Punk rock bez gitar? Alles albumem Culture pokazują, że jak najbardziej można. Ale ten punk nie wziął się z niczego, bowiem najnowsze dzieło duetu to przede wszystkim manifest i bardzo gorzka obserwacja naszego społeczeństwa, otoczenia, ogólnie rzecz biorąc współczesnej Polski, która rozrywana jest na strzępy przez najróżniejszej maści idiotów. Jednych ta muzyka, jak na przykład mnie, poruszy do głębi, a pozostałych wyłącznie wkurzy. I jak sądzę, o to przede wszystkim chodziło.
Jeśli ktoś uważał, że poprzedni, debiutancki krążek Alles, Post za radykalny w swoim przekazie, to się porządnie zdziwi już po pierwszym odsłuchu Culture. Niewątpliwie nadeszły dobre czasy do kontestowania rzeczywistości, bo jaka ona jest, każdy człowiek myślący widzi. Początek płyty mimo wszystko zaskakuje, bo zamiast potężnego analogowego, brudnego brzmienia klawiszy i ostrego beatu słyszymy dźwięki stworzone w umyśle Fryderyka Chopina. A potem zaczyna się pierwszy z utworów – manifestów. Ostra, marszowa Kultura to rzecz, pod którą, jak sądzę, jest w stanie się podpisać każdy wychowany w tym kraju. Świetne, ponure, a zarazem podniosłe muzyczne tło wyłącznie podbija znaczenie tekstu podkreślające, że wychowując się w określonych warunkach, w konkretnej kulturze, nie mieliśmy na to żadnego wpływu i musimy dźwigać to dziedzictwo, pomimo iż niekoniecznie tego chcemy i się z nim utożsamiamy. Panowie z Alles nie zamierzają się bawić w konwenanse i walą prosto z mostu, jak w Dezintegracji ostro sprzeciwiając się tym, którzy lubią manifestować swoje poglądy w kominiarkach i ze sztandarami pełnymi haseł pokroju: śmierć lewackim kurwom. Culture pod względem lirycznym to punk rock w czystej formie.
Mówiłem, że ta muzyka potrafi dogłębnie poruszyć i niewątpliwie właśnie tak jest w Dezintegracji, gdzie przedstawiciele różnych nacji niejednokrotnie łamaną polszczyzną wypowiadają znamienne słowa: najpierw jesteśmy ludźmi, dopiero później narodami. Jakie to proste się wydaje, prawda? Niestety, nie każdy to rozumie. Gloria Victis uderza w bezsensowność wojen. Miasto duchów idealnie oddaje grozę piekła holokaustu i stanowi pożywkę do kolejnego, nośnego, zdecydowanie słusznego hasła – nigdy więcej!
Ktoś już pewnie zauważył, że mało piszę w kontekście Alles o samej muzyce. No cóż, warstwa liryczna zdecydowanie przesłania muzykę, która jednak nie stanowi wyłącznie tła, a składa się na spójną całość z tekstem. Jeśli ktoś zna Alles, to doskonale wie, że grupa rozsmakowała się w ostrych, klawiszowych dźwiękach, które przesycone są industrialnym mrokiem oraz brudem. Muzyka wyłącznie potęguje doznania słowne, podkreśla ponury i nieciekawy dla nas wydźwięk tekstów. Przekaz jest zdecydowanie punkowy, a muzyka, no cóż, jest tak samo bezkompromisowa, lecz na pewno nie punkowa. Całość daje oryginalną mieszankę, którą warto wchłonąć, a idąc za sugestią recenzji autorstwa Jacka Świądera z „Gazety Wyborczej”, powinno to być naszym patriotycznym obowiązkiem. Niestety problem polega na tym, że ilu Polaków, tyle definicji patriotyzmu. Wydaje się, że jesteśmy zagłębieni w szambie po same uszy i nie uda nam się z niego wydostać przez kolejne dekady, ale próbować zawsze warto.
Fot.: Antena Krzyku
Podobne wpisy:
- Porozumienie ponad podziałami - Alles - "Together We…
- Popek i punk rock - Popaprańcy - "Popaprańcy" [recenzja]
- Ulotny stan skupienia - Kontrkultura - "Paranoje" [recenzja]
- Krakowska elegancja - Eluktrick - "Hieroglyphic…
- Rebeka: singiel "Fale" promuje nadchodzący album
- De Łindows - premiera nowego klipu!