Złap i ukręć łeb

Sprawa Weinsteina – Ronan Farrow – „Złap i ukręć łeb” [recenzja]

Ten złowrogo brzmiący tytuł w rzeczywistości odnosi się do znanego powiedzenia Catch and kill. W branży medialnej oznacza to uniemożliwienie publikacji historii np. przez wykupienie jej, a następnie zatrzymanie – chroniąc w ten sposób jej bohaterów. Książka Złap i ukręć łeb Ronana Farrowa jest zapisem reporterskiego śledztwa dotyczącego przypadków molestowania i gwałtów w Hollywood i nie tylko. Głównym bohaterem tej historii – albo raczej antybohaterem – jest producent filmowy Harvey Weinstein. Za ujawnienie tej sprawy właśnie Ronan Farrow (oraz dwoje innych dziennikarzy) otrzymał w 2018 roku nagrodę Pulitzera.

Scena nie z tego filmu

Ostatnio skacząc między kanałami w telewizji, wpadłam na pierwszą część Rockiego. A że lubię sympatycznego Balboa, to zatrzymałam się na dłużej. Akurat zaczynała się scena pierwszej randki Rockiego i Adrian. Delikatnie mówiąc – stanowczy brat wypycha zahukaną dziewczynę z domu i zmusza ją do randki z przyjacielem. Najlepsze jednak zaczyna się, gdy para wchodzi do domu głównego bohatera. Tam rozgrywa się scena, która mocno zaczęła przypominać mi historie kobiet przywołane w książce Złap i ukręć łeb. Adrian chce wracać do domu, wyraźnie mówi, że nie znają się dobrze i wolałaby najpierw poznać Balboa. Ten jednak nie przyjmuje odmowy. Stanowczo pozbawia bohaterkę najpierw czapki, później okularów, żeby w końcu wylądować z nią na podłodze. Cóż… nie mówię, że ta scena dosłownie przedstawia napaść seksualną, w końcu później bohaterowie zostają parą, ale jednak sam sposób, w jaki kobieta zostaje uwiedziona, pozostawia sporo do życzenia. Zresztą – sami zobaczcie.

Timeless classic love scene (best of all time) - Rocky and Adrian

Część pierwsza Rockiego nie przedstawia w najlepszym świetle jedynej kobiecej bohaterki filmu. Dziewczyna jest zahukana, nieśmiała, unika kontaktu z mężczyznami, pomimo wykształcenia jest kurą domową – aż do momentu seksualnego wyzwolenia, które przynosi jej główny bohater. Dzięki niemu kobieta staje silna – potrafi w końcu sprzeciwić się bratu, wyzwolona i pewna swojej urody, co podkreślają o wiele lepiej dobrane stroje. Cóż, ale nie o seksistowskim wizerunku kobiety w Rockym miało być. Jednak taki stosunek do kobiet przebijający się z filmu spowodował, że nie zdziwiłam się, gdy w reportażu dotyczącym molestowania kobiet padło również nazwisko scenarzysty i odtwórcy głównej roli – Sylwestra Stalonne.

Złap i ukręć łeb – jak powieść kryminalna

Reportaż Ronana Farrowa Złap i ukręć łeb czyta się jak dobry kryminał. Autor kilkoma zabiegami Złap i ukręć łebformalnymi skutecznie o to zadbał. Śledzący go agenci Black Cube występują w nim jako pełnoprawni bohaterowie. Autor, stojąc przed kolejnymi problemami z wyemitowaniem swojego reportażu, powoli odkrywa, jak szeroką władzę ma Harvey Weinstein także nad telewizją NBC, w której pracował.

Jak się okazało, sprawę Weinsteina próbowało już wcześniej podjąć wielu dziennikarzy. Żadnemu jednak nie udało się opublikować zebranych materiałów i historii poszkodowanych kobiet. W 2017 roku sprawę tę po raz kolejny podjął Ronan Farrow. Swoją serię reportaży ostatecznie opublikował w „New Yorkerze”, a także dwie dziennikarki – Jodi Kantor i Megan Twohey z redakcji „New York Timesa”, które opis swojego śledztwa dziennikarskiego opublikowały w książce She Said (Powiedziała. Śledztwo, które zdemaskowało Harveya Weinsteina i zapoczątkowało ruch #Metoo). Trudno określić, które śledztwo było ważniejsze, albo którzy dziennikarze jako pierwsi opublikowali przełomowe w tej sprawie dowody. Obie redakcje za swoje reportaże zostały nagrodzone Pulitzerem w 2018 roku.

Opresyjny system

Książka Farrowa skupia się nie na samej sprawie poszkodowanych kobiet, ale na systemie, który chroni zbrodniarzy seksualnych. Jak odkrył, jego zasięg sięga od Hollywoodu po najwyższą władzę w Stanach. Skutecznie chroni zbrodniarzy dopuszczających się molestowania seksualnego oraz gwałtów na swoich podwładnych. Odkrył także pewien schemat, który był powtarzany za każdym razem, gdy kobiety próbowały ujawnić bądź zgłosić przestępstwo. Najpierw były zastraszane, później przez serię skandalizujących i kłamliwych artykułów podkopywano ich wiarygodność i niszczono wizerunek. Zastraszone kobiety w końcu podpisywały umowę o poufność, w której za określoną kwotę zrzekały się prawa do podejmowania tego tematu w mediach w przyszłości. Oczywiście złamanie tej umowy groziło swoimi konsekwencjami, co skutecznie je zniechęcało do rozmów z dziennikarzami. Harvey Weinstein, choć był jednym z największych trybików tego systemu, był jednak jedynie jego elementem. Takich jak on, zajmujących najwyższe stanowiska zarówno w mediach, jak i polityce, jest o wiele więcej.

Im bliżej byłam końca tej książki, tym intensywniej szukałam na okładce dopisku „fikcja literacka”. Trudno było mi uwierzyć w to, jak wiele osób o tym wiedziało i jak wiele się na to godziło. To nie do przyjęcia, jak wielką władzę nad każdym może mieć jeden człowiek i jak daleko sięgają jego wpływy. Rzeczywistość, którą ujmuje ten reportaż, jest tak przerażająca, że odbiera siłę na jakikolwiek opór. Farrow i reszta dziennikarzy udowadniają jednak, że ma on sens. Choć nie naprawia świata, to jednak prowadzi do ukarania choć jednego z wielu seksualnych przestępców. Daje również siłę poszkodowanym kobietom, którym ten zbrodniczy system odebrał wszelką nadzieję.

Początki feminizmu można datować już na wiek XVIII. Jak się jednak okazuje postrzeganie kobiet przez mężczyzn i ich prawo do samostanowienia nadal pozostawia wiele do życzenia. Wizerunek zahukanej, nic nieznaczącej bez męskiego towarzysza kobiety – jak możemy to zobaczyć choćby w kultowych produkcjach lat 70. – obecny jest w społeczeństwie także i dziś. Gdyby nie istniał, być może nikt by nie dopuścił do powstania tak szczelnego i silnego systemu. Czy jedynym sposobem na osiągnięcie sukcesu przez kobiety była sypialnia Weinsteina? Życie zawodowe kobiet, które próbowały ujawnić machinę przemocy seksualnej, przybrało całkiem inny kształt, niż to sobie wymarzyły.

Fot.: Wydawnictwo Czarne


Przeczytaj także:

Recenzja komiksu: Walka kobiet. 150 lat bitwy o wolność, równość i siostrzeństwo

Złap i ukręć łeb

Write a Review

Opublikowane przez

Anna Bugajna

Kulturoznawca, literaturoznawca, pisze tu i ówdzie o tym i o tamtym. "Niektórzy noszą baletki i wierzą, że na koniec wszystko będzie dobrze. Inni noszą kowbojki, które stukają, i wierzą w co innego: że trzeba wyjść na zewnątrz i zobaczyć świat, póki jeszcze trwa" R. J. Waller. Baletki to z pewnością nie jej typ obuwia.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *