falcon lake

A jednak ocala – Charlotte Le Bon – „Falcon Lake”

Historie o dorastaniu muszą być opowiedziane z wyczuciem, starannie omijając sidła wyolbrzymienia i prześmiewczości, w które tak łatwo przecież wpaść twórcom. A dojrzewanie to bardzo specyficzny, wyjątkowy okres. Po latach, z perspektywy czasu, z wielu sytuacji, jakie wtedy miały miejsce, chce nam się śmiać lub patrzymy na swoje widmo z przeszłości z politowaniem. Jednak wtedy, podczas tej burzy hormonów, kiedy zmienia się i nasze ciało, i umysł, i świat dookoła –  do śmiechu często nam nie jest. Chyba że spędzamy akurat beztroskie wakacje nad malowniczym jeziorem  –  wtedy to śmiech może śmiało mieszać się z zakłopotaniem. Dokładnie tak jak ma to miejsce w filmie Falcon Lake

Reżyserski debiut Charlotte Le Bon wchodzi do polskich kin dzięki Aurora Films, a Głos Kultury objął go patronatem medialnym.

Bastien ma 14 lat – prawie. Tego pięknego, słonecznego lata przyjeżdża z rodzicami i młodszym bratem do domku nad jeziorem. Domku, w którym są już ich znajomi, a wśród nich szesnastoletnia Chloé. Różnicę wieku, te niecałe trzy lata, jakie dzielą nastolatków, raz widać wyraźnie, by innym razem zatarła się ona całkowicie. To właśnie przy niewinnym, tak bardzo jeszcze chłopięcym, a tak mało nadal męskim Bastienie, widać, jak nastolatka balansuje na granicy wieku, jak przechyla się raz na jedną, raz na drugą stronę. Jak pragnie spędzać czas ze starszymi chłopakami przy ognisku, pić wino prosto z butelki i całować się, a jak jednocześnie ciągnie ją do wygłupów z młodszym chłopakiem  –  opowieści o duchach, beztroskiego lenistwa, układania puzzli w deszczowy dzień. 

A jednak natury nie da się oszukać. I Bastien, i Chloé dorastają i dla żadnego z nich bliskość ciała drugiego, w towarzystwie zapachów i odgłosów lata, nie pozostaje obojętna. Dla prawie czternastolatka Chloé jest niemal Świętym Graalem, darem z niebios, spełnieniem wakacyjnych marzeń. Beztrosko kąpie się przy nim w jeziorze, przebiera w tym samym pokoju, myje mu włosy. Flirtuje i prowokuje czy traktuje jak brata? Dla niej chłopak wydaje się z początku przykrym obowiązkiem, by z czasem okazać się o wiele ciekawszym kompanem niż starsi znajomi z dostępem do alkoholu i rubasznymi żartami. Pozornie to właśnie niedoświadczenie i pewna infantylność Bastiena czyni go w jej oczach bardziej dojrzałym. Nic więc dziwnego, że z czasem ich rozmowy przeradzają się w te poważniejsze, intymniejsze. Czy uprawiałaś już seks? Czego boisz się najbardziej na świecie?

Dziewczyna zafascynowana jest opowieściami o duchach, o zbłąkanych duszach, które krążą po świecie, nie mogąc znaleźć sobie miejsca, dla większości ludzi niewidzialnych. Chłopak nie wie, co o nich myśleć, ale słucha ich z zaciekawieniem i pomaga Chloé w uwiecznieniu na nagraniu lub zdjęciach tych historii. Lato upływa, a między nastolatkami budzą się różne, często bardzo skrajne uczucia. Są tak samo wstydliwi, jak nad wyraz śmiali. Nie wstydzą się tego, że dopiero odkrywają swoje ciała i swoje potrzeby, choć samo zakłopotanie, choćby brakiem doświadczenia, jednak im towarzyszy. To lato, skąpane w słonecznym świetle i porastającej okolicę, żółcącej się nawłoci wypełnia się powoli pierwszymi zauroczeniami i ostatnimi niewinnymi spojrzeniami. Pierwszym upiciem się i ostatnim razem, kiedy konsekwencje tego były zaskoczeniem. 

Charlotte Le Bon, znana jako aktorka chociażby z filmu Podróż na sto stóp, debiutuje w roli reżyserki i jest to debiut bardzo udany. Do tego na tyle subtelny i spokojny, przemyślany, że łatwo uwierzyć, iż wcale nie mamy do czynienia z nowicjuszką. Pozorny spokój tafli wody wyraźne skrywa jej niebezpieczeństwo. Podobnie jak ciała nastolatków  –  zrelaksowane i niewinne, mogą zmienić się pod wpływem jednego impulsu, sprowokowane jednym gestem, jednym dreszczem. Ciepłe barwy, muzyka i praca kamery idealnie oddają ten letni klimat filmu, którego sielskość raz na jakiś czas przerywana jest podejrzeniem czegoś, co być może za chwilę się wydarzy. Wakacyjny spokój miesza się więc z napięciem, podobnie jak swojskość letniskowego domku i bliskości jeziora z opowieściami o czymś, co mieszka w wodzie i co być może, jeśli zabraknie nam szczęścia, pociągnie nas w dół.

Falcon Lake to odkrywanie  –  swoich granic, swoich potrzeb, swoich strachów, jak również swoich wad. To pocztówka z niepozornych wakacji, które mogą okazać się najpiękniejsze w życiu, a mogą okazać się najgorsze. Dorosłych niemal tu nie ma  –  czasami słyszymy ich głosy, ich krzątaninę. Niekiedy widzimy ich przy wspólnym posiłku z dziećmi, jednak nie odciskają śladu na tej opowieści. Mają swoją własną, gdzieś, gdzie wydaje im się, że już dorośli i wiedzą wszystko o sobie, swoich pragnieniach i lękach.

Cały więc ciężar aktorski spoczął na barkach dwójki głównych bohaterów, nastolatków, którzy nie mieli wcale łatwego zadania. Joseph Engel w roli Bastiena wypada podejrzanie wręcz naturalnie  –  jego zakłopotanie podszyte jednak nutą chłopięcej swobody jest niepodrabialne i nie ma chyba widza, który by mu nie uwierzył. Subtelnie odgrywa zauroczenie starszą Chloé, którego jednak nie da się ukryć. Jego chłopięcość przeciwstawiona sprytnie buńczuczności starszych chłopaków, którzy czasami pojawiają się w ich pobliżu, ostatecznie jawi się jako zaleta, komplement. Jako widzowie pragniemy, aby zachował ją jak najdłużej, trzymamy kciuki, by po prostu o nią dbał, choć wiemy, że w tym wieku nie sposób jej docenić. 

Równie świetnie wypadła w roli Chloé Sara Montpetit. Różnica wieku  –  niby niewielka, a jednak na ten moment znacząca  –  podkreślona została nie tylko poprzez zachowania, ale również rewelacyjny dobór aktorów. Wspomniana już chłopięcość Bastiena staje naprzeciw kobiecości nastolatki, która wbrew (rozumianej tu jak najbardziej pozytywnie) wciąż tkwiącej w niej dziecięcości  –  doskonale zdaje się rozumieć, jak wygląda jej ciało, że może się podobać, przyciągać wzrok i doprowadzać do reakcji, nad którymi ta druga strona nie zawsze ma kontrolę. Kanadyjska aktorka bezbłędnie jak na swój wiek zagrała to balansowanie na granicy niewinności i flirtu, pewności siebie i jednoczesnego sprawdzania, jak to wszystko działa  –  na nią, na innych i na to wszystko razem. Nie uświadczymy jednak w jej grze wulgarności, jest równie naturalna, co partnerujący jej Engel. Naprawdę trudno uwierzyć, że jedynie odgrywają oni swoje role  –  ich wakacyjna przygoda nad jeziorem nie ma w sobie znamion zmyślonej historii. Tętni zarówno życiem, jak i ostatecznie nieśmiałą, ale silną potrzebą oswojenia się ze śmiercią. Opowieści o duchach, o ich błądzeniu wśród żywych nie są tak wyrwane z kontekstu, jak początkowo mogłoby się wydawać.

Falcon Lake to klimatyczna, pełna wakacyjnych wibracji opowieść, która otula, ale i w nietypowy sposób trzyma w ciągłym, choć delikatnym, napięciu. Świetnie zagrana i bardzo dobrze zrealizowana trafia do puli filmów o dorastaniu, które robią to więcej niż poprawnie, do których będzie chciało się wracać, bo coś po sobie zostawiają  –  ślad, pamiątkę, refleksję. Jest w tej historii wszystko, co opowieść o dojrzewaniu powinna zawierać, by jednocześnie nie nudzić, ale i dać w siebie uwierzyć od początku do końca. Jest tu i nostalgia, i śmiech, i budząca się seksualność, i wstyd, i popychająca do przodu ciekawość. Jest tu ten niepodrabialny klimat, który sprawia, że nie pomylimy Falcon Lake z żadnym innym filmem.

Idealnie zdaje się tu pasować cytat będący zakończeniem wiersza  Brother Death Blues Jacka Podsiadły:

Pamięć nic nie ocala, chociaż przynosi czasem

nasze zbutwiałe szczątki na brzeg, gdzie nic już nie ma.

Fala jest niebieskawa, reszta należy do piasku.

Jednak dopasowanie to istnieje raczej na zasadzie kontry, dyskusji, bo bohaterowie Falcon Lake wierzą, że jednak ocala. A skoro wierzą w to zauroczeni latem i wolnością nastolatkowie, to kim jesteśmy, by tę wiarę podważać? My również chcemy wierzyć, że ocala.

falcon lake

falcon lake

Overview

Write a Review

Opublikowane przez

Sylwia Sekret

Redaktorka naczelna i współzałożycielka Głosu Kultury. Absolwentka dyskursu publicznego na Uniwersytecie Śląskim (co brzmi równie bezużytecznie, jak okazało się, że jest w rzeczywistości). Uwielbia pisać i chyba właśnie to w życiu wychodzi jej najlepiej. Kocha komiksy, choć miłość ta przyszła z czasem. Zimą ogląda skoki narciarskie, a latem do czytania musi mieć świeży słonecznik.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *