Niewykorzystany potencjał – Philip K. Dick, Roger Zelazny – „Deus Irae” [recenzja]

Jedną z podstawowych zasad pisarskich – wyznawaną głównie przez Stephena Kinga – jest ta mówiąca, że jeśli nie znamy się na tym, o czym chcemy pisać, powinniśmy sobie odpuścić. Philip K. Dick pomyślał o tym nieco inaczej, dlatego zaprosił do współpracy nad Deus Irae Rogera Zelaznego, żeby ten dołożył od siebie wiedzę na tematy religijne, które w tej powieści są niezwykle istotne. Niestety w moim odczuciu ten klasyk literatury science fiction nie stoi na najwyższym poziomie i nie powala czytelnika. Zarówno pomysłem, jak i wykonaniem.

Może wynika to z mojego „czepialstwa”, może po prostu nie trafia do mnie taki sposób ukazania problematyki w powieści oraz przedstawienia fabuły, może opis wydawcy nastawił mnie na coś zgoła odmiennego. Niestety mnie książka Deus Irae zawiodła niemalże na całej linii. Dostrzegam w niej spory potencjał, i zamysł obu autorów generalnie mi się podoba, jednak po literaturze science fiction, w dodatku napisanej przez dwie legendy tegoż gatunku, moje oczekiwania były iście kolosalne. Do tego w pierwszym zdaniu opisu pada określenie „świat po wojnie jądrowej”, co z miejsca przykuwa moją uwagę i każe mieć nadzieję na wizję świata przynajmniej fascynującą.

Niestety, w starciu z oczekiwaniami książka przegrała już po kilkunastu stronach. Spora część Deus Irae to filozoficzne rozważania na temat boga, sensowności religii oraz dysputy na temat wyższości jednej religii nad inną. Temat intrygujący, z którego można wykreować coś mocnego, nietuzinkowego i zapadającego w czytelniczą pamięć. Moim zdaniem – niestety – nawet jeśli takie były założenia, nic z tego nie wyszło, bo owe rozważania czytelnika szybko nudzą, przytłaczają i nadmiernie spowalniają fabułę. Nie wiem, może ktoś będzie czerpał z tych przemyśleń przyjemność i znajdzie w nich wiele wartościowych dla siebie elementów, z których wyłoni się obraz kompletny, satysfakcjonujący i pozwalający zatracić się w lekturze, ja jednak do tych szczęśliwców nie należę.

Deus Irae opowiada o podróży niepełnosprawnego malarza, Tibora McMastersa. Podróż jest jednocześnie jego misją, nadaną przez pracodawcę, który jest czołowym wyznawcą religii powstałej po wojnie oraz wybuchu jądrowym. Celem misji Tibora jest odnalezienie Carletona Lufteufla – osoby będącej odpowiedzialną za zniszczenie świata oraz jednocześnie uznawanej za symbol Boga Gniewu, w którego wierzą wyznawcy nowej religii, powstałej po wojnie. Tibor na swojej drodze spotyka się z licznymi przeciwnościami oraz z wieloma postaciami, które odmienią jego podejście do życia i wiary.

Jak na złość w Deus Irae motywów postapokaliptycznych jest jak na lekarstwo. W tej powieści wątki końca świata mają na celu jedynie zarys fabuły oraz wprowadzenie do problematyki religijności, a także przyczynek do powstania nowej religii. Jeśli ktoś – podobnie jak ja – nastawiał się na motywy rodem z wcześniejszej książki Dicka – Blade Runnera bądź Świtu 2250 Andre Norton, ten będzie srogo zawiedziony. Jasne, w Deus Irae bohaterowie natykają się na zgliszcza świata nam znanego oraz na inne rasy, powstałe zapewne na skutek wybuchu bomby, jednak są to tylko fabularne wypełniacze (będące jednocześnie największym plusem powieści).

Książka pisarskiego duetu Dick/Zelazny z pewnością jest lekturą wymagającą i stawiającą sporo istotnych dla człowieka pytań. Filozofia gra tutaj jednak pierwsze skrzypce i wiele osób może poczuć zawód po zapoznaniu się z treścią tej niezbyt długiej powieści. Od razu zaznaczam: Deus Irae nie jest powieścią złą, jednak bez problemu można wyczuć, że sami autorzy męczyli się przy jej tworzeniu. Książkę na pewno ratuje fenomenalne wydanie. Rebis sukcesywnie wydaje powieści Dicka w jednakowym formacie, z podobnymi grafikami i dla fanów autora książka i tak będzie pozycją obowiązkową, choćby ze względu na prezencję na półce. Oczywiście można dać szansę tej powieści, jednak gdybym miał polecać jakąś powieść obu autorów – Deus Irae byłoby raczej ostatnim wyborem.

Fot.: rebis.com.pl

Write a Review

Opublikowane przez

Mateusz Cyra

Redaktor naczelny oraz współzałożyciel portalu Głos Kultury. Twórca artykułów nazywanych "Wielogłos". Prowadzący cykl "Aktualnie na słuchawkach". Wielbiciel kina, który od widowiskowych efektów specjalnych woli spektakularne aktorstwo, a w sztuce filmowej szuka przede wszystkim emocji. Koneser audiobooków. Stan Eminema. Kingowiec. Fan FC Barcelony.  

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *