Plakat wystawy „Bruno Barbey. Zawsze w ruchu”

„Bruno Barbey. Zawsze w ruchu” – wystawa czasowa w Muzeum Narodowym w Warszawie

Bruno Barbey był pionierem barwnej fotografii reportażowej i naocznym świadkiem najważniejszych wydarzeń politycznych 2. połowy XX wieku. Jako wrażliwy dokumentator codzienności przemierzał kolejne kontynenty, fascynując się dziełami dawnych mistrzów malarstwa i estetyką włoskiego kina. Wystawa w Muzeum Narodowym w Warszawie prezentuje 130 jego zdjęć, które podziwiać można od 1 grudnia 2023 roku do 3 marca 2024 roku.

Wysublimowana wrażliwość

Podczas konferencji prasowej zapowiadającej wystawę opowiadali o niej dyrektor MNW Łukasz Gaweł oraz kuratorki wystawy, dr Weronika Kobylińska i Caroline Thiénot-Barbey, żona artysty. Barbey przedstawiony został jako wybitny fotograf wrażliwy na fakturę, światło i barwę. Muzealna ekspozycja oddaje unikatowy charakter zdjęć, wyróżniających się na tle prac innych członków legendarnej grupy Magnum, z którą Barbey związał się już w wieku 23 lat. Kiedy większość fotografów w latach 60. XX wieku wciąż wykonywała zdjęcia czarno-białe, artysta zdecydowanie odrzucił monochromatyzm. 

Rzadko stoję w miejscu. Wciąż chodzę. Zawsze w ruchu – mówił Bruno. Jego żona Caroline opowiadała podczas konferencji jak w latach 80. XX w. przez osiem miesięcy podróżowali po Polsce kamperem – by uniknąć inwigilacji Służby Bezpieczeństwa, która monitorowała zagranicznych gości meldujących się w polskich hotelach. Artysta dokumentował wtedy socrealizm, Solidarność, polski katolicyzm, romskie społeczności i żydowskie cmentarze. 

Ważnym elementem było zaangażowanie Polaków w życie religijne. Zadziwiało nas mocne zaangażowanie polskiego społeczeństwa w związek z religią. Młodzi ludzie byli bardzo wierzący, ale mieli też szerokie horyzonty i te wszystkie pielgrzymki były dla nich okazjami, żeby się zobaczyć – wspominała Thiénot-Barbey.

Monograficzna wystawa zdjęć Barbeya to nie tylko Polska, ale też Ukraina lat 80. oraz ludzkie społeczności uchwycone przez fotografa na pięciu kontynentach. Między innymi Bangladesz, Brazylia, Chiny, Egipt, Irak, Iran, Japonia, Korea, Kuwejt, Maroko, Meksyk, Nigeria, Senegal czy Wietnam.

Jak stwierdziła dr Weronika Kobylińska, Barbey był nie tylko wnikliwym obserwatorem życia, ale cechowała go również bardzo wysublimowana wrażliwość. Był fotografem transformacji świata, ale przede wszystkim ludzi w świecie.

Bruno Barbey. Zawsze w ruchu to nowatorska estetyka koloru, inspiracje malarstwem i udowadnianie, że fotografia reportażowa może zręcznie operować metaforą, niedopowiedzeniem i oniryczną poetyką.

Zawsze w ruchu

Bruno Barbey (1941–2020) urodził się we francuskiej rodzinie w Maroku i od najmłodszych lat wychowywany był w szacunku dla wielokulturowości, często podróżując. Jego słowa: Rzadko stoję w miejscu. Wciąż chodzę. Zawsze w ruchu. stały się mottem prezentowanej w Muzeum wystawy. W latach 80. XX wieku Barbey odwiedził Polskę – na zdjęciach potrafił subtelnie i z ironią komentować ówczesny ustrój socjalistyczny. Odwiedził też Ukrainę, kolejny kraj, który, podobnie jak Polska, wkrótce miał wywalczyć niepodległość i uniezależnić się od ZSRR. Fotografie z wizyt w obu krajach zagościły na ścianach warszawskiego muzeum.

Bruno Barbey BRAZYLIA / KOLUMBIA. Okolice przygranicznego kolumbijskiego miasta Leticia na lewym brzegu Amazonki 1966 współczesna odbitka na papierze barytowym © Bruno Barbey / Magnum Photos

Barwa i metafora

W latach 60. XX wieku fotoreportaż realizowano niemal wyłącznie w estetyce czarno-białej. Barbey został na tym polu nowatorem: w 1966 roku zaczął korzystać z filmu Kodachrome II o głębokich, nasyconych kolorach. W perspektywie historycznej niezwykle istotne jest wykorzystywanie przez artystę potęgi barw w fotografii reportażowej. Bruno nie skupiał się wyłącznie na spektakularności wydarzeń – ich aktualność szybko przecież przemija – ale przede wszystkim na ponadczasowej jakości plastycznej obrazu. Intensywne kontrasty barwne szybko stały się jego znakiem rozpoznawczym. 

W fotografii Barbeya można odnaleźć inspiracje dziełami m.in. Delacroix, Matisse’a i dawnych mistrzów. W sposób równie piktorialny jak Matisse budował przykuwające oko kompozycje, wciąż zachwycające swą wizualną siłą. Zręcznie grał też z tradycją malarstwa iluzjonistycznego – fotografował ludzi na tle makiet, fresków, reklam. W ten sposób zderzał ze sobą sfery rzeczywistą i wyimaginowaną.

Na wystawie zaprezentowane są też oryginalne odbitki z epoki (vintage prints), powstałe w tym samym czasie, co zarejestrowane na negatywach i diapozytywach sytuacje. Dopełnienie prezentacji stanowią obiekty związane z pracą fotografa (aparat zniszczony podczas wojny, legitymacje prasowe) oraz publikacje – prestiżowe czasopisma ilustrowane zdjęciami Brunona Barbeya, pragnącego pokazać światu takie wydarzenia, jak protesty studenckie we Francji czy przemiany ustrojowe w Polsce.

Inspiracje włoskim neorealizmem

W młodości Barbey czuł się skrępowany formalnym systemem francuskiej edukacji i preferował ucieczkę w świat wyobraźni – wagary spędzał głównie w kinie. Kinematografia wpłynęła na jego pierwszy istotny projekt fotograficzny: esej o mieszkańcach Włoch, który zrealizował w latach 1961-1964, poświęcając nań ponad 300 rolek filmu. Praca ta otworzyła mu możliwość dołączenia do prestiżowej grupy fotograficznej Magnum, której członkiem pozostał do końca życia. Inspirację Barbey czerpał z nurtu filmowego zwanego włoskim neorealizmem. Jak sam przyznawał, ukształtowały go dzieła takich reżyserów jak Roberto Rossellini, Vittorio De Sica czy Michelangelo Antonioni. 

Niekonwencjonalne kompozycje

Bruno Barbey decydował się na nietypowe rozstrzygnięcia kompozycyjne: nie obawiał się podchodzić blisko do bohaterów i stosował obiektyw szerokokątny, zniekształcający proporcje postaci. W ten sposób uzyskiwał bardzo charakterystyczne zakrzywienie obrazu na obrzeżach kadru. „Ciasne kadrowanie” to zabieg, który potęguje w nas wrażenie obecności pośród osób na fotografii, scala przestrzeń pozakadrową z rzeczywistością odbiorców. Do metody tej miał Barbey jeszcze wielokrotnie powracać – zarówno w latach 60., jak i 70. XX wieku.

Bruno Barbey MAROKO, Meknes. Mauzoleum Mulaja Ismaila 1985 współczesna odbitka na papierze barytowym © Bruno Barbey / Magnum Photos

W mroku społecznych niepokojów

Bruno Barbey fotografował protesty we Francji już od 6 maja 1968 roku, czyli od dnia pierwszych dużych demonstracji. Były one wynikiem buntu studentów wymierzonego w rządzącą we Francji klasę polityczną. Wiele starć z policją miało miejsce nocą, zatem fotografowie wykonywali głównie zdjęcia z fleszem i „zamrażali” ruch postaci. Barbey świadomie zrezygnował z tej strategii i zdecydował się inaczej oddać dynamikę burzliwych strajków: wykorzystywał światło zastane. Nadało to jego fotografiom szczególnie mroczny klimat. Ciemne, ziarniste zdjęcia doskonale oddają atmosferę niepokojów społecznych. 

Bruno Barbey JAPONIA, Tokio. Demonstracja przeciwko wojnie w Wietnamie 1971 współczesna odbitka na papierze barytowym © Bruno Barbey / Magnum Photos.

Wrażliwy dokumentator

Barbey współpracował z najważniejszymi czasopismami informacyjnymi, jak np.: „Life”, „New York Times”, „Time”, „Stern”, „London Sunday Times”, „Camera”. Fotografował interwencje zbrojne, ale zawsze podkreślał, że jego intencją nie jest wyłącznie rejestrowanie wojen. Nie starał się epatować przemocą, choć nie zawsze było to możliwe. Dawał wizualne świadectwo popełnionych zbrodni i portretował osoby zaangażowane w konflikty. Przede wszystkim jednak pragnął zachować pamięć o osobach zwykle pomijanych przez media, zwykłych ludziach – tych wszystkich, którzy w wyniku decyzji politycznych cierpieli najbardziej.

Bruno Barbey. Zawsze w ruchu

wystawa czasowa w Muzeum Narodowym w Warszawie

1 grudnia 2023 – 3 marca 2024

 

Informacje prasowe i własne

Fot.: Bartosz Bajerski (Muzeum Narodowe w Warszawie), Głos Kultury


Zobacz też: „Arkadia” – wystawa czasowa w Muzeum Narodowym w Warszawie

Plakat wystawy „Bruno Barbey. Zawsze w ruchu”

Write a Review

Opublikowane przez

Małgorzata Kilijanek

Pasjonatka sztuki szeroko pojętej. Z wystawy chętnie pobiegnie do kina, zahaczy o targi książki, a w drodze powrotnej przeczyta w biegu fragment „Przekroju” czy „Magazynu Pismo”. Wielbicielka festiwali muzycznych oraz audycji radiowych, a także zagadnień naukowych, psychologii społecznej i czarnej kawy. Swoimi recenzjami, relacjami oraz poleceniami dzieli się z czytelniczkami i czytelnikami Głosu Kultury.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *