Badacz przeszłości – Martin Pollack – „Topografia pamięci” [recenzja]

Czarno-białe zdjęcie zamieszczone na okładce jest wymowne. W środku książki znajdziemy jeszcze jedno, wcześniejsze, choć na nim dzieci nie podnoszą rąk do góry w wiadomym geście. Zastanówmy się jednak, co widzimy. Przede wszystkim troje dzieci, przypuszczalnie w wieku od dziesięciu do czternastu lat. Dwie dziewczynki i chłopiec, który jest z całej grupki najmłodszy. Wszyscy są odświętnie ubrani i możemy mniemać, że pochodzą z dobrze sytuowanej rodziny. Piękne zdjęcie, gdyby nie jeden zgrzyt – hitlerowskie pozdrowienie. Nie wiemy nic więcej poza datą 1932 widoczną od wewnętrznej strony. I tu powinno się pojawić nasze zdziwienie, gdyż w latach trzydziestych znak hitlerowski nie był czymś codziennym w Austrii. Martin Pollack znalazł to zdjęcie wśród rodzinnych pamiątek. Nie potrafi jednak przypisać sportretowanych dzieci do konkretnej rodziny ze strony ojca – ale nie to jest istotne. Ważne jest to, że ta fotografia zmusza go do rozpatrywania przeszłości, daje prawo do spekulacji i przypuszczeń. I o tym jest właśnie ta książka – o  pamięci.

W książce znajdziemy więcej zdjęć – jak choćby fotografie Żydów szorujących wiedeńskie ulice w marcu 1938r., krótko po anszlusie. Takie ekscesy (czyli zmazywanie sloganów państwa stanowego na oczach gawiedzi) działy się również w innych austriackich miastach. Inna fotografia opatrzona została elektryzującym napisem: Martwy – Zastrzelony – Polski Morderca. Co na niej widzimy? Początkowo mężczyznę leżącego na łonie natury. Jednak gdy przyjrzymy się bliżej, dostrzeżemy nieżyjącego człowieka. Mógł zatem być niewinnym cywilem, broni bowiem przy nim nie ma. Później dowiadujemy się, że zdjęcie zostało zrobione na terenie Polski podczas II wojny światowej przez żołnierza Wehrmachtu. Czy go pogrzebano? Tego już nigdy się nie dowiemy. Kilkadziesiąt lat później można za to kupić tę fotografię przez Internet za niecałe czternaście euro.

Przeszłość autora do łatwych nie należy. Historia w pewien sposób naznaczyła jego życie. Ojciec biologiczny pozostał mu obcy, ojcem jednak nadal był – czy mu się to podobało, czy nie. Można oczywiście tę wiedzę na pewien czas wyprzeć. Ale koniec końców z pamięcią po ojcu trzeba się zmierzyć. Zadawałem sobie mnóstwo razy pytanie, jak to możliwe, że akurat mój ojciec obrał tak straszną, niepojętą drogę życiową? – mówi autor. Czemu świadomie wybrał SS, SD i Gestapo? Dlaczego swoje miejsce odnalazł w Sonderkommando w Polsce, a potem na Słowacji? Dlaczego wydał rozkaz rozstrzelania polskich zakładników, a potem polował na Żydów i partyzantów? Te pytania pozostaną już na zawsze bez odpowiedzi.

Wiele z tych wydarzeń utkwiło mi na stałe w pamięci, mózg człowieka najwyraźniej jest skonstruowany tak, że pieczołowicie gromadzi to, co przykre, podczas gdy piękne wspomnienia szybko odchodzą w niepamięć. Ze mną w każdym razie tak jest – podsumowuje Pollack. Dlatego mając tę wiedzę, zastanawia się, czy rzeczywiście musi opowiedzieć swojemu synowi wszystko o swoim rodzonym ojcu, a jego dziadku? O tym, jak był zafascynowany reżimem i narodowym socjalizmem? O tym, że nosił  mundur z podwójnym znakiem runicznym, SS oraz trupią czaszką? Z drugiej strony, czy chronić go przed trudną historią i robić to, co wcześniejsze pokolenia, czyli milczeć? Jaką drogę wybrał? Przekonajcie się, bo decyzja wymagała od autora nie lada odwagi.

Fot.: Wydawnictwo Czarne

Write a Review

Opublikowane przez

Magdalena Kurek

Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Gdańskim. Zgodnie z sentencją Verba volant, scripta manent (słowa ulatują, pismo zostaje) pracuje nad rozprawą doktorską poświęconą interpretacji muzyki w prasie lat ’70 i ‘80. Jej zainteresowania obejmują literaturę i sztukę, ale główna pasja związana jest z tempem 33 obrotów na minutę (mowa oczywiście o muzyce płynącej z płyt winylowych).

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *