KIM BYŁAM? KIM JESTEM? – AGNIESZKA SMOCZYŃSKA – “FUGA” [RECENZJA]

Fuga to kolejny, po debiutanckich Córkach Dancingu, film Agnieszki Smoczyńskiej. W pierwszym pełnometrażowym dziele reżyserka odkryła przed widzami świat pełen niedorzecznych zdarzeń, zacierając granicę między rzeczywistością a fantastyką. W najnowszym opiera się na prawdziwej historii, której narracji towarzyszy nieustanny niepokój i zagubienie – zarówno głównej postaci, jak i zasiadających na widowni. Fuga nie jest przypadkowym tytułem, gdyż oznacza dysocjacyjne zaburzenie nerwicowe, które staje się głównym filarem scenariusza. Może zostać wywołane długotrwałym stresem oraz uczuciem braku szczęścia, a człowiek poddany tym emocjom jest w stanie stracić pamięć, jego mózg może stworzyć nową osobowość, biegunowo odmienną od dotychczasowej. Produkcja zaklasyfikowana została do gatunku mystery, charakterystycznego dla twórczości Davida Lyncha, i wykorzystano w niej konwencję baśni, by umożliwić bohaterce pokonanie arealnych granic. Uderzające sceny w niepozorny sposób poruszają i skłaniają do przemyśleń, a fakt nagrodzenia Fugi za zdjęcia oraz najlepszy debiut reżyserski na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni dodatkowo zachęca do przekonania się o jakości opowieści o niecodziennej tematyce.

 

Ciemność. Wyłaniająca się z mroku stacja Warszawa Wschodnia. Maszerująca środkiem torów kulejąca kobieta, w szpilkach i jasnym płaszczu. Dociera do krawędzi peronu, wspina się na niego, wstaje. Chwiejnie maszeruje wśród oczekujących na pociąg, zamierzając spełnić fizjologiczną potrzebę, kuca na betonie. Tłum ludzi odsuwa się…

Dwa lata później

Kobieta z poobijaną twarzą trafia do szpitala, nie wie, jak się nazywa; przedstawia się jako Alicja, ale dowiaduje się, że znalazła się w tym miejscu, gdyż naruszyła nietykalność osobistą funkcjonariusza i grożą jej trzy lata pozbawienia wolności. Sposobem na uniknięcie kary jest występ w telewizji, w programie o zaginionych osobach, o czym informuje ją zajmujący się jej sprawą lekarz. W trakcie emisji programu na antenę dodzwania się widz oznajmujący, iż jest ojcem zaginionej, której imię to tak naprawdę Kinga.

Powrót do domu, który nie budzi skojarzeń z przeszłością, to jedynie pretekst do odzyskania formalnej tożsamości w postaci dowodu osobistego. Dodatkiem wydają się być rodzice, mąż, syn, którzy stali się zupełnie obcymi osobami dla głównej bohaterki. Próby interakcji gospodarzy z gościem kończą się niepowodzeniami, a zaistniała sytuacja wszystkich przerasta. Każdy chciałby jednak powrotu do stanu sprzed dwóch lat, może poza Kingą-Alicją, niepragnącą wpasowywania się w dawne schematy, o których nie ma pojęcia. Rodzina próbuje pogodzić się z tragedią i śmiercią Kingi, mimo braku możliwości pochówku trwa w żałobie, a kiedy ledwo zdoła oswoić się z biegiem wydarzeń, staje się świadkiem zmartwychwstania. Z upływem czasu stan rzeczy zdaje się ulegać zmianie, a nadzieja na pokonanie wszelkich trudności wydaje się coraz większa. Nic jednak nie okazuje się takie, na jakie z pozoru wygląda. Czy możliwe jest stworzenie na nowo relacji, z kimś kto zyskał inną osobowość? Jak ważna jest pamięć w życiu każdego człowieka i jak cienka granica dzieli prawdę od tego, co wiarygodnym się jedynie wydaje? Poszukiwania odpowiedzi na te i inne mnożące się w głowie pytania można rozpocząć tuż po wyświetlonych napisach końcowych seansu.


Przywołują one również słowa pisarza Javiera Mariasa, z rozmowy z Michałem Nogasiem: Gdy zaczynamy rozmowę z kimś nowo poznanym, próbujemy się opowiedzieć, wyjaśnić, kim jesteśmy. Bo wydaje nam się, że wiemy o sobie bardzo dużo. To błąd. U Dickensa w Davidzie Copperfieldzie bohater mówi: „(…) zaczynam od początku, to jest od chwili mego urodzenia. Zgodnie z tym, co słyszałem i w co wierzę, wypadek ten miał miejsce w piątek o północy”. Tak właśnie powinniśmy opowiadać własne życie.

– Dlaczego mnie nie szukałeś?
– Umarłych się nie szuka.

Fugę dysocjacyjną definiuje się w medycynie jako zaburzenia sprawiające, iż pacjent w swoim zachowaniu wykonuje wiele różnych czynności, czasami bardzo złożonych (takich jak podróżowanie daleko od miejsca zamieszkania), których potem nie pamięta, nie wie chociażby, gdzie był i w jakim celu, co stanowi objawy amnezji dysocjacyjnej. Zaburzenia te mogą stać się jednak przenośnią dla komplikacji mniejszego kalibru, z którymi spotkać może się każdy człowiek, bez stwierdzonych dolegliwości. Role społeczne przypisywane ludziom nie do końca dają oczekiwane efekty, nie są jedyną słuszną etykietą, co trafnie ukazano w filmie. Kolejną metaforą jest moment, w którym Kinga dowiaduje się, że przed zaginięciem była nauczycielką geografii: znajomość mapy nie gwarantuje prawidłowej orientacji w terenie. Tak samo jak znajomość ludzkiego ciała nie zapewnia wiedzy o czyjejś psychice (warto zwrócić na to uwagę w scenie, w której mąż opowiada o znamionach odnalezionej).

Jak głosi opis dystrybutora: W Polsce co roku epizod fugi dysocjacyjnej dotyka kilkadziesiąt tysięcy osób. Reżyserka w trakcie tworzenia zarysu fabuły zaczęła od poszukiwań w literaturze, zaglądała do podręczników z zakresu psychologii, a następnie wraz z Gabrielą Muskałą podróżowała po Polsce, by porozmawiać z psychologami oraz policjantami, którzy mieli do czynienia z ludźmi z amnezją. Kobiety dotarły także do Marii, której los był największą inspiracją dla filmu. Czterdziestoletnia kobieta nie miała pojęcia, kim jest, jak się nazywa, gdzie mieszka ani skąd pochodzi. Wiedziała jedynie, że przebywała w szpitalu psychiatrycznym. Zwracano się do niej imieniem Maria, bo tak nazwała ją jedna z pacjentek. – informuje Smoczyńska. Sam stan, w którym znalazła się bohaterka, był impulsem do poddania wątpliwości kolejnej prawdy: Ma się nową osobowość, więc ludzie, którzy dotąd taką osobę otaczali, są dla niej kompletnie obcy, bo z pamięcią traci się także swoje uczucia i wszystko to, co buduje więzi. Głowa je odcina – nie pamięta się swojego chłopaka, rodziców, dziecka, nikogo. To stawia pytanie, czy miłość macierzyńska jest bezwarunkowa, skoro swoje dziecko można zapomnieć.

Dzieło Agnieszki Smoczyńskiej skupia się na emocjach, związanych głównie z życiowym zagubieniem, samotnością i żałobą. Obudowanie ich surowym stylem architektonicznym WuWa charakterystycznym dla Wrocławia lat 20. i 30. wzmaga ich siłę oraz pozwala na zatarcie się ram czasowych filmowych wydarzeń. Za ciekawe, estetyczne, płynnie przeplatające się kadry z pogranicza jawy i snu odpowiada Jakub Kijowski, a za potęgujące napięcie tło dźwiękowe Filip Mísek. Istotna dla klimatu filmu jest także gra świateł oraz mrok kontrastujący z bielą śniegu i światłem dnia, a wartościowymi dla utożsamiania się z postacią bohaterki są za to subtelne transfokacje.

Dopracowanie kwestii technicznych to jednak nie wszystko. Gabriela Muskała stworzyła postać wyjątkowo tajemniczą, nieodgadnioną, o złożonej psychice, będąc w dodatku autorką scenariusza. Powściągliwa kreacja Łukasza Simlata doskonale dopełnia drugi plan, na którym mąż zaginionej podejmuje starania utożsamienia się z niespodziewanymi zmianami w życiu. Razem tworzą niebywale wiarygodny duet stojący przed trudną próbą odnowienia dawnej, tak bliskiej relacji, ale to rola Muskały jest tą najistotniejszą. Na wyróżnienie zasługuje również Iwo Rajski, siedmiolatek wcielający się w postać Daniela, syna Kingi, którego w każdej ze scen podziwiać należy za tak rzadką w dziecięcej grze aktorskiej wiarygodność. Otwarta kompozycja scenariusza daje spore możliwości interpretacji przedstawionych zdarzeń, o czym warto przekonać się samemu.

Thriller psychologiczny Agnieszki Smoczyńskiej jest jednym z objawień tegorocznego sezonu festiwalowego, można było zobaczyć go między innymi na 71. MFF w Cannes, Koreańskim Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Pusan, 51. Katalońskim Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Sitges, gdzie Fuga dostała nagrodę dla najlepszego filmu pełnometrażowego czy 7. Ateńskim Festiwalu Avant-Garde, gdzie za główną rolę nagrodzono Gabrielę Muskałę. To historia, którą warto odkryć, by stawić czoła istotnym pytaniom na temat samego siebie i swoich własnych relacji z otoczeniem.

Fot.: Kino Świat / Cytaty: inf. prasowa Kino Świat
Fragment wypowiedzi Javiera Mariasa z wywiadu dla Gazety Wyborczej

Write a Review

Opublikowane przez

Małgorzata Kilijanek

Pasjonatka sztuki szeroko pojętej. Z wystawy chętnie pobiegnie do kina, zahaczy o targi książki, a w drodze powrotnej przeczyta w biegu fragment „Przekroju” czy „Magazynu Pismo”. Wielbicielka festiwali muzycznych oraz audycji radiowych, a także zagadnień naukowych, psychologii społecznej i czarnej kawy. Swoimi recenzjami, relacjami oraz poleceniami dzieli się z czytelniczkami i czytelnikami Głosu Kultury.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *