Zagrajmy w kino – Sam Barlowe – „Immortality”

Immortality to trzecia gra w dorobku Sama Barlowe’a, który w ciągu kilku lat wyrobił sobie renomę w branży jako twórca interaktywnych filmów-gier o ciekawej fabule. Wcześniejsze Her story oraz Telling lies zostało ciepło przyjęte zarówno przez graczy, jak i przez krytyków. Nic więc dziwnego, że twórca poszedł za ciosem i zaserwował nam trzecią część. Wydana w zeszłym roku produkcja również zdobyła uznanie, choć niektórzy przebąkują, że Immortality wcale grą nie jest. A czym jest dla mnie? Przede wszystkim jednym z największych zaskoczeń minionego roku – i to pozytywnym! 

Najpierw chciałbym rozprawić się z debatą, czy jest to jeszcze gra, czy już film. A może wybitny przedstawiciel nowego gatunku filmów interaktywnych? Dla mnie sprawa jest prosta. Dopóki produkcja jest dystrybuowana na steamie, epic games store, a także w Xbox game pass, a nie w salach kinowych czy na Netflixie – to dla mnie jest to gra. A dlaczego powstała tego typu debata? Ponieważ Immortality, jak i poprzednie gry Sama Barlowe’a, polegają na przeglądaniu nagrań z żywymi aktorami i doszukiwania się rozwiązania zagadki ukrytej między klatkami poszczególnych wideo. Przeglądamy kolejne krótkie klipy, aby znaleźć coś, co je wyróżnia, aby na sam koniec wszystko złożyło się w całość.

Immortality mamy do czynienia z tajemniczym zaginięciem dobrze zapowiadającej się aktorki, Marissy Marcell. Wystąpiła ona w trzech filmach, które niestety nie ujrzały światła dziennego. Dzięki zbiegowi okoliczności to my możemy się z nimi zapoznać. W ich skład wchodzą gotowe fragmenty trzech filmów: Ambrosio (1968), Minsky (1970) oraz Two of Everything (1999). Pierwszy z nich opowiada o diabolicznej kobiecie, która narobi niezłego bigosu w starym opactwie. Zwłaszcza tytułowy Ambrosio zostanie zwiedziony na manowce i czeka go prawdziwy kryzys wiary. Minsky to typowy thriller, podobny do Nagiego Instynktu, gdzie detektyw z problemami musi wkroczyć do rozpustnego świata artystycznej bohemy, aby rozwiązać zagadkę morderstwa. Two of Everything jest wariacją zamiany ról oraz Pretty Woman. Poza wymienionymi wcześniej filmami pełnometrażowymi mamy dostęp do przygotowań do poszczególnych scen, prób, prenagrań, wywiadów, a także klipów bardzo prywatnych dla Marissy. W tym wszystkim czeka niebanalna tajemnica do rozwiązania, która jest esencją całej gry.

Zaczynamy grę od pojedynczego nagrania z firmowej imprezy świętującej zakończenie zdjęć do Ambrosio. Możemy przewijać obraz do przodu, do tyłu, także systemem poklatkowym. Po kliknięciu na interesującą nas postać lub przedmiot zostaniemy przeniesieni do innego nagrania, w którym znajduje się podobny przedmiot lub osoba. I tak w koło Macieju. Na papierze może brzmi to nieco sucho i mało intrygująco, zwłaszcza że przez pierwszych kilka godzin rozgrywki po prostu sklejałem „do kupy” filmy z zamierzchłych lat. Nie można im odmówić oryginalności – są profesjonalnie zrealizowane i historia w nich zawarta potrafi zaciekawić i zachęcić do odkrywania kolejnych scen. Szczególnie do gustu przypadły mi właśnie sceny z prób, gdzie możemy nieco podejrzeć, co tak naprawdę znaczy być aktorem. Po magicznym klapsie postacie mają tylko kilka sekund, aby wejść w rolę. Z ciekawością obserwowałem przemianę wszystkich bohaterów, zarazem wraz z nimi po ciężkiej emocjonalnie do nakręcenia scenie oddychałem z ulgą i patrzyłem z uśmiechem na twarzy na ich wygłupy przed kamerą.

To dobry moment, aby nieco omówić postacie, a właściwie aktorów występujących w Immortality. A nie są to byle jacy amatorzy, lecz rzemieślnicy z krwi i kości – szczególnie do gustu przypadł mi Hans Christopher jako reżyser John Durrick oraz Manon Gage jako główna bohaterka, Marissa. Reszta postaci także wypadała na plus i tak naprawdę do nikogo nie można się przyczepić. Nawet zwykłe osoby stojące z klapsem przed ujęciem miały swoje pięć minut, które w pełni wykorzystały. Nikt w grze Sama Barlowe’a nie znalazł się przypadkiem. W dodatku historia została napisana przez profesjonalnych scenarzystów: Barry’ego Gifforda (Zagubiona autostrada!) czy Allana Scotta (Gambit królowej). Miks tych osobowości doprowadził do jednego z najciekawszych fabularnych doświadczeń, jakie dane mi było przyjemność zaznać nie tylko w ciągu poprzedniego roku, ale śmiało powiem, że w ciągu ostatnich kilkunastu lat.

Immortality dużo zyskuje, nie idąc na kompromis. Jest to gra wyłącznie dla dorosłych – występują w niej sceny nagości, seksu, przemocy oraz wulgarny język. Nie dość, że same filmy dostałyby kiedyś czerwony kwadrat na Polsacie w górnym rogu ekranu, to podfabuła, czyli ta ukryta opowieść, która jest esencją całej rozgrywki, jest naprawdę szokująca. Akcja nabiera tempa, kiedy pierwszy klip puszczony od tyłu ukazuje nam nieznane dotąd postaci, które nie miały prawa pojawić się na nagraniach. Przeglądając kolejne sceny, natrafiamy na nie coraz częściej, a także na zmienione, niepokojące sceny z samych filmów. Opowieść nie jest podana na tacy i dla lepszego zrozumienia nie wbija się jej odbiorcy młotkiem w głowę durnymi scenami wyjaśniającymi. W tym kontekście przypomina to teatr, gdzie każda scena czy gest mają znaczenie, ale właściwa interpretacja pozostawiana jest widzowi. A jeśli ten nie chce wysilać szarych komórek – to może przeczytać teorie, domysły oraz komentarze w Internecie.

Bardzo dobrze bawiłem się w Immortality. Ciekawe sceny, zabawa z odkrywaniem ukrytych obrazów, a także możliwość podejrzenia, jak wygląda kręcenie filmów od kuchni (są klipy, na których aktorzy podczas kręcenia wygłupiają się, mylą, przygotowują dopiero do prawdziwych nagrań) sprawiło, że przeżyłem bardzo ciekawy seans, którego znaczenia musiałem sam się domyślić. Jest to produkcja, która świetnie nadaje się na zimowy wieczór z drugą połówką, kiedy chcemy zaznać nieco dreszczyku emocji. Jeżeli jednak jesteś graczem z krwi i kości, liczą się dla ciebie tylko headshoty i leaderboardy, to możesz sobie odpuścić, gdyż grania tu tyle, co egzystencjalnych rozterek po zabiciu kolejnego moba. Gdzieniegdzie można spotkać się z twierdzeniem, że sam Barlowe to David Lynch świata gier. To bardzo adekwatne porównanie i jest to najlepsza rekomendacja, aby sięgnąć po ten tytuł.

Immortality jest dostępne w abonamencie Xbox game pass. Gra posiada polskie napisy, czego niestety nie można powiedzieć o poprzednich częściach.

Fot.: Halfmermaid

Write a Review

Opublikowane przez

Adam Kamiński

Dusza anarchisty ściera się we mnie z romantycznym sercem. Jednego dnia rzucałbym koktajlem Mołotowa i palił rządowe pałace, innym razem wzruszam się nad twórczością klasyków literatury - Tołstoja, Steinbecka czy Remarque'a. W wolnych chwilach potrafię wyruszyć samotnie na szlak i biwakuję w ostępach przyrody. Moim marzeniem jest napisać powieść.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *