listowieść recenzja

Między człowiekiem a drzewem – Richard Powers – „Listowieść”

Kiedy za oknem wyją alarmy bombowe, a ekolodzy wieszczą koniec wielu gatunków i ostrzegają przed wciągnięciem na listę zagrożonych także człowieka, zastanawiam się, w jaki sposób skończy się ten świat. Dziś klarują się na naszych oczach dwa najbardziej prawdopodobne scenariusze. Jakby się nie skończył, człowiek będzie miał w tym końcu swój ogromny udział. Człowiekowi ciężko jest postawić grubą kreskę oznaczającą koniec. Zawsze pokładamy duże nadzieje w swoich siłach sprawczych, które pozwolą nam uniknąć nieuniknionego, przesunąć trochę dalej granicę, spowolnić czas. Ten cel przyświeca także bohaterom powieści Powersa, Listowieść, którzy spotykają się pod dosłownym i symbolicznym drzewem życia, chcąc go ocalić przed zagładą. Czy jednak drzewo to potrzebuje naszych desperackich czynów i aktów wiary? Zdaniem Powersa niekoniecznie. Wystarczy, że pozwolimy mu istnieć, a nasz wspólny świat ma szansę ocaleć.

Obecny kryzys klimatyczny mocno zaznacza swoją obecność w literaturze. Coraz częściej autorzy próbują redefiniować naturę, którą już od oświecenia sukcesywnie wpychamy pod dywan i oddać jej należyty głos na kartach powieści. Jak jednak pisać dziś o przyrodzie, o tym, co nieludzkie, aby nie wyszła z tego naiwnie zaangażowana powiastka? Ton romantycznych piewców chwalący magię świata, który już nie istnieje, dziś nikogo nie przekonuje.

Czy pozostaje nam jedynie dydaktyczno-publicystyczny ton podręczników pełnych naukowych faktów? Jak się okazuje, dla wielu i one nie są dostatecznie przekonujące. Jak zatem mówić do współczesnego człowieka o tym, że to nie czas, aby nachylać się nad różą, gdy płonie las. Dziś potrzeba kolektywnych działań na rzecz ochrony przyrody, aby ocalić życie na tej planecie, także życie człowieka. Powers wierzy, że nadszedł czas, aby sięgnąć po siłę opowieści, tej wielkiej opowieści snutej od zarania wieków.

Listowieść – powieść monumentalna

Powers zdecydował się na bardzo odważny krok. Stworzył powieść monumentalną o relacjach między człowiekiem a naturą bliżej definiowaną przez las. Starał się z drzew stworzyć pełnoprawnego bohatera powieści pomimo tego, że życie pojedynczego drzewa mierzone jest całymi pokoleniami istnień ludzkich. Stworzył całe panoramy ludzkich pokoleń, które stawały się tłem dla historii jednego drzewa.

Cała struktura Listowieści budowana jest na obrazie drzewa. Autor, począwszy od korzeni, wprowadza swoich ośmioro bohaterów i zawiązuje ich los z życiem drzew. Każdy z nich reprezentuje odmienną dziedzinę nauki i działalności człowieka. Znajduje się wśród nich psycholog, programista, dendrolog czy prawnik. Następnie w części reprezentującej pień splata swoich bohaterów i daje im wspólny cel – ochronę drzew. Realizują go głównie przez ekologiczny aktywizm. Z pnia wyrastają gałęzie, a nasi bohaterowie rozchodzą się w swoje strony. Na tych gałęziach pojawiają się jednak owoce – co oznacza, że nasi bohaterowie – każdy na swój sposób – osiągają to, czego pragnęli najbardziej. Zmieniają świat ludzkich wartości. Człowiek zostaje zepchnięty z piedestału władcy świata i musi przyznać głównie przed samym sobą, że świat drzew będzie istniał z nim lub bez niego.

Trochę z tego, trochę z tamtego

Listowieść jest prawdziwą gratką dla literaturożerców także pod względem języka. Inspiracji dla formy autor poszukiwał w licznych już powstałych tekstach kultury, nurtach filozoficznych i środkach wyrazu. Sięgał do antropomorfizacji czy do animizmu, co skutkuje swoistym wielogłosem. Czytelnik znajdzie w jego powieści naukową precyzję w przedstawianiu historii poszczególnych gatunków, by zaraz później wpaść w metaforyczny rozdział o historii rozwoju ludzkiej cywilizacji, a po drodze zderzyć się jeszcze z uosobieniem leśnej duchowości w postaci onirycznych wizji jednej z bohaterek. Swoisty miszmasz mający na celu tylko – albo aż – uświadomienie człowiekowi, że niemal całą znaną nam dziś tradycję przedstawiania przyrody i jej wartościowania można wypisać na pniu jednego drzewa. Wielkość człowieka niknie w cieniu rzucanym przez potężne gałęzie.

Listowieść nie jest łatwą w odbiorze powieścią właśnie ze względu na swój totalny charakter. Jest w niej dużo wszystkiego, a czytania nie ułatwiają w większości kiepskie historie bohaterów, za którymi w żaden sposób nie chce się podążać. Jedynym wyjątkiem jak dla mnie jest wątek Patrici Westerford. Najbardziej fascynujące są te części powieści, w których autor próbuje rozkochać nas w drzewach. I to mu się udaje. Być może to właśnie jest kluczem do zmiany, której potrzeba nam, aby ocalić ten świat. Zafascynowania, zakochania się w świecie drzew, przyrody, w naszym świecie.

Fot: Wydawnictwo W.A.B.

listowieść recenzja

Write a Review

Opublikowane przez

Anna Bugajna

Kulturoznawca, literaturoznawca, pisze tu i ówdzie o tym i o tamtym. "Niektórzy noszą baletki i wierzą, że na koniec wszystko będzie dobrze. Inni noszą kowbojki, które stukają, i wierzą w co innego: że trzeba wyjść na zewnątrz i zobaczyć świat, póki jeszcze trwa" R. J. Waller. Baletki to z pewnością nie jej typ obuwia.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *