tajemnice manhattanu

Ukłon w stronę noir – Brian DeCubellis – „Tajemnice Manhattanu” [recenzja]

Czy kino noir przeszło już do lamusa? Na to pytanie trudno odpowiedzieć, ponieważ produkcji tego typu powstaje obecnie naprawdę znikoma ilość, a jeśli już coś powstaje, to częściej zostaje tego typu filmom przylepiana etykieta thrillera bądź kryminału. Nie chciałbym się stawiać w pozycji znawcy gatunku, ale nie inaczej jest z reżyserskim debiutem Briana DeCubellisa. Tajemnice Manhattanu rozbudzają w miłośnikach klasycznego, mrocznego kina detektywistycznego nadzieje, że oto wreszcie nadszedł moment, by uwielbiany przez nich gatunek wyszedł z ciemnej piwnicy, rozprostował kości i udowodnił, że w dobie supebohaterkich blockbusterów jest też miejsce dla tego typu historii. W trakcie seansu coś jednak zgrzyta i czuć, że nie wykorzystano w pełni potencjału, jakim dysponowała ta produkcja. Nie jest źle, ale mogło i powinno być zdecydowanie lepiej.

Porter Wren to dziennikarz śledczy wciąż dobrze radzącej sobie (jak na realia XXI wieku) nowojorskiej gazety. Jego życie przypomina amerykański sen – niebrzydki dom odizolowany od zgiełku miasta, piękna i inteligentna żona lekarka, dwójka uroczych dzieci. Do stereotypowego obrazka brakuje tylko psa. Jakkolwiek życie prywatne Portera jest udane, tak życie zawodowe przestało takie być. Przez lata pracy zatracił pasję płynącą z pisania i dziś traktuje swoje felietony raczej jako przykry obowiązek. Z lekkim znużeniem zbiera informację do swojej kolumny, dokumentując kolejną tragedię „szarej masy”. Stagnację przerywa fakt, iż gazeta, dla której pisze, została wykupiona przez miliardera. W obawie o ewentualną utratę źródła dochodów, Wren wybiera się na imprezę, w trakcie której przyjdzie mu osobiście spotkać się z nowym szefem. Spotkanie to będzie dla naszego bohatera – delikatnie mówiąc – niezbyt przyjemne, aczkolwiek gorycz upokorzenia osłodzi mu piękna i ponętna Caroline Crowley, która zwróci się do Portera z prośbą o pomoc w rozwikłaniu zagadki śmierci jej męża – słynnego reżysera i scenarzysty filmowego. Pięknym kobietom się nie odmawia – z takiego założenia wychodzi zmęczony pracą dziennikarz i – rzecz jasna – od tego momentu rozpoczyna się cała lawina zdarzeń, które sprowadzą bohatera nie tylko w mroczne zakątki Nowego Jorku, ale i własnej duszy.

tm 5

Tajemnice Manhattanu czerpią garściami z filmów noir – mamy więc dość mroczny, duszny klimat, piękną muzykę jazzową, padający od czasu do czasu deszcz, widzimy również ciekawe ujęcia od zawsze fotogenicznego Nowego Jorku, jest też obowiązkowa narracja głównego bohatera z offu, a podział na dobro i zło praktycznie nie istnieje. Hołd dla gatunku, który cieszył się największą popularnością w latach 50. XX wieku jest także widoczny w samej fabule – główny bohater wpada w skomplikowaną intrygę, wdaje się w romans z ponętną femme fatale, na własną rękę musi rozwiązać zagadkę, która okazuje się być jedną wielką perwersyjną grą jednego z jej bohaterów i w pewnym momencie stoi między młotem a kowadłem, a jego życie prywatne wisi na włosku. Te wszystkie rzeczy są niewątpliwie mocnymi punktami filmu Briana DeCubellisa.

tm 2

Jednak do pełni szczęścia czegoś brakuje. Femme fatale wcale nie jest tak demoniczna i bezwzględna, jak mogłoby się wydawać lub jak niektórzy z nas mogliby tego oczekiwać – ba, Tajemnice Manhattanu przełamują pewien schemat i wybielają Caroline Crowley w oczach widza, a przynajmniej próbują tego dokonać. Ciekawym zabiegiem jest tutaj ukazanie bohaterki tylko i wyłącznie w jasnych ubraniach. Natomiast sama intryga w pewnym momencie nie tyle nuży, co traci na ważności, a finałowe wyjaśnienie, do którego tak zażarcie dążył Porter Wren jest… raczej śmieszne. To z pewnością minus, bo w założeniu na pewno nie miało tak wyjść, ale gdy przeszłość zostaje wyjaśniona, na naszej twarzy pozostaje jedynie pusty uśmiech. Zawodzi również lekka przewidywalność, ponieważ w zasadzie dla żartu po pierwszych trzydziestu minutach seansu szepnąłem na ucho mojej partnerce, że zapewne wszystko skończy się w sposób taki a taki. Cóż, lubię mieć rację, ale w tym wypadku nie było żadnej satysfakcji.

tm 1

Niedoskonałości scenariusza oraz niekonsekwencje reżysera ratują aktorzy. Zatrudnienie w głównej roli utalentowanego Adriena Brody’ego to była bardzo dobra decyzja, tym bardziej, że aparycją oraz szorstką barwą głosu niebywale pasuje on do mrocznego kina kryminalnego. Yvone Strahovsky czaruje męską część widowni głównie wyglądem, tym bardziej że Tajemnice Manhattanu pozwoliły jej pokazać w zasadzie wszystko. Nieco słabiej wypada aktorsko, ale widać, że na przestrzeni kilku ostatnich lat jej gra ulega nieznacznej, acz stopniowej poprawie. Tej dwójce show skradli jednak bohaterowie drugiego planu – niezwykle przekonujący w swojej roli Campbell Scott, którego Simon Crawley jest takim dziwakiem, że aż ciarki przechodzą, oraz Steven Berkoff, będący cholernie odpychającym, obrzydliwym wręcz oraz – co ciekawe – nieszablonowym miliarderem.

tm 4

Tak więc: czy kino noir przeszło już do lamusa? Nie wydaje mi się, jednak filmowi Tajemnice Manhattanu nie udało się uniknąć przeciętności oraz rozwiązań, które znacząco wpływają na odbiór i nieco psują wszystko to, co dobre oraz atrakcyjne dla widza spragnionego tego typu produkcji. Nie jest to złe kino, ale obejrzenie go nie zmieni w Waszym życiu dosłownie niczego. To również produkcja, która może dać satysfakcję fanom aktorów wcielających się w główne role, ale przeciętny widz, który kojarzy Brody’ego z Pianisty, a Yvone Strachovsky jest dla niego zupełną nowością, nie będzie zbyt zadowolony, tym bardziej że intryga nie powala na kolana, a pointa pozostawia spory niedosyt.

Ocena: 5,5/10

Fot.: Next Film

tajemnice manhattanu

Write a Review

Opublikowane przez

Mateusz Cyra

Redaktor naczelny oraz współzałożyciel portalu Głos Kultury. Twórca artykułów nazywanych "Wielogłos". Prowadzący cykl "Aktualnie na słuchawkach". Wielbiciel kina, który od widowiskowych efektów specjalnych woli spektakularne aktorstwo, a w sztuce filmowej szuka przede wszystkim emocji. Koneser audiobooków. Stan Eminema. Kingowiec. Fan FC Barcelony.  

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *