Bezpieczna przystań – kiedy jesteśmy dziećmi, stanowią ją dla nas rodzice. Poczucie bezpieczeństwa, miłości, zrozumienie – to klucz do prawidłowego rozwoju młodego człowieka. Niektórzy nie zdają sobie sprawy, jak zdarzenia z przeszłości odciskają swoje piętno na dorosłym życiu. Wiele mówi się o dysfunkcyjnych rodzinach, jednak mało o dysfunkcyjnych dzieciach. Istotach, które tak naprawdę nie są niczemu winne, że przyszło im żyć w takich, a nie innych domach. Jednak pozostawione przez system przeradzają się w potwory. Co w momencie, kiedy matka nie chce dziecka? Robi wszystko, aby się go pozbyć. Jakie budzi to uczucia w dziecku, w momencie zdania sobie sprawy, że osoba, od której oczekuje miłości – gardzi nią i robi wszystko, aby oddzielić się od dziecka. Co się wtedy dzieje?
Rodzi się potwór…
Donato Carrisi jest mistrzem thrillerów psychologicznych. Miałam przyjemność czytać kilka jego książek. Na żadnej do tej pory się nie zawiodłam. Sięgając po kolejną nowość autora, wiem, że czeka mnie kilka godzin wspaniałej rozrywki, w której zanurzę się w psychikę głównych bohaterów. Będą towarzyszyły mi skrajne emocje – od strachu przez ból i radość, na smutku kończąc.
W Jestem otchłanią nie można mówić o jednym głównym bohaterze. Dla mnie jest ich trójka w tej powieści.
Sprzątacz – mężczyzna, którego można nazwać pustelnikiem. Trzyma się na uboczu, paradoksalnie wiedząc wszystko o wszystkich. Dlaczego? Ponieważ przegląda wyrzucane przez mieszkańców burżuazyjnego miasteczka Como odpady z domu.
Śmieci wyrzucone przez człowieka opowiadają jego prawdziwą historię. Bo w przeciwieństwie do ludzi śmieci nie kłamią.
Sprzątacz vel Mickey jest mordercą, który z zabijania czerpie jedyną radość w życiu. Torturowany w dzieciństwie, przerzucany z rąk do rąk nauczył się być niewidzialnym. Jednak jedno zdarzenie zmienia jego życie. Ratując dziewczynkę z fioletowym kosmykiem, staje się nie tylko cichym bohaterem, ale także jej aniołem stróżem. Autor wspaniale ukazał, że bogactwo, blichtr widoczny na zewnątrz może nieść ze sobą odór wykorzystania seksualnego, cierpienia, piętnowania, braku zrozumienia i miłości. Stawianie własnych potrzeb na pierwszym miejscu, idealizacja życia są ważniejsze niż życie i zdrowie córki.
O dziewczynkę z fioletowym kosmykiem zaczyna dbać Potwór. Rozwiązuje jej problemy, chroni przed większymi konsekwencjami poczynań.
W tej historii pojawia się także Łowczyni much – kobieta, matka (jak często o sobie powtarza) mierząca się z tyranizacją kobiet przez ich partnerów. Czemu się tym zajmuje? Uważa, że musi odkupić winę swojego dziecka. Żyje z ciągłym poczuciem winy, myślą, że w jakimś stopniu przyczyniła się do krzywdy zadanej innej rodzinie przez jej dziecko.
Poszlaki znajdujące się przy ciele kolejnej ofiary Sprzątacza oraz uratowanej dziewczynki naprowadzają Łowczynię na jego trop. Jednak oczywiście początkowo nikt nie chce jej wierzyć.
Jestem otchłanią to świetnie skonstruowany thriller, który daje możliwość zapoznania się z trzema niezwykłymi historiami, stanowiącymi – jak się później dowiadujemy – spójną całość.
Mimo że Mickey jest mordercą, nie jestem w stanie obwiniać tylko jego za popełnione przez niego zbrodnie. Jego historia budzi we mnie smutek, współczucie i chęć zadośćuczynienia. Zraniona psychika – nigdy nie jest do uratowania. Brak emocji i uczuć (z wyjątkiem tych kierowanych do uratowanej dziewczynki) jest uzasadniony.
(…) zajrzała tam, gdzie nie powinna. W studnię bez dna, w odrażające ujście tajemnych instynktów. I wiedziała, że nie może się już cofnąć.
– Kim jesteś? (…)
– Jestem Otchłanią
Donato Carrisi jest mistrzem słowa. Z łatwością kreuje postacie – nadaje im charakterystyczną manierę. Wypowiedzi bohaterów są dla nich charakterystyczne. Autor żongluje słowem, co z perspektywy czasu pozwala odkrywać nowe znaczenie słów wypowiedzianych przez bohaterów.
Okładka wpisuje się w styl poprzednich książek Carrisiego – czarne/ ciemne tło, na którym wybija się postać ludzka w kontrastowym kolorze. W tym przypadku błękitnym. Ciekawe rozwiązanie dla Czytelników, którzy lubią mieć kolekcje pisarza utrzymane w jednej stylistyce.
Fot.: Albatros
Przeczytaj także:
Recenzja książki Gra zaklinacza