41 dni

Samotność pośrodku oceanu – Tami Oldham Ashcraft i Susea McGearhart – „41 dni nadziei” [recenzja]

41 dni nadziei Tami Oldham Ashcraft i Susea McGearhart to nowa literacka propozycja poruszającej książki o samotnym rozbitku na środku oceanu. Tami i Richard są młodzi, odważni i bardzo w sobie zakochani. Połączyła ich wspólna pasja do żeglugi, przygód i umiłowanie wolności. W trakcie rejsu z Tahiti do Kalifornii kolejna wspólna przygoda zmienia się w koszmar. Prosto w ich stronę nadciąga huragan. Bardziej doświadczony od ukochanej Richard bierze na siebie obowiązek sterowania jachtem. Jednocześnie prosi narzeczoną o schowanie się pod pokładem. W nocy ogromne fale i niesamowicie silny wiatr uderzają o burty i pokład. W pewnym momencie, na skutek spotkania z wyjątkowo niebezpieczną falą, Tami traci przytomność. Budzi się, gdy nad oceanem świeci słońce. Nie wie, jaki jest dzień i która jest godzina. Dookoła wszystko zalane jest wodą i zdemolowane. Kobieta jest ranna, a Richard zniknął. Zrozpaczona dziewczyna znajduje tylko urwaną linę, którą jej ukochany był przywiązany do pokładu. Tami zostaje sama. Resztka łodzi, którą dryfuje, nie nadaje się do użytku, a wszystkie urządzenia, mogące ją uratować, zawodzą. Jest sama na środku oceanu. Ma minimalną ilość wody i jedzenia. Będąc daleko od jakiegokolwiek lądu i mając tylko najprostsze urządzenia nawigacyjne, musi uratować samą siebie.

Książka opowiada prawdziwą historię, która przydarzyła się pierwszej autorce, gdy ta miała dwadzieścia cztery lata. Współautorstwo samej bohaterki opisującej swoją niezwykłą przygodę jest niewątpliwą wartością powieści. Ubogaca jej treść i daje poczucie niezwykłej realności. Jako czytelnicy towarzyszymy Tami nie tylko w żałobie po stracie Richarda, chwilach niepokoju o własne życie czy utraty chęci do dalszej walki. Dzielimy z nią również chwile wielkiej radości i nadziei. Kibicujemy jej, gdy walczy o przetrwanie i z niecierpliwością czekamy na dalszy rozwój wypadków. Dojmująca samotność po środku bezkresnego oceanu jest wszechobecna i wciąga również nas. Nie ma znaczenia czy czytając, siedzimy w fotelu, leżymy w łóżku, czy podróżujemy tramwajem.

Interesującym rozwiązaniem niepozwalającym na pojawienie się monotonii w opisywaniu odczuć Tami na morzu, są długie wtrącenia opowiadające o jej wcześniejszych przygodach oraz miłości głównych bohaterów. Opowieść o życiu autorki jest wyjątkowa i inspirująca. Będąc tak młodą osobą, kobieta zwiedziła znaczną część świata, założyła własną firmę, odnalazła szczęście i przeżyła samotnie 41 dni na oceanie. Dodatkowym atutem książki jest umieszczenie w niej zdjęć, dzięki którym możemy zobaczyć na własne oczy Tami i Richarda oraz to, jak wyglądała ich łódź przed i po huraganie. Dzięki nim możemy również skonfrontować swoje wyobrażenia z rzeczywistością.

41 dni nadziei to wspaniała opowieść o miłości, walce z siłami natury i własną wolą. Opowiada o tym, jak ważne jest, by nigdy się nie poddawać oraz jak wielką wartością jest wsparcie dające nam siłę do życia. Książka pokazuje także moc bezwarunkowej miłości rodziny i przyjaciół. Historia o trudzie pożegnań i rozpaczy po stracie jest również opowieścią o nadziei i wielkiej miłości. Całość powieści głęboko porusza, a ostatnie strony książki z łatwością wyciskają łzy. Na pewno zafascynuje wszystkich, którzy zaczytywali się w Życiu Pi czy Przygodach Robinsona Crusoe oraz wszystkich tych, którzy lubią nie tylko opowieści przygodowe, ale i romanse o wielkiej, straconej miłości.

Fot.: Wydawnictwo Książnica

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *