczące fanaberie, które nie przyczyniają się do poprawy codziennego losu. Wyszło mu to całkiem fajnie, bo tak odległy od naszego świat jednocześnie wciąż ma odnośniki do znanej nam rzeczywistości. Jednocześnie historia opowiadana przez polskiego autora jest bardzo prosta i zdaje mi się, że dla czytelnika, który nastolatkiem już nie jest, Dopóki nie zgasną gwiazdy okażą się zwykłą przygodówką bez fajerwerków i zachwytów. Moim głównym zarzutem jest to, że chociaż w książce dzieje się wiele, to tak naprawdę historia ta przede wszystkim mnie wynudziła. Chociaż przyznać muszę, że gdy pojawiły się spekulacje, co wywołało Upadek naszej cywilizacji, to zacząłem przebierać nogami z ciekawości; podobnie jak i wątek tajemniczych Świetlików, który towarzyszy nam aż do końca i przyznać muszę, że akurat tutaj Piotr Patykiewicz trochę zmroził mi żyły.

Mateusz: Bardzo spodobała mi się – faktycznie prosta – konstrukcja świata, ale czuć tu doskonałe przygotowanie Patykiewicza w jego kreacji. Ujął mnie wątek sygnalistów jak i system komunikacji międzyludzkiej oraz świat, który miast iść na przód, zrobił kilka kroków w tył i teraz malutkimi społecznościami rządzą głównie zabobony, które – patrząc z naszej perspektywy – zdają się być śmieszne oraz niedorzeczne. Na plus zaliczę również to, że tak naprawdę nie jest powiedziane wprost, co spowodowało “awarię” świata, w wyniku której człowiek zmuszony został osiąść w mroźnych górach. Dobrym motywem, podkreślającym spójność świata przedstawionego, jest jasno określona hierarchia społeczna oraz wszelkie podziały obowiązków. Przedstawiona historia jest rzeczywiście prosta, ale należy wziąć pod uwagę, że jest to powieść skierowana głównie dla młodzieży. Inna rzecz, że mamy w Dopóki nie zgasną gwiazdy typowy motyw drogi oraz przeobrażenie się głównego bohatera z niedojrzałego chłopca w świadomego mężczyznę i mnie osobiście owa przemiana przekonała. To co odrobinę mi przeszkadzało, to dość biblijne ujęcie samej apokalipsy oraz tak silne zakorzenienie bohaterów w religii i same wierzenia, że Świetliki, o których wspomniał już Patryk, są dziełem Lucyfera. Również kreacja bohaterów nie stoi na najwyższym poziomie.

Patryk: Mam wrażenie, że teraz sam sobie lekko przeczysz – mówisz, że ujął Cię zacofany świat pełen zabobonów, z drugiej strony irytowały Cię mocne zakorzenienia w religii. Faktycznie, mistycyzmu tu od groma, ale wspomniane przesądy również są mocno zależne od wierzeń. Z naszej perspektywy wydaje się to czasami żałosne, gdy bohaterowie trzymają się niepisanych reguł społecznych – tyle że w tak mało rozwiniętym świecie to normalka. Nie szkodzi to lekturze tym bardziej, że główny wątek jest z gruntu religijny.

Mateusz: Właśnie nie – mnie ujęła kreacja świata i liczne zabobony, tylko zauważ, że zabobony są sprzeczne z religią, powiedziałbym nawet, że są uznane przez religię za coś wypaczonego. To jest wiara w złe znaki, Baby Jagi wszelakie, czarnego kota, trzynastego w piątek i sprawy tym podobne.  Nie przeszkadza to w moim odczuciu w tym, żeby irytowały mnie nawiązania do religii, które są niemal wszędzie takie same i zawsze cholernie nudzą.

OMÓWIENIE GŁÓWNYCH POSTACI

Patryk: Autor powierzył głównemu bohaterowi szereg cech niezwykle ambitnego chłopaka, który chce się wyrwać z wioski, poznać świat i odkryć wszystkie jego sekrety – zakusy jak najbardziej zrozumiałe u tak młodego człowieka. I znowu – dla niewymagających wiele od takich książek nie będzie to problemem, ale dla mnie Kacper był nudną i irytującą postacią, której ani nie życzyłem sukcesu, ani nie trzymałem za nią kciuków, aby jednak wyszedł cało z opresji. Cały czas pcha się do przodu, mimo niebezpieczeństw i zerowego doświadczenia chce udowodnić, że akurat jemu się powiedzie – aż zacząłem mieć nadzieję, że w końcu podwinie mu się noga.

Mateusz: Mnie z kolei Kacper przypominał głównego bohatera z powieści Świt 2250 Andre Norton. Jeden i drugi wyruszyli w drogę w podobnym wieku, obaj mieli podobne cechy i tę ciekawość, która kazała im brnąć w nieznane. Jednak w którymś momencie między porównywanymi bohaterami doszło do sporych rozbieżności. W każdym razie, nie zgodzę się, by był to nudny bohater. Na początku książki był dość irytujący, zwłaszcza te jego szczeniackie chęci przypodobania się społeczeństwu oraz przebicia osiągnięć brata (motyw polowania na szczura do złudzenia przypomina samouczkowe misje w klasycznych grach RPG), jednak Patykiewicz w przejrzysty sposób nakreślił jego wewnętrzną (stopniową) przemianę w bohatera bardziej empatycznego, co nie znaczy, że wraz z przebiegiem akcji zatracił tendencję do nieprzemyślanych wyskoków. W ogóle Kacper – poprzez swoją lekkomyślność – wydaje mi się postacią niewiarygodną, jeśli odniesiemy go do realiów świata przedstawionego.

Patryk: Poza Kacprem pojawiły się też postacie drugoplanowe, takie jak Stach (jego brat) czy też bibliotekarz Łukasz, który otworzył przed chłopakiem bramy wiedzy na temat przeszłości, ale także zarysował przed nim ponurą wizję przyszłości. I tu Stach jest według mnie o wiele ciekawszą postacią, może nawet bardziej niż sam Kacper. Jest w swoim zachowaniu niejednoznaczny i braterskie relacje, jak i same motywy Stacha, są intrygujące do samego końca.

Mateusz: O ile Stach jest postacią ciekawszą i mniej irytującą od Kacpra, o tyle jego nagła przemiana w bohatera ostatniej akcji jest dla mnie kompletnie nieprawdopodobna. Ponadto nie sposób nie odnieść wrażenia, że poza wspomnianą dwójką reszta bohaterów jest dość niewyraźnym tłem, które co jakiś czas wyłania się z potężnej śnieżycy.

Patryk: Co do Stacha – jego zachowanie na końcu rzeczywiście było dziwne, ale przyznać musisz, że wynika to też z nagłego zamieszania, jakie miało miejsce na końcu powieści.

STYL, JĘZYK

Patryk: Książka jest napisana w prosty, przystępny sposób, bez językowych upiększeń i stylistycznych wycieczek. Co prawda Dopóki nie zgasną gwiazdy czytało mi się momentami – zwłaszcza na początku – topornie, ale gdy już przywykłem do języka Patykiewicza, to lektura szła znacznie lepiej. Chociaż wciąż nie mogę wybaczyć autorowi częstego stosowania przymiotnika “pofałdowany” w celu zobrazowania jakiejkolwiek nierówności powierzchni. Brrr.

Mateusz: Styl Patykiewicza może i jest prosty, ale to, co przykuło moją uwagę, to – mam nadzieję – celowe spowalnianie akcji, które kojarzyło mi się z brnięciem przez śnieżne zaspy. Ot, dodatkowy smaczek do tej wypełnionej mrozem i śniegiem opowieści. Patykiewicz nigdzie się nie śpieszy, snując swoją opowieść niczym bajarz przy ognisku. Niektórym może to co prawda przeszkadzać, ja jednak – paradoksalnie, ponieważ na ogół nie lubię fabularnych spowalniaczy – bawiłem się całkiem nieźle.

WYDANIE

Patryk: Oprócz tego, że Dopóki nie zgasną gwiazdy okryto ładną okładką z dominującym zimnym błękitem, to do książki Piotra Patykiewicza przedostały się również czarno-białe rysunki Rafała Szłapy. Dodają fajnego klimatu i dynamizmu powieści, a niektóre z nich naprawdę mogą się podobać.

Mateusz: Wydawnictwo SQN przyzwyczaiło nas do wysokiego standardu wizualnego, w jakim wydawane są ich książki i nie wydaje mi się konieczne pisać nic ponad to, co ujął w swojej wypowiedzi Patryk. Okładka przykuwa spojrzenie, jakość papieru wysoka, czarno-białe rysunki podbijają klimat. Tylko tyle i aż tyle.

SŁOWEM PODSUMOWANIA

Patryk: Trudno napisać mi coś konkretnego o powieści Piotra Patykiewicza, ponieważ w moim świecie przeszła ona praktycznie bez echa. Szybko się ją czytało, parę momentów było więcej niż średnich, ale – nawiązując do mojej wypowiedzi z początku tekstu – ta książka nie była adresowana do mnie. Od postapokalipsy oczekuję jednak trochę więcej przytłoczenia, brudu, mroku; w Dopóki nie zgasną gwiazdy one się oczywiście przebijają, jednak mam wrażenie, że z dużą rezerwą. Uważam, że to dobry wybór dla młodzieży interesującej się fantastyką, ale część bardziej dojrzałych czytelników może oczekiwać znacznie bardziej krwistej opowieści.

Mateusz: Dopóki nie zgasną gwiazdy to przede wszystkim powieść inna niż to, do czego jesteśmy przyzwyczajeni w postapokalipsie. Podobnie jak Patryka – bardziej przekonuje mnie postapokalipsa mroczna, druzgocąca oraz powodująca, że zacznę głęboko zastanawiać się nad kondycją ludzką, ale Piotr Patykiewicz potrafił mimo to stworzyć utwór niebanalny, który swoją odrębnością odciśnie piętno w literaturze opowiadającej o tym, co wydarzyło się z ludzkością po końcu świata. To dzieło subtelne, w którym nie ma jasno określonych podziałów, a wytyczone szlaki nie istnieją. Autor nie powala na kolana, a i pewne kwestie mogły być przedstawione sprawniej, ale nie sposób odmówić mu pomysłowości oraz umiejętności czerpania z motywów znanych popkulturze w sposób nienachalny, finezyjny.

Fot.: SQN

gwiazdy

Write a Review

Opublikowane przez

Patryk Wolski

Miłuję szeroko rozumianą literaturę i starego, dobrego rocka. A poza tym lubię marudzić.

Mateusz Cyra

Redaktor naczelny oraz współzałożyciel portalu Głos Kultury. Twórca artykułów nazywanych "Wielogłos". Prowadzący cykl "Aktualnie na słuchawkach". Wielbiciel kina, który od widowiskowych efektów specjalnych woli spektakularne aktorstwo, a w sztuce filmowej szuka przede wszystkim emocji. Koneser audiobooków. Stan Eminema. Kingowiec. Fan FC Barcelony.  

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *