Pod enigmatycznym słowem fandom kryje się ruch miłośników fantastyki. W Polsce narodził się w połowie lat siedemdziesiątych, kiedy rozproszone jednostki zdały sobie sprawę ze swojej liczebności i postanowiły łączyć się w grupy, a później nawet w organizacje. Dla ich członków fantastyka była czymś więcej niż tylko rozrywką. Stała się stylem życia. Wbrew pozorom i krążącym stereotypom nie mają wiele wspólnego z pożeraczami literatury o pojazdach kosmicznych i dziwnych stworach, którzy zamykają się w swoim świecie, chodzą w przebraniach (często rodem z japońskich kreskówek) bądź ubrani na czarno. Prawda jest taka, że ruch polskich fanów fantastyki to niezwykłe środowisko twórców i animatorów, jak również długa historia kraju połączona z unikatową formą uczestnictwa w kulturze,czego dowiemy się z książki Historie fandomowe.
Kim są zatem jego pierwsi członkowie? Piotr Staniewski to jeden z nestorów ruchu, matematyk i autor licznych przekładów fantastyki; jest również Wiktor Bukato – jeden z najstarszych weteranów fandomu, ale byli też Paulina i Paweł Ziemkiewiczowie, Jacek Rodek, Piotr Rak, Wojtek Sadeńko, Piotr Cholewa i wielu, wielu innych, których nie sposób wymienić. Każdy z nich opowiada o swojej przygodzie z fantastyką. Tomasz Kołodziejczak dołączył do grupy dzięki ogłoszeniu znajdującemu się na okładce książki. Jacek Inglot dowiedział się o spotkaniach z listu zamieszczonego na łamach „Fantastyki”. Były też przypadki, że członkowie wkładali ulotki do książek w zaprzyjaźnionych księgarniach. Jako że była to społeczność czytelnicza, informacja o klubach trafiała do zainteresowanych właśnie dzięki nim. Przypomnijmy, że działo się to w latach, kiedy internet jeszcze nikomu w Polsce się nie śnił.
Ale pisząc o polskiej fantastyce, nie sposób nie wspomnieć o Stanisławie Lemie. To postać kluczowa. Można o nim mówić albo bardzo długo, albo krótko. Tomasz Pindel w publikacji Historie fandomowe wybrał tę drugą opcję. Lem bardzo szybko dał się poznać jako pisarz wielkiej klasy i, co ważne, nadzwyczaj różnorodny. Każda jego nowa książka to dalszy krok w rozwoju fantastyki naukowej i nowe źródło inspiracji. Jego twórczość dotyka tematów takich jak: rozwój nauki i techniki, natura ludzka, możliwość porozumienia się istot inteligentnych czy miejsce człowieka we Wszechświecie. Nic dziwnego, że jego książki przetłumaczono na ponad czterdzieści języków. Wśród pozycji, po które koniecznie należy sięgnąć, znajdziemy: Cyberiadę, Eden, Powrót z gwiazd, Dzienniki gwiazdowe, Solaris czy Doskonałą próżnię.
Fandom posiada również wielką tradycję alkoholową. A dokładniej piwną. Choć początkowo go nie było, z czasem stał się napojem organizacyjnym. A najwięcej piło się w czasach PRL-u. Wódka nie była atrakcyjna z jednego podstawowego powodu – za szybko kończyła dyskusję. A przecież na spotkaniach czy konwentach nie o to chodziło. Marek Oramus przytacza nawet pewien dowcip: fan pyta fana: dokąd idziesz? Na piwo. O k****, ty to potrafisz namówić! Podobno o alkoholowych ekscesach fanowskich można by było stworzyć osobną publikację. Towarzyskie spędzanie czasu nierozerwalnie wszak wiązało się i wiąże z napojami wyskokowymi.
Historie fandomowe to barwna opowieść o tworzącym się ruchu miłośników fantastyki. Znajdują się w nich opowieści z okresu powstawania ruchu fanowskiego, jego rozrastaniu, jak również przeobrażeniach, które miały miejsce w latach 80. i 90. Nie zabrakło w niej także ukazania obecnego jej wyglądu. Tym samym powstała świetna kronika dla tych, którzy dorastali z fantastyką w tamtych latach, jak i kompendium wiedzy dla tych, którzy dopiero chcą się czegoś o niej dowiedzieć. Jeśli więc hasła takie jak konwent, cosplay, Pyrkon czy LARP brzmią dla Ciebie obco, to znaczy, że ta książka jest właśnie dla Ciebie.
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Gdańskim. Zgodnie z sentencją Verba volant, scripta manent (słowa ulatują, pismo zostaje) pracuje nad rozprawą doktorską poświęconą interpretacji muzyki w prasie lat ’70 i ‘80. Jej zainteresowania obejmują literaturę i sztukę, ale główna pasja związana jest z tempem 33 obrotów na minutę (mowa oczywiście o muzyce płynącej z płyt winylowych).
Na tej stronie wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Więcej informacji znajdziesz w polityce prywatności. Czy zgadzasz się na wykorzystywanie plików cookies? ZGADZAM SIĘ
Manage consent
Privacy Overview
This website uses cookies to improve your experience while you navigate through the website. Out of these, the cookies that are categorized as necessary are stored on your browser as they are essential for the working of basic functionalities of the website. We also use third-party cookies that help us analyze and understand how you use this website. These cookies will be stored in your browser only with your consent. You also have the option to opt-out of these cookies. But opting out of some of these cookies may affect your browsing experience.
Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.
Any cookies that may not be particularly necessary for the website to function and is used specifically to collect user personal data via analytics, ads, other embedded contents are termed as non-necessary cookies. It is mandatory to procure user consent prior to running these cookies on your website.