Sous le ciel de Paris* – Francine Prose – „Klub kameleona. Paryż 1932” [recenzja]

Wyobraźmy sobie niebo nad Paryżem i uliczki, które bez wyjątku prowadzą nas na Montparnasse, a dokładniej do miejsca, które nosi nazwę Klub Kameleona, gdzie splatają się losy wszystkich bohaterów. To miejsce przesiąknięte jest dymem papierosowym, muzyką, wolnością i niczym nieskrępowaną swobodą. Tu konwenanse nie obowiązują! Klub niczym gniazdo kurtyzan opisanych w powieściach Balzaka przyjmuje pod swój dach mężczyzn przebierających się za kobiety i kobiety przebierające się za mężczyzn. A jaszczurka słynąca ze zdolności do zmiany ubarwienia to żywa (właścicielka trzyma gada w klatce jak Maria Antonina) metafora klubu. Wszak klienci zmieniają tu skórę. Yvonne (właścicielka) zachęcała ludzi, by wyobrażali sobie drzwi klubu jako bramę magicznego królestwa. Przekraczając próg, mogli zrzucić prawdziwe odzienie, będące przebraniem, którego używali w świecie. Wśród nich brylowała Lou Villars – transseksualna sportsmenka i kierowca sportowy w jednym, budząca skrajne emocje, od zgorszenia do uwielbienia. I to w tej właśnie kolejności. Było to dla niej i osób jej podobnych, którzy musieli wieść życie, jakiego nie chcieli, uwięzieni w niewłaściwym ciele z powodu pomyłki Boga, doskonałe miejsce. To był jej dom do 1935 roku. Kolejne lata przyniosły jej liczne rozczarowania i zawody miłosne. Słowa: Osiągniesz niezwykłą prędkość. Ludzie będą Cię szanować, ale przez Ciebie wiele osób będzie cierpieć. Umrzesz gwałtowną śmiercią w młodym wieku, zapamiętała na długo. To wróżba Yvonne z kart wybranych przez kameleona, która krok po kroku miała się spełnić.

Nieakceptowana w domu (oczekiwano bowiem narodzin syna i to zdrowego), lubiąca ubierać się w chłopięce ubrania, trafia do szkoły prowadzonej przez siostry. To dla niej wybawienie! Dopiero tutaj może poczuć się w pełni sobą! Może biegać, rywalizować, grać w piłkę nożna, rzucać oszczepem. Jednak mimo to nie czuje się dobrze „we własnej skórze”. Nie czuje się w ogóle kobietą. Fizyczność zaczyna jej przeszkadzać. Dlatego też obwiązuje piersi bandażem i ćwiczy coraz ciężej, by menstruacja się nie pojawiała. Po krótkim czasie święci tryumfy na wielu olimpiadach. Do czasu incydentu z lekarzem prowadzącym i trenerem zarazem.

Nie zmienia to faktu, że Lou kochał emocje. Zazdrości weteranom i żołnierzom, że je przeżywali. Boi się, że ich nie dozna. Zbliża się do nich jedynie podczas wyścigów samochodowych, jadąc według zasady Arnolda: Jedź, jakbyś wiozła rannego przez błotniste pole walki, pamiętaj, że każda zmarnowana sekunda oznacza, że on umrze. To było jej życie. Dlatego tak bardzo przeżyła utratę prawa jazdy (i tym samym zakaz brania udziału w wyścigach) z powodów politycznych. Procesowała się z francuskim rządem i Narodową Federacją Sportu. Jednak na próżno.

Potem nadszedł okres pełen niepokojów. Francuzi zachowywali się coraz bardziej wrogo w stosunku do cudzoziemców. Często dochodziło nawet do strajków: pod operą domagano się zwolnienia imigrantów. Lekarze zaczęli nawet usuwać pacjentów obcego pochodzenia.  Lou, mimo że czuła się patriotką, miała mieszane uczucia, gdy  Niemcy wkroczyli do Francji (tej, która przysporzyła jej tylu upokorzeń). Choć nie cieszył jej widok niemieckich żołnierzy idących Champs Elysees twierdzących, że chcą jedynie naprawić Francuzów, a nie nimi zawładnąć. Przechodzi jednak na stronę wroga, zostając agentką Gestapo. Nie zna litości. Torturuje więźniów długo, używając zapalniczki i podpalając rzęsy. Nie oszczędza  nawet osób z Klubu Kameleona. Oprócz tego szpieguje, a pieniądze dla niepoznaki wpływają na konto niby za pełnienie funkcji skarbniczki i przewodniczącej Francusko-Niemieckiej Federacji Lekkoatletycznej. Otrzymuje określoną kwotę za wichrzyciela, więcej za spiskowca, jeszcze więcej za wskazanie składu broni. Pozostałe sumy zostawały ustalone w zależności od informacji. Warto zadać sobie pytanie, czy Lou zrobiłaby te wszystkie rzeczy, gdyby nie poznała Inge (rywalki i kochanki zarazem)? A może chciała zemścić się za wszystkie krzywdy, których doświadczyła?

Autorka kilkukrotnie odwołuje się do psychologii i jej głównych nurtów. Zastanawia się, odkrywając życie Lou, czy poważny uraz głowy w dzieciństwie mógł wpłynąć na jej zachowanie w przyszłości? Czy relacje rodzinne odbiły się na późniejszych decyzjach? Czy brak miłości, czułości i akceptacji wyniesiony z domu powodował, że rozpaczliwie szukała ich w napotkanych osobach? Cóż, życie jej nie oszczędzało i wielokrotnie poznała smak rozczarowania. Ta nieco przydługa książka, będąca przeplataniem wspomnień także Lonela, Yvonne, baronowej i innych, Klub Kameleona ,to doskonała gawęda o pragnieniu miłości i akceptacji, zdradzie, pasji i sztuce na tle atmosfery Paryża lat 20. z widmem jej okupacji hitlerowskiej.

Jeśli chcecie poznać zadymiony Paryż, który większość sekretów zachowuje dla siebie, sięgnijcie po Klub Kameleona. Poznajcie nieprzystającą do swoich czasów i konwenansów Lou. Dowiedzcie się, dlaczego chciała być bohaterką jak Joanna d’Arc, o której czytała jej babcia. Czemu jazz został okrzyknięty muzyką spiskujących Żydów? Czy poruszyła ją śmierć Inge, która wszak ją zdradzała? Kogo i za co nienawidziła? Co łączy ją z Aktywną Grupą Hesse? O czym rozmawiała z Hitlerem? Czy powinna czuć się odpowiedzialna za śmierć setek ludzi tylko dlatego, że podała lokalizację, gdzie mogliby się zmieścić? Co się wydarzyło, że z osoby zakompleksionej i introwertycznej stała się żądną cierpienia innych opraw czynią? To swoiste studium przypadku i próba odpowiedzi na pytanie o korzenie zła. Powtórzyć należy za „Washington Post”: C’est magnifique!

Jedna uwaga! Tym razem szczegółowo przyjrzyjcie się okładce książki Klub Kameleona. Będziecie bowiem wielokrotnie do niej wracać. Zdjęcie na niej umieszczone –  a więc lesbijska para w Le Monocle z 1932 roku – To portret dwóch kobiet siedzących przy stoliku w kawiarni. Jedna z nich ma na sobie lśniącą wieczorową suknię, druga, krótko ostrzyżona, jest ubrana w męski garnitur. Zamieszczony na ścianie opis zdjęcia zawierał nieznane autorce informacje. Dowiedziała się, że kobieta w garniturze to Violette Morris, która zrobiła karierę sportową, współpracowała z gestapo podczas okupacji niemieckiej w Paryżu i została zabita przez członków francuskiego ruchu oporu. Teraz z pewnością inaczej spojrzycie na główną bohaterkę.

* Fr. Pod niebem Paryża – słowa piosenki Edith Piaf

Fot.: GW Foksal

Write a Review

Opublikowane przez

Magdalena Kurek

Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Gdańskim. Zgodnie z sentencją Verba volant, scripta manent (słowa ulatują, pismo zostaje) pracuje nad rozprawą doktorską poświęconą interpretacji muzyki w prasie lat ’70 i ‘80. Jej zainteresowania obejmują literaturę i sztukę, ale główna pasja związana jest z tempem 33 obrotów na minutę (mowa oczywiście o muzyce płynącej z płyt winylowych).

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *