Petrunia

Polowanie na czarownicę – Teona Strugar Mitevska – „Bóg istnieje a jej imię to Petrunia” [recenzja]

Kino macedońskie czy też, szerzej rzecz ujmując, twórczość filmowców pochodzących z obszaru Bałkanów niezwykle rzadko trafia na nasze ekrany, niemniej jednak niebawem w regularnej dystrybucji w polskich kinach pojawi się przecież znakomita chorwacka satyra polityczna pod tytułem Stan wyjątkowy pokazywana na dniach podczas właśnie zakończonego Warszawskiego Festiwalu Filmowego. Tymczasem dzieło Teony Strugar Mitevskiej, o którym dziś mowa, brało udział w konkursie głównym tegorocznego Berlinale, gdzie reżyserka zdobyła nagrodę ekumeniczną. O kondycji macedońskiej (czy też właściwie północnomacedońskiej, by być zbieżnym z polityczną nomenklaturą) kinematografii niech świadczy nadto fakt, że dokument Kraina miodu (notabene także niebawem w polskich kinach) został nagrodzony statuetką dla najlepszego dokumentu zagranicznego, a także uzyskał grand prix Millenium Docs Against Gravity w Warszawie. Obraz Bóg istnieje, a jej imię to Petrunia wprowadza na nasz rynek firma Aurora Films, Głos Kultury zaś objął patronat nad tą premierą. 

Sam tytuł, jak i promujący film plakat mogą się wydawać – na różnych polach – prowokacyjne, natomiast jest to zabieg cokolwiek bałamutny, albowiem w istocie jedyną, acz szczególnie istotną, bo definiującą fabularny rdzeń obrazu, prowokacją, jet tu wyzwanie rzucone przez skromną i niepokorną dziewczynę o tytułowym imieniu Petrunia patriarchalnej kulturze ukształtowanej pod dyktando mężczyzn, dla których kobiety pełnią w różnych sferach społecznej i prywatnej aktywności funkcję usługową. Fabularnym punktem wyjścia jest ludowy zwyczaj odbywający się w jednej z macedońskich wiosek polegający na tym, że co roku w styczniu lokalny duchowny prawosławny z okazji święta Epifanii wrzuca do lodowatej wody drewniany krzyż, którego złapanie przez jednego z setek uczestniczących w rytuale mężczyzn gwarantuje szczęście i pomyślność, a także przychylność lokalnej społeczności przez cały następny rok. Zwyczaj ów jest stosunkowo dobrze znany osobom interesującym się etnografią, ale też turystom odwiedzającym ten kraj, czego wyrazem jest szereg reportaży i produkcji dokumentalnych, które powstały już na ten temat.

petrunia

Film Mitevskiej jest pierwszą fabularną próbą zmierzenia się z tym intrygującym konceptem, który w tym miejscu nabiera subwersywnego wymiaru i zyskuje znamiona feministycznej rewolucji wtedy, gdy bezrobotna mieszkanka wioski, w dość przypadkowych zresztą okolicznościach, decyduje się rzucić do wody i wyłowić przedmiot religijnego kultu. To, co następuje potem wobec bohaterki, jest korowodem motywowanego religijnie bigoteryjnego gniewu wobec  kogoś, kto naruszył obowiązujące status quo. Jest zatem w pierwszej kolejności film macedońskiej twórczyni portretem cichego kobiecego spontanicznego buntu, który mimo swojej przypadkowości jest autentyczny i szczery, a nadto pozbawiony ideologicznego feministycznego sztafażu, choć takie cechy próbuje jej nadać pewna dziennikarka obsługująca medialnie ów niewygodny dla władz temat (w tej roli znana z czeskich Samotnych Labina Mitevska). W sercu konfliktu znajduje się krucha Petrunia stopniowo zyskująca własną podmiotowość. Nieco schematyczne i sztampowe w tym miejscu stają się jedynie początkowe sekwencje filmu obrazujące upokarzający epizod rozmowy kwalifikacyjnej z pracodawcą, które zdają się być pokłosiem zjawiska metoo. Film doskonale broni się bez tej jednej zbędnej sceny, operując pewną lokalnością będącą źródłem absurdalnych zachowań przedstawicieli władzy przetrzymujących protagonistkę na komisariacie policji bez podstawy prawnej. W tym kontekście macedoński obraz generuje liczne sceny humorystyczne, będąc doskonale wyważoną mieszanką dramatu i komedii. W dalszej kolejności film jest sugestywnym portretem państwa na poły wyznaniowego, powiązanego ze strukturami Kościoła (w tym przypadku prawosławnego), gdzie sacrum miesza się z profanum, a sfery świecka i religijna nie są w sposób należyty rozdzielone. W rezultacie widz konfrontujący się z tym skromnym dziełem otrzymuje świetnie zagraną wielopłaszczyznową opowieść, która mimo swej bałkańskiej lokalności może być zrozumiana także w Polsce.

petrunia

Fot.: Aurora Films


Przeczytaj także:

Recenzja komiksu Walka kobiet

Petrunia

Write a Review

Opublikowane przez

Michał Mielnik

Radca prawny i politolog, hobbystycznie kinofil - miłośnik stołecznych kin studyjnych, w których ma swoje ulubione miejsca. Admirator festiwali filmowych, ze szczególnym uwzględnieniem Millenium Docs Against Gravity, 5 Smaków, Afrykamery, Ukrainy. Festiwalu Filmowego.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *