ekstaza

Horror roku? — Joe Begos — „Ekstaza” [4. Fest Makabra — recenzja]

Zacznę od wyznania — zwiastun mnie nie zachwycił. Gdy rozmawiałem z organizatorem 4. Fest Makabry, bazując także na zapowiedziach, uznałem, że Ekstaza będzie dla mnie najsłabszym ogniwem tegorocznej odsłony makabrycznego festiwalu grozy. Jakże się zdziwiłem, gdy zacząłem oglądać dzieło Begosa! Od początkowej ostrożności przeszedłem tyle etapów i emocji, że trudno mi to wszystko spamiętać. Dziś uważam Ekstazę za jeden z lepszych i ciekawszych formalnie horrorów, z jakimi dotychczas się zetknąłem. To dzieło wymykające się schematom, które z pewnością odrzuci wielu odbiorców, ale znajdą się także widzowie, którzy z miejsca pokochają twórcze szaleństwo reżysera i z chęcią położyliby na honorowym miejscu na półce z wydaniami DVD kopię tego niesamowitego filmowego doznania.

Dezzy jest młodą malarką, która zarabia na życie w Los Angeles swoimi makabrycznymi pracami, na które zawsze znajdą się chętni entuzjaści mrocznych dzieł sztuki. Kłopot w tym, że od kilku miesięcy dziewczyna cierpi na blokadę twórczą, w związku z czym piętrzą się przed nią problemy: utkwiła w związku z niezbyt apetycznym typem, zarządca jej mieszkania ściga ją o spłatę zaległości, a jakby tego było mało — jej dotychczas wierny agent postanowił zostawić ją na lodzie, bo od dłuższego czasu na jego konto bankowe nie wpływa żaden procent ze sprzedaży jej prac. Dezzy jakiś czas temu dostała zaliczkę na ukończenie kolejnego zlecenia, nad którym obecnie próbuje pracować i — co zrozumiałe — klient oczekuje choćby sprawozdania z zaawansowania.

Szukając ostatniej deski ratunku, artystka udaje się do znajomego dilera, który daje jej nietypowy towar, zapewniający potężnego kopa, ale i wywołujący niemałe halucynacje. Właśnie na to liczy Dez, która wierzy, że dzięki narkotycznym wizjom odblokuje się malarsko. O dziwo, ta metoda przynosi sukces i dziewczyna szybko i sukcesywnie uzupełnia swój najnowszy obraz. Nie samą sztuką jednak człowiek żyje, dlatego Dez prowadzi aktywne nocne życie klubowe. Dziewczynie zaciera się rzeczywistość z halucynacjami i niemal nieustannym hajem, wymieszanymi z procesami twórczymi, dlatego w pewnym momencie przestaje kontaktować i mieć świadomość tego, czy jej przyjaciółka rzeczywiście ją ugryzła, oraz co jeszcze wydarzyło się tylko w jej głowie, a co naprawdę miało miejsce.

Joe Begos stworzył bardzo nietypowy horror. Do tego stopnia, że przez bardzo długi czas zastanawiałem się, czy aby na pewno mamy do czynienia z filmem grozy. Jednak uwierzcie mi — nadchodzi moment, w którym niewyraźne i rozmyte dotąd ramy gatunku nabierają konturów i mniej więcej od połowy seansu nie ma najmniejszych wątpliwości, że Ekstaza jest krwistym, niepowtarzalnym wręcz horrorem. Swobodnie kotłują się tutaj między sobą motyw wampiryczny z demonicznym, narkotyczne odloty z alkoholowymi zapaściami, cielesne przygody z psychicznymi wątpliwościami, a wszystko to potęguje fenomenalna wręcz zabawa formą audiowizualną.

Montaż filmu dosłownie powala na łopatki. Taki film Gaspar Noé stworzyłby, gdyby tylko na to wpadł. Joe Begos zdecydował się na agresywne, pulsująco-wibrujące ujęcia oraz kalejdoskop neonowo-krwistych barw, dlatego nie dziwi mnie decyzja, by na wstępie filmu zawrzeć ostrzeżenie przed tym, że mogą one wywołać padaczkę. Warto podkreślić, że film nakręcono przy użyciu taśmy filmowej 16mm, a niektóre ujęcia cechują celowe, udawane niedoskonałości, nawiązujące do ery filmowej przełomu lat 80. i 90. XX wieku, dzięki czemu film zyskuje ponadczasowy wymiar. Begos bawi się także ujęciami — raz kamera wiruje wraz z Dezzy, innym razem stoi grzecznie w rogu pokoju i jest nieruchomym obserwatorem zdarzeń. Mieszają się też długie ujęcia z bardzo poszatkowanym, teledyskowym wręcz montażem. Ekstaza z pewnością będzie świetnym przykładem na jakichś filmowych zajęciach, jak powinno się korzystać ze środków przekazu, jakimi dysponuje twórca.

 

Aktorsko jest rewelacyjnie, ale to w głównej mierze zasługa zmysłowej, emanującej seksapilem Dory Madison, która daje niemały popis przed kamerą. Jej postać jest wielowymiarowa, skomplikowana, a widz do samego końca nie potrafi zdecydować, co motywuję kobietę do działania i w czym tak naprawdę zatraca się Dezzy. Aktorka w imponujący sposób żongluje emocjami, raz kładąc nacisk na zwierzęce wręcz instynkty, by innym razem zaintrygować skrajnie ludzkimi odruchami, takimi jak strach i niepewność. To rola także w bardzo oczywisty sposób fizyczna — Dory Madison w wielu ujęciach wręcz tapla się w krwistoczerwonych płynach, dużo wciąga lewą oraz prawą dziurką nosa i jest bardzo ekspresyjna, ale nie popada w przesadę czy karykaturę.

Ekstaza jest najlepszym filmem o wampirach i jednym z najlepszych horrorów, jakie widziałem. Dzieło Joe Begosa to niezapomniane przeżycie, w którego trakcie zmienicie zdanie o tym, co widzicie na ekranie — i to wielokrotnie. To w pełni nihilistyczne, brawurowe, bezwstydnie wręcz świadome ambitne kino grozy, w którym pod okazałym płaszczem formy kryje w sobie wiele treści i jest tym samym materiałem do wielokrotnego przeżywania. Prawdopodobnie mamy do czynienia z horrorem roku.

Fot.: Fest Makabra 

ekstaza

Write a Review

Opublikowane przez

Mateusz Cyra

Redaktor naczelny oraz współzałożyciel portalu Głos Kultury. Twórca artykułów nazywanych "Wielogłos". Prowadzący cykl "Aktualnie na słuchawkach". Wielbiciel kina, który od widowiskowych efektów specjalnych woli spektakularne aktorstwo, a w sztuce filmowej szuka przede wszystkim emocji. Koneser audiobooków. Stan Eminema. Kingowiec. Fan FC Barcelony.  

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *