Dziewczyna z trzeciego piętra stanowi reżyserski debiut producenta Travisa Stevensa, znanego głównie z pracy nad wieloma niezależnymi horrorami, który ma na swoim koncie także film Buster’s Mal Heart z Ramim Malekiem w roli głównej. Jego horror utrzymany w groteskowym tonie wyszedł nad wyraz udanie, dlatego należy mieć nadzieję, że w przyszłości zobaczymy kolejne filmy grozy w jego wykonaniu. Stevens jest świadomym twórcą, ponieważ oklepane motywy wykorzystuje w taki sposób, że czyni z nich atuty, dodatkowo korzysta jak mało kto z aparycji swoich aktorów, budując skojarzenia z kultowym kinem grozy.
Don Koch to facet, który od samego początku wydaje nam się podejrzany. Wcale nie dlatego, że jest cały wytatuowany, a jego tors jest wyrzeźbiony niczym ręką Michała Anioła. Coś w jego zachowaniu, władczym podejściu i niezachwianej pewności siebie sprawia, że czujemy do typa niechęć. Mężczyzna przyjeżdża wspólnie z psem do dużego, wiktoriańskiego domu, który jakiś czas temu kupił po okazyjnej cenie. Jego celem jest przeprowadzenie gruntownego remontu, zanim do domu wprowadzi się jego ciężarna małżonka. W trakcie jednej z wielu wideorozmów Liz zaczepnie pyta Dona, czy ten postanowił wyremontować mieszkanie tylko za pomocą nożyka tapicerskiego, młotka i śrubokręta, na co ten odpowiada z pełną powagą, że z pewnością da sobie radę.
Jako widzowie mamy pełną świadomość, że Don wcale nie powinien być taki pewny siebie, zwłaszcza że reżyser co jakiś czas podrzuca nam sugestywne obrazy fizycznej grozy tkwiącej we wszystkich pomieszczeniach. Obserwujemy, jak z kranów oraz kontaktów wylewa się leniwie sperma, co jakiś czas słyszymy żałosne kobiece pojękiwania, a zza zniszczonych ścian słyszymy pulsujące serce nawiedzonego domu. Stare lokum wystawia na liczne próby swoich nowych lokatorów – słyszymy piszczenie psa, gdy spotyka on siły nadprzyrodzone, w licznych lustrach widzimy przez ułamek sekundy przemykające kobiece sylwetki, z kratek kanalizacyjnych obserwują nas ciekawskie oczy, a upiorna dziecięca kolorowa kuleczka, która co jakiś czas toczy się po całym domu, przyprawia o ciarki na plecach. W przeszłości dom ten był lokalnym zamtuzem, w którym wykorzystywano, męczono psychicznie i fizycznie młode kobiety, a część z nich nawet mordowano.
Szybko przekonujemy się, że nasze przeczucia były słuszne. Don jest nieszczerym dupkiem, który okłamuje żonę na każdym kroku i zbywa ją frazesami, a gdy wokół jego nowego domu zaczyna się kręcić młodziutka i atrakcyjna blondyneczka, z prędkością sprintera zaciąga ją na materac do sypialni. Gdy któregoś dnia do jego drzwi dzwoni najbliższa sąsiadka, będąca lokalnym pastorem, z rozmowy wynika, że Don może mieć świadomość niechlubnej przeszłości swojego domu i chyba niespecjalnie mu to przeszkadza, ale pragnie, żeby jego żona nigdy się o tym nie dowiedziała.
Dziewczyna z trzeciego piętra to dzieło, w którym miłośnik horrorów może odnaleźć sporo nawiązań do klasyków grozy, takich jak Zemsta po latach (1980), Martwe Zło (1981) czy Dom (1986). Możemy być zatem pewni, że w parze z poważnymi kwestiami za rękę pójdzie czarny humor, momentami uderzający w groteskowe tony. I wychodzi to tej produkcji bardzo dobrze. Zresztą pierwszym solidnym skojarzeniem z kultowym straszakiem w tej stylistyce i jego największym bohaterem – Ashleyem „Ashem” J. Williamsem – jest wrestler C.M. Punk, który wciela się w Dona Kocha. Przecież ten debiutant na dużym ekranie wygląda jak zaginiony syn Bruce’a Campbella! I zarówno twórcy, jak i początkujący aktor mieli tego pełną świadomość, pozwalając Punkowi pobawić się swoją rolą i przybierać momentami gesty Campbella, co się po prostu spektakularnie ogląda i wywołuje to miłe wspomnienia w trakcie seansu. Sarah Brooks, która także rozpoczyna swoją aktorską drogę, również wypadła dobrze w roli groteskowej femme fatale, która kusi fizycznością, ale kryje (niezbyt dokładnie – oczywiście celowo) mroczny sekret.
Warto wspomnieć o tym, co w filmie najlepsze, czyli o efektach specjalnych, które przygotowane zostały w oldschoolowym stylu. Nie uświadczymy tutaj CGI – wszystkie efekty wykonano ręcznie i miło po latach obejrzeć dzieło, które zadbało o ten aspekt. Dobra jest także muzyka, która może jest i banalna, ale mocno kontrastuje z wydarzeniami przedstawionymi na ekranie.
Dziewczyna z trzeciego piętra to kino grozy, które z powodzeniem może zyskać całkiem spore grono wiernych fanów. Zwłaszcza jeśli są to osoby po trzydziestce, które z rozrzewnieniem wspominają horrory z epoki VHS. Travis Stevens doskonale czuje takie kino i oferuje widzom soczysty, nienadęty i niepretendujący do miana ultrapoważnych straszak, który przede wszystkim ma dostarczyć świetnej rozrywki.
Fot.: Fest Makabra