yuli

Wielogłosem o…: „Yuli”

Już jutro kinowa premiera Yuli, filmowej biografii kubańskiego tancerza Carlosa Acosty z samym tancerzem w roli głównej! Dystrybutorem filmu jest Aurora Films, my natomiast objęliśmy produkcję patronatem medialnym. Yuli może pochwalić się tym, że został dostrzeżony na licznych festiwalach na całym świecie, a w 2019 otrzymał aż pięć nominacji do Nagród Goya (hiszpański odpowiednik Oscarów). Zapraszamy do lektury Wielogłosu, w którym Klaudia oraz Michał rozmawiają o tej produkcji. 

WRAŻENIA OGÓLNE

Klaudia Rudzka: Yuli w reżyserii Iciary Bollain to jeden z najlepszych filmów, które zobaczyłam podczas 22. edycji festiwalu filmowego Wiosna Filmów. W 2019 r. film otrzymał pięć nominacji do Nagród Goya w kategoriach: nowy aktor (Carlos Acosta), scenariusz adaptowany, zdjęcia, ścieżka dźwiękowa i dźwięk. Zdecydowany faworyt zdobył serca widzów, o czym świadczy nagroda publiczności na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Mińsku oraz wyróżnienie za najlepszy scenariusz na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w San Sebastian. Yuli stanowi uniwersalną opowieść o człowieku, który już za życia stał się legendą. Zafascynowany światem tańca, niejako dzięki swojemu ojcu, ciężkiej pracy, pasji i determinacji stał się jednym z najlepszych współczesnych tancerzy swojego pokolenia. Z filmowego punktu widzenia wśród masy fabuł bądź dokumentów biograficznych, od których roi się w chwili obecnej w kinach, Yuli zdaje się być środkiem łączącym oba te gatunki oraz ciekawym doświadczeniem formalnym.

Michał Mielnik: Co prawda udało mi się obejrzeć ten obraz dopiero teraz, tj. w kontekście jego premiery w regularnej dystrybucji kinowej, jednak moment prezentacji w kinach wydaje mi się adekwatny z punktu widzenia pory roku, a zatem leniwego gorącego lata, z którym konweniuje tropikalna tematyka filmu Yuli. Poza tym jest to kolejna okazja, po tym, jak na nasze ekrany trafił film Sergio i Siergiej, do spotkania z trudno dostępną kinematografią kubańską, jakkolwiek umowny jest to przymiotnik w odniesieniu do obrazu Yuli, bo jednak jest to produkcja przede wszystkim hiszpańska. Wreszcie, celem pewnego uzupełnienia podanych przez Ciebie danych, warto wskazać dwa nazwiska osób biorących udział w realizacji filmu: autor muzyki Alberto Iglesias, czyli nadworny kompozytor Pedra Almodóvara i autor scenariusza Paul Laverty, znany przede wszystkim z pisania skryptów dla Kena Loacha, w tym także do dwóch filmów tego reżysera nagrodzonych Złotymi Palmami. Zwłaszcza ta druga postać jest w tym miejscu nieco zaskakująca, ale też wskazuje na międzynarodowy rozmach filmu Yuli.

WADY I ZALETY FILMU

Klaudia: Dziwnie ogląda się film o człowieku istniejącym, po dziś dzień uprawiającym swój zawód i na dodatek grającym główną rolę w dokumentalno-fabularnym filmie. Niełatwo nie odnieść wrażenia, że biografia mistrza baletu jest odrobinę podkoloryzowana. Carlos Acosta gra samego siebie, więc czy film nie jest niejako także hołdem dla samego siebie? Pozostaję odrobinę sceptyczna wobec scenariusza i przedstawionej historii, ponieważ sądzę, że jest ona opowiedziana w dużej mierze tak, jak chciał tego tytułowy bohater. Być może gdyby jego rolę odegrał inny aktor, moglibyśmy spodziewać się większej dowolności, interpretacji. Prócz wyżej wymienionych wątpliwości mogę powiedzieć, że jest to również bardzo uniwersalna, intensywna historia z domieszką dramatu i elementów paradokumentalnych. Jest to opowieść o dzieciństwie, dorastaniu, pasji, relacjach rodzinnych, wielkim talencie i sławie poprowadzona z wielkim kunsztem i za to na pewno należą się brawa reżyserce.

Michał: Zgadzam się z Tobą. Jest to w pewnym stopniu hagiografia świętego. Nie do końca mnie przekonał ten, jakby nie było odważny i rzadko spotykany, koncept. Zwykle bohaterowie filmowych biografii, jeśli już ma to miejsce, pojawiają się w tego typu produkcjach w drobnych cameo na zasadzie pewnego żartu. Tutaj Carlos Acosta gra siebie i to w większym ekranowym wymiarze czasowym, aczkolwiek wbrew temu, co wydawało mi się przed seansem, nie ma go tutaj aż tak dużo. Zresztą w tych sekwencjach, w których się pojawia, nie ma zbyt wiele do grania, a jego mimika sprowadza się do jednego rozmarzonego wyrazu twarzy. Natomiast wielką wartością tego filmu jest jego paradoksalne gatunkowe pomieszanie, bo oprócz kina inicjacyjnego, zabarwionego społecznie, klasycznego biopicu, jest to także porywający – nomen omen – balet w stylu muzyczno-tanecznych filmów Carlosa Saury.

PROBLEMATYKA

Klaudia: Tym, co jest kolejnym plusem filmu w odróżnieniu od innych historii biograficznych, jest ukazanie drogi, którą przeszedł Carlos Acosta, by osiągnąć sukces, a nie skupienie się jedynie na etapie jego sławy i kariery. Dzięki temu film nabiera znamion uniwersalnej lekcji dla każdego, pokazującej, że przy wsparciu, które niekiedy wydaje się być toksyczne, dyscyplinie i ciężkiej pracy każdy może osiągnąć upragniony cel. To wielowymiarowa historia o determinacji ojca próbującego wychować syna, o nierównościach społecznych i rasowych, a także kryzysie ekonomicznym na Kubie i migracji do Europy.

Michał: W większym stopniu zwróciłem jednak uwagę na relację ojca i syna, która wydaje się być głównym tematem filmu, podszytym nadto silnie akcentowanym wątkiem rasowego uwikłania. Podchodząc do tematyki filmu nieco ironicznie, można wręcz stwierdzić, że Yuli jest kolejną wersją Billy’ego Elliota, tyle że w wersji à rebours, w takim sensie, w jakim ojciec Carlosa Acosty sam nakłania syna, aby ten skupił się na tańcu i to w kulturze silnie nacechowanej machismo. Dla prostego, ubogiego kierowcy ciężarówki sztuka uprawiana przez syna, o której nie ma przecież bladego pojęcia, jest narzędziem upodmiotowienia i wyzwolenia z wciąż niewolniczej mentalności. Wydaje mi się, że stanowi to najciekawszą warstwę tego bogatego w znaczenia filmu.

AKTORSTWO

Klaudia: Duże wrażenie zrobił na mnie Carlos Acosta ze swoim zacięciem aktorskim, którego sekwencje taneczne skłoniły mnie do wgłębienia się w jego spektakle i biografię. Na uwagę zasługuje również Keyvin Martinez wcielający się w rolę młodego Acosty. Grając niezwykle naturalnie, potrafił przekonać do siebie widzów i zahipnotyzować. Największe wrażenie zrobił na mnie jednak Santiago Alfonso wcielający się w rolę Pedra Acosty, który bardzo przekonująco odegrał rolę bezwzględnego, ale jednocześnie kochającego na swój surowy sposób ojca – a był to jego debiut fabularny.

Michał: Tak jak napisałem wyżej, rola Acosty jest chyba największym rozczarowaniem. Pojawia się on tylko w sekwencjach, które stanowią ramę narracyjną dla retrospektywnych wspomnień, do których wraca z rozrzewnieniem. Natomiast tam, gdzie daje popis swoich tanecznych umiejętności, jest genialny. Zresztą jest to w mojej opinii bardziej film o ojcu, a także o tym, jak syn przegląda się w swoim ojcu i buduje w stosunku do tego wizerunku swoją tożsamość. Dlatego też rzeczywiście ujęła mnie, podobnie jak Ciebie, rola Santiago Alfonso tworzącego skomplikowaną figurę bezwzględnego, ale jednocześnie dumnego patriarchy.

OMÓWIENIE WYBRANYCH POSTACI

Klaudia: Najważniejszymi postaciami w filmie był bez wątpienia Carlos Acosta oraz jego autorytarny ojciec, który bezwzględnie wymusza na młodym Yulim zainteresowanie tańcem. Jest to jego metoda na zapewnienie synowi dobrego startu w dorosłość. Chce, jak każdy rodzic, by jego dziecko miało lepsze życie niż on, by był kimś i osiągnął sukces. Mimo surowych metod, które stosuje, niechęć syna przeobraża się w miłość i wielką pasję do baletu. Ważnymi postaciami były również nauczycielki, które motywowały Acostę, dając mu jednocześnie dużą przestrzeń w czasie jego problemów dorastania, dojrzewania, szukania samego siebie.

Michał: Faktycznie, do tego stopnia zresztą, że pozostałe postacie, zwłaszcza zaś rozliczne kobiece bohaterki, stanowią tło dla tej relacji w takim stopniu, że poza jednym nieistotnym incydentem nie pojawia się w filmie żaden wątek romansowy. Reżyserka nieco więcej uwagi mogła poświęcić nauczycielce tytułowego bohatera, bo to oprócz ojca ta osoba, która przyczyniła się do do jego sukcesu. Paradoksalnie, mimo że to film o balecie, Yuli jest jednak na swój unikatowy sposób męskim kinem, ale nie w obiegowym tego słowa znaczeniu. Rzekłbym, że jest to kino dla wyjątkowo wrażliwych facetów.

KWESTIE TECHNICZNE

Klaudia: Najważniejszą stroną filmu są sekcje taneczne oraz bogactwo materiałów archiwalnych. To dzięki nim dowiadujemy się o przełomie w świecie baletu – Carlos Acosta jako pierwszy czarnoskóry mężczyzna zagrał rolę Romea w Royal Opera House w Londynie, gdzie następnie przez kolejnych kilkanaście lat pielęgnował swój talent jako główny tancerz. Odpowiednio dobrane i zmontowane stanowią uzupełnienie fabularnej historii przedstawionej w filmie.

Michał: Podobało mi się włączenie do struktury filmu autentycznych materiałów dokumentujących występy Acosty, które bohaterowie oglądają w telewizji, co stanowi ciekawy zabieg formalny. Natomiast te fabularne, rejestrujące właściwie próby do spektaklu, zostały zrealizowane z prawdziwą meastrią i jako takie robią wrażenie, choć są klasyczne, i tenże sposób filmowania nie przypomina ekstrawagancji uprawianej przez eksperymentatora Gaspara Noégo w obrazie Climax. Widać, że Carlos Acosta miał duży wpływ na produkcję, może nawet w większym stopniu, niż wynika toi z jego roli jako aktora – odtwórcy samego siebie.

SŁOWEM PODSUMOWANIA

Klaudia: Yuli to bardzo ciekawy zabieg formalny stanowiący poruszającą historię człowieka, który doszedł na sam szczyt świata baletu i którego losy możemy śledzić i podziwiać do dnia dzisiejszego. To opowieść o poświęceniu, miłości, rodzinie, a przede wszystkim o wielkej mocy sztuki. To film, który z dużą dozą wrażliwości i autentyczności przedstawia drogę na szczyt kariery Carlosa Acosty, która może być inspiracją dla każdego – zarówno w kontekście budowania relacji rodzinnych, jak i osobistych doświadczeń.

Michał: Doceniam w szczególności przybliżenie biografii stosunkowo mało znanego artysty rozpoznawalnego głównie w kręgu fascynatów baletu i tańca współczesnego, a także całą warstwę poznawczą dotyczącą najnowszej historii Kuby z uwzględnieniem nie tyle wielkich wydarzeń, co sytuacji ekonomiczno-społecznej zwykłych mieszkańców wyspy. Przede wszystkim jest to jednak pasjonująca historia skomplikowanych relacji rodzinnych.

yuli

Write a Review

Opublikowane przez

Michał Mielnik

Radca prawny i politolog, hobbystycznie kinofil - miłośnik stołecznych kin studyjnych, w których ma swoje ulubione miejsca. Admirator festiwali filmowych, ze szczególnym uwzględnieniem Millenium Docs Against Gravity, 5 Smaków, Afrykamery, Ukrainy. Festiwalu Filmowego.

Klaudia Rudzka

Kino w każdej postaci, literatura rosyjska, reportaż, ale nie tylko. Magister od Netflixa, redaktor od wszystkiego. Właściwy człowiek we właściwym miejscu – chętnie zrelacjonuję zarówno wystawę, koncert, płytę, jak i sztukę teatralną.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *