Piątkowa ciekawostka o…: „Kevin sam w domu”

Za miesiąc nie będzie już odwrotu. Większość Polaków ogarnie świąteczna gorączka, szał zakupów i pakowanie prezentów, a na każdym kroku obecna będzie ta trudna do określenia atmosfera, która jednych wprawia w niepowtarzalny, świąteczny nastrój, a innych – choć co prawda nielicznych – doprowadza do szału. Polacy nie wyobrażają sobie świąt bez choinki, karpia, prezentów, śniegu (choć wyobraźnia naszej planety jest w tym zakresie o wiele bogatsza od wyobraźni naszych rodaków), kolorowych światełek, kolęd, opłatka i… można by tak wymieniać jeszcze długo. Nie do wszystkich świątecznych „potrzeb” każdy się przyzna, jednak wbrew zaprzeczeniom – co roku sami dostarczamy sobie dowodów na ich niezbędność. I tak, choć wielu oczywiście zaprzeczy, od wielu, wielu lat Polacy nie wyobrażają sobie świąt bez seansu kultowej komedii Kevin sam w domu. I właśnie tej produkcji sprzed  25 lat dotyczyć będzie dzisiejsza ciekawostka. 

Światowa premiera filmu pięćdziesięciosiedmioletniego dziś Chrisa Columbusa miała miejsce 10 listopada 1990 roku. Mamy więc niezbity dowód na to, że nie tylko w Polsce święta są tematem przewodnim wszystkiego na długo przed ich faktyczną datą. Natomiast w naszym kraju Kevin sam w domu wszedł po raz pierwszy do kin pierwszego dnia świąt 1992 roku, idealnie więc wpasował się w czas, kiedy wigilijne poddenerwowanie (całujemy się przy opłatku na dwa czy na trzy?, czy na pewno spodoba mu się prezent?, a jeśli zadławię się ością z karpia?) już minęło, a przed nami wciąż mnóstwo jedzenia i perspektywa mocno zakrapianego Sylwestra. Różne daty premier nijak jednak nie wpłynęły na zmniejszenie sławy dziesięcioletniego wówczas Macaulay’a Culkina, którego – wbrew wielu wysiłkom – ludzkość zapamięta na zawsze właśnie z roli niesfornego i pomysłowego Kevina, którego rodzice przez przypadek zostawili na święta samego w domu.

Kevin goły
25 lat?! Co Ty gadasz! To ile ja teraz mam?

Scenarzysta filmu, John Hughes, od początku wiedział, że to właśnie Culkin (dziś trzydziestopięcioletni!), z myślą o którym była pisana rola blondynka, musi zagrać Kevina. A jednak Columbus zdecydował się przesłuchać na castingach ponad setkę chętnych! Wieść gminna niesie, że chciał w ten przedziwny sposób udowodnić dziesięciolatkowi, że to właśnie on jest idealnym i jedynym słusznym kandydatem. Szkoda tylko, że nie wiedzieli o tym ci wszyscy chłopcy, którzy z pewnością mieli wielkie nadzieje… Skąd natomiast Hughes tak doskonale wiedział o tym, że Macaulay Culkin będzie odpowiedni do tej roli? Rok wcześnie pracował razem z nim przy filmie Wujaszek Buck i kiedy chłopiec odgrywał scenę przesłuchiwania opiekunek przez otwór na listy – zrodził się w głowie scenarzysty i reżysera pomysł na film Kevin sam w domu. Aktor nie był jednak jedynym Culkinem, który wziął udział w produkcji. Rolę dostał również jego młodszy brat, Kieran, który rzecz jasna zagrał młodszego brata Kevina. Tego, o którym rodzice nie zapomnieli.

Jest w filmie taka scena, kiedy Kevin znajduje w domu egzemplarz magazynu Playboy. Dla zainteresowanych – w ręce chłopaka trafił lipcowy numer z 1989 roku, na którego rozkładówce podziwiać można było Erikę Eleniak. W tym roku, oglądając ten fragment, niektórym może zakręcić się łezka w oku na myśl, z czego zrezygnował magazyn… Sentymenty na bok! W każdym razie Playboy w rękach Culkina był jak najbardziej prawdziwy, natomiast inaczej sprawa ma się z filmem gangsterskim, który w pewnym momencie filmu oglądał młodzieniec. Jeśli kiedykolwiek podczas oglądania Kevina zastanawialiście się, cóż to za klasyka gatunku leci w telewizorze państwa McCallister, ale później zawsze zapominaliście sprawdzić, dobra wiadomość – na marne poszedłby Wasz trud, bo… takiego filmu nie ma! Fragmenty widziane w filmie, są nakręconym na potrzeby komedii obrazem. Najwięcej wspólnego ten podwójne fikcyjny obraz może mieć jednak z nominowanym w 1938 roku do Oscara filmem Aniołowie o brudnych twarzach, którym był inspirowany.

Kevin playboy
Kevinie – oto cycki; Cycki – oto Kevin.

Natomiast w scenie, kiedy Kevin z obrzydzeniem spogląda na zdjęcie dziewczyny Buzza, tak naprawdę ani on, ani widzowie nie patrzą na fotografię prawdziwej dziewczyny. Reżyser nie chciał wyśmiewać się w ten sposób z płci pięknej, dlatego zdjęcie przedstawia chłopca przebranego za dziewczynkę. Aż dziw, że do tej pory nie powstał żaden artykuł genderowski o tym świątecznym filmie.

Nawet jeśli nie jesteście fanami Kevina, kojarzycie z pewnością scenę, w której oswobodzony z opieki rodziców chłopak zjeżdża na sankach ze… schodów i gładko wyjeżdża nimi z domu. Jeśli w tym roku również będziecie oglądać przygody rezolutnego dziesięciolatka, nie zapomnijcie się przyjrzeć tej scenie. Nie ma możliwości, aby zjeżdżając po tych schodach, ktokolwiek zjechał z impetem, nie wjeżdżając przy tym w ścianę wyrastającą z naprzeciwka. Naprawdę, przyjrzyjcie się!

Nasz mądrala oprócz zmieniających w mgnieniu oka kierunek drewnianych sanek, został również wyposażony przez twórców w dyktafon nazwany Talkboy. Po ilości listów, których nie powstydziłby się Święty Mikołaj, wyprodukowano na masową skalę i wprowadzono do sprzedaży repliki Talkboy’a służące dzieciakom jako zabawki (a rodzicom pewnie jako ratunek podczas wyboru prezentów pod choinkę). Na pewno też niejedno dziecko chciałoby mieć takie ozdoby choinkowe jak Kevin. Pamiętacie scenę, w której jeden z rzezimieszków, Marv – grany przez Daniela Sterna – wdepnął w szklane ozdoby rozsypane pod oknem przez chłopca? No cóż… nie były one szklane, a dla podpowiedzi dodam, że były słodkie, klejące i na pewno bardzo, bardzo pyszne.

kevin w sklepie
„A z marchewek zrobię salę tortur…”

Niestety już tarantula na twarzy Daniela Sterna w jednej ze scen nie była zrobiona z cukru, lecz jak najbardziej prawdziwa. To spowodowało, że aktor zgodził się na położenie mu na twarzy tego pięknego stworka tylko raz. Nie chodziło jednak o strach aktora, a właśnie tarantuli, której Stern nie chciał wystraszyć swoim krzykiem. Z kolei drugi rzezimieszek, Harry, mógł mieć twarz Roberta De Niro i Danny’ego DeVito – oczywiście nie jednocześnie – ale obydwaj odrzucili propozycję zagrania tej roli, w którą ostatecznie, jak wiemy, wcielił się Joe Pesci. I może De Niro i DeVito nie pozostawiliby na palcu Culkina takiej pamiątki, jaką pozostawił Pesci. Tak, tak – scena, kiedy Harry gryzie Kevina w palec, w zasadzie jest prawdziwa i pozostawiła bliznę na palcu młodego aktora.

Kevin ugryzienie
„Wolałeś grać z De Niro? No to teraz mnie popamiętasz!”

Ponieważ zdjęcia do filmu kręcono od lutego do maja, twórcy musieli ratować się sztucznym śniegiem (nie mówcie dzieciom), który po nakręceniu filmu został podarowany operze w Chicago, która skorzystała na tym, że taki śnieg wcale nie jest jednorazowy i wykorzystywała go później w swoich przedstawieniach. Ci, którzy nie uznają świąt bez śniegu, mogą w tej sprawie skontaktować się z operą w Chicago, do której numer podamy na koniec tego artykułu (chyba że zapomnimy).

Nie tylko śnieg z filmu Kevin sam w domu nie został zapomniany. Słynny, pochodzący z lat 20. XX wieku, 400-metrowy dom rodziny McCallisterów, z czterema sypialniami, kominkiem, patio i oddzielnym garażem, został wystawiony na sprzedaż i kupiony w 2012 roku za ponad półtora miliona dolarów. Ciekawe, czy nabywcy było smutno, kiedy okazało się, że w cenę nie był wliczony Kevin, tylko sam dom.

Do czego nawiązuje mina Kevina, na plakacie promującym film chyba nie muszę mówić? Może, zamiast powiedzieć… KRZYKnę?

Skoro Kevin sam w domu do dziś uznawany jest za obowiązkowy tytuł na święta, nie ma się co dziwić, że trafił do Księgi Rekordów Guinessa za największy box office w kategorii komedia familijna. Ile uzbierał? Już mówię – 533,000,000 dolarów. Z takimi pieniędzmi nie ma się co kłócić, choć – jak zapewne pamiętacie – w 2012 roku kłótni tej podjęła się stacja ze słoneczkiem, postanawiając zerwać z jedną z najsumienniej obchodzonych świątecznych tradycji i nie puszczać Kevina w wigilijny wieczór. Jednak po protestach oburzonych widzów film wprowadzono do świątecznej ramówki i od tej pory już chyba nic nie zdoła go z niej zdjąć.

Kevin pod łóżkiem
A oto Kevin na wieść o tym, że nie chcieliście oglądać go kolejny raz. Nie wstyd Wam?

Jednak film filmem, a życie życiem… My co roku możemy oglądać słodkiego blondynka, który radzi sobie z dwójką bandziorów, natomiast odgrywający go, dziś trzydziestopięcioletni, Macaulay Culkin zmienił się, dorósł, dojrzał. Grał w wielu innych produkcjach (Moja dziewczyna, Synalek, Wszyscy święci!), zdążył się ożenić i rozwieść… w naszym kraju jednak Culkin zatrzymał się w wieku tych ośmiu (naprawdę miał co prawda dziesięć) lat i rokrocznie przypomina nam, że w Polsce, jak to w Polsce – kiedy ktoś pyta, to nikt Kevina nie ogląda, natomiast kiedy okazuje się, że zdejmują go z ramówki… kto protestuje? Pewnie ci wszyscy, którzy go nie oglądają. Dokładnie tak samo jest u nas z wyborami – jak zapytasz, na zwycięzców nikt nie głosował. I tym optymistycznym akcentem kończymy dzisiejszą ciekawostkę, życząc sobie i Wam udanego seansu filmu, którego nikt nie lubi, a kocha cała Polska.

Kevin święty mikołaj
„Panie Mikołaju, masz Pan piątaka i spraw, aby święta w Polsce były radosne – puść im Kevina i dokup flaszkę”.

Fot.: Twentieth Century Fox Film Corporation

Write a Review

Opublikowane przez

Sylwia Sekret

Redaktorka naczelna i współzałożycielka Głosu Kultury. Absolwentka dyskursu publicznego na Uniwersytecie Śląskim (co brzmi równie bezużytecznie, jak okazało się, że jest w rzeczywistości). Uwielbia pisać i chyba właśnie to w życiu wychodzi jej najlepiej. Kocha komiksy, choć miłość ta przyszła z czasem. Zimą ogląda skoki narciarskie, a latem do czytania musi mieć świeży słonecznik.

Tagi
Śledź nas
Patronat

1 Komentarz

  • Jest Kevin – są święta:) Nie dość ze w tv na swieta tradycyjnie to ja wypatrzylam jeszcze dodatkowo książkę w księgarni. Myślałam, ze to ksiażka tylko dla dzieci. Kupiłam dzieciakom pod choinkę i nim schowałam przed nimi prezent przeczytałam sama kilka razy – jako prawdziwa, wieloletnia fanka Kevina. W końcu spędziłam z nim prawie wszystkie swięta od urodzenia :)

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *