turkusowa suknia

Porozmawiajmy o miłości – Maryam Touzani – „Turkusowa suknia”

Maryam Touzani mówi: porozmawiajmy o miłości. I zaczyna opowiadać  –  wolno, niespiesznie, z szacunkiem do tego uczucia i do wszystkich tych, którzy go doświadczyli. Bo każdy, kto go doświadczył, wie, że aby dokopać się do tego piękna, o którym mowa w wierszach, trzeba najpierw przepłynąć całe morze pomyj i  –  skoro już jesteśmy przy poezji  –  łez. Łez również, oczywiście. Maryam Touzani mówi: nie definiujmy miłości. Bo nie da się jej zdefiniować. Mówi: nie szukajmy jej w słowniku, bo nie ma innego słowa, które tak bardzo nie powinno się w nim znaleźć. Touzani mówi: porozmawiajmy o symbolach miłości. A nimi może być wszystko. Płatek róży i niepozorny cierń. Blask i pojawiający się znienacka cień. Szampon do włosów i kilogram mandarynek. Suknia. Turkusowa suknia. 

Film Turkusowa suknia wprowadza na polskie ekrany Aurora Films, a Głos Kultury objął produkcję patronatem medialnym.

Maryam Touzani mówi: główny bohater jest przywiązany do tradycji, więc obarczę go taką miłością, która w jego kraju, w jego kulturze i religii nie może być jej częścią. Touzani szyje dla swojego krawca ironię losu lśniącą złotą nicią, ale ona wcale nie upiększa jego cierpienia. 

Halim nie pasuje do współczesnego, pędzącego świata. Nie pasuje do współczesnej, obcisłej mody, nie pasuje do kapryśnych i chcących jak najszybciej zamówionych sukien klientek. Halim to człowiek tradycji  –  pełen pokory i szacunku do świata, do swojego fachu, do ludzi i do tkanin. Jeśli szukamy przykładu człowieka, który całkowicie oddaje się pasji, która jest jednocześnie jego zawodem, który odnajduje się w tym, co robi, który wkłada w to całe serce  –  będzie nim właśnie bohater Maryam Touzani. Nie dla niego maszyny do szycia, nie dla niego byle jakiego materiały i tworzone naprędce stroje. Jego suknie, jego wzory, jego hafty są czymś unikatowym, są niepodrabialne właśnie przez miłość, pasję i zaangażowanie, jakie w nie wkłada. A Touzani dba, byśmy tego nie przegapili. Klientki Halima z jednej strony to doceniają, z drugiej nie potrafią odmówić sobie niecierpliwości. Czy rozumieją, że na prawdziwe piękno, prawdziwe dzieło, stworzone z uczuciem, trzeba poczekać?

Maryam Touzani rozumie i przekuwa to zrozumienie w opowieść o turkusowej sukni. Sukni, którą Halim tworzy przez cały film, tylko po to, by jej przeznaczenie zostało zmienione w ostatnich scenach. Ale przecież z miłością do jego żony, Miny było tak samo, tylko na odwrót. To skomplikowane, mówi Touzani, ale jej film jest wbrew pozorom oparty na najpiękniejszej prostocie. Nie bój się kochać  –  mówi Mina. Nie bój się kochać  –  powtarza Touzani. Nie bój się. Ale strach, a obowiązek to dwie zupełnie inne sprawy. Obowiązek wobec żony, wobec kultury, wobec religii, wobec przysięgi, wobec ciała, które całe życie pragniemy oszukać, choć ono jest nieugięte, choć ono pragnie być do końca szczere. 

Youssef dopiero zaczął pracę u boku Halima, ale od razu widać, że i w nim, choć młodym, tli się ta sama pasja i ta sama miłość. Zrozumienie tkaniny, zdobienia, blasku nici i jej mocy. Piękna splotu, które tworzone zręcznymi dłońmi przeżyje swoją właścicielkę, a potem jej córkę. Ale ciasny, niebezpieczny splot zaczyna tworzyć się również między Halimem a jego młodym pomocnikiem. Mina to widzi, ale ile z tego rozumie? Czy jest sens ubierać najpiękniejszą suknię, gdy ma się świadomość, że akurat na nas nie będzie dobrze leżała? 

Maryam Touzani milczy. Nie odpowiada, ale opowiada dalej. Wygładza tkaninę, na której powierzchni przedstawia historię Miny, Halima i Youssefa. Tam, gdzie przed chwilą było załamanie, materiał znów jest gładki i lśniący, równomiernie pada na niego światło. Tam, gdzie jeszcze niedawno powierzchnia nie skrywała żadnych tajemnic, zmarszczka materiału zabiera dostęp do swoich sekretów. Materiał faluje się, marszczy, prostuje. Zmienia wraz z haftem i opowiada coraz więcej. Jego kolor jest taki sam jak ta niedefiniowalna miłość. Zapytaj kogoś, jak wygląda turkus. W zależności od tego, jak pada światło, jaki będzie miał humor, który kolor bardziej lubi  –  raz będzie miał przed oczami barwę bardziej zieloną, innym razem bardziej niebieską. Poproś kogoś: pomyśl o kolorze turkusowym. I nigdy nie będziesz miał pewności, czy myślicie o tym samym kolorze. Dokładnie tak samo, jak to się ma z miłością.

Mina kocha męża tak, jak kobieta potrafi kochać mężczyznę. Czyli właściwie jak? Mina kocha męża tak, jak człowiek potrafi kochać drugiego człowieka. Jak zatem? Mina kocha tak, jak potrafi najlepiej, tak jak przez lata uczyła się tego dzień za dniem, nie pobierając ani jednej lekcji i zostając po szkole w klasie na długie godziny. Mina zna Halima aż za dobrze i nie musi rozumieć wszystkiego. Oboje są w swoich miłościach samotni, choć darzą się ogromnym szacunkiem i zaufaniem. Turkusowa suknia to najpiękniejsze dzieło Halima. Mina wie, że nie jest dla niej. Kiedy brali ślub, on nie był jeszcze tak dobry. Czy Mina już wtedy wiedziała, że nigdy nie będzie jej dana jego miłość w pełni? 

Maryam Touzani nie bawi się w płaczliwe i krzykliwe dramaty. Ona rozgrywa dramat swoich bohaterów w milczeniu  –  tam, gdzie jest najgłośniejszy, gdzie robi największe wrażenie i gdzie echo po nim pozostaje na bardzo, bardzo długo. Turkusowa suknia to dzieło tak harmonijne, tak spójne i z takim wyczuciem zrobione, że wybrzmiewa w nim każdy, najdrobniejszy żal bohaterów  –  każda nigdy nieoglądająca światła dziennego łza, każdy krzyk, który nie czuł potrzeby, by wychodzić ze skorupy, każda nadzieja na to, że miłość okaże się magicznym remedium na wszystko  –  jak w baśniach. I każde bolesne zrozumienie, że tak nie jest.

Maryam Touzani mówi: miłość jest silniejsza niż śmierć. Ale czy na pewno? To jej słowa czy raczej zbłąkanego rycerza, który zgubił drogę do swojej śpiącej królewny? I co to tak właściwie znaczy? Że dzięki miłości nie umieramy? Wiemy, że to nieprawda. Że potrafimy zabić z miłości? Ale czy na pewno mówimy wtedy o tym samym uczuciu? Więcej zieleni czy niebieskości? Turkusowa suknia udowadnia, że śmierć i miłość idą ramię w ramię i nie muszą niczego zmieniać. Współistnieją, tak jak współistniały zawsze. Obie mogą coś podkreślać, mogą wpływać na siebie na mnóstwo pomniejszych sposobów, ale nie ingerują w swoje idee bezpośrednio. Halim przez cały film tkał suknię dla innej, by ostatecznie obleczona została w nią jego żona. Halim cały czas tkał miłość do żony, by ona nigdy tak naprawdę jej nie dostała. Nie tej, którą pragnęła. Nie tej, którą sama żyła.

Turkusowa suknia przepięknie opowiada o miłości. O jej wielu wymiarach, które w dużej mierze decydują właśnie o jej niedefiniowalności. Subtelność jest tu kluczowa i to jej w pełni podporządkowali się aktorzy. Ci z kolei są bezbłędni, na czele ze wspaniałą, znaną z Pogorzeliska Lubną Azabal. Saleh Bakri gra mikrogestami i mikrospojrzeniami niezwykle zgrabnie, podobnie jak rzadziej pokazujący się na ekranie, ale nie mniej ważny dla historii odtwórca roli Youssefa  –  Ayoub Missioui. Między całą trójką czuć napięcie, czuć lęk, czuć nadzieję, czuć wreszcie miłość  –  jak ukłucia igły, która przeszywając materiał, tworzy z niego coś wyjątkowego, choć niepasującego na każde serce. Pomaga aktorom muzyka, pomaga scenografia, pomaga czujne oko kamery, które jest tyleż subtelne, co mocno intymne. Pomaga? Raczej wspiera.

Maryam Touzani mówi: porozmawiajmy o miłości. I snuje baśń o turkusowej sukni, która nigdy nie pozna ciepła żywego ciała. To baśń, ale próżno szukać tu złej macochy, pocałunku, który zbawia świat, miecza wyciąganego ze skały siłą czystego serca, szczęśliwego zakończenia czy morału. Znajdujemy tu jednak miłość  –  na każdym kroku, w każdym jej odcieniu, w każdej zmarszczce materiału, w każdym splocie nici, w każdej kropli soku z napoczętej mandarynki. Turkusowa suknia to baśń o tym, że miłość jest – i to wszystko, co o niej wiemy i kiedykolwiek zrozumiemy. Że ma odcienie tak różne i tak nietypowe, jak idea turkusu opowiedziana komuś, kto nigdy nie widział ani nieba, ani trawy. Turkusowa suknia to na wskroś subtelna baśń o tym, że kochać musimy, bo nie potrafimy inaczej, a cała reszta, cóż  –  rodzi się na nasze szczęście lub ku naszej rozpaczy z tradycji, lęku, nienawiści, przyzwyczajenia, starych ksiąg, przesądów, wierzeń, wyznań, przekonań. A my musimy temu sprostać. 

Maryam Touzani mówi: porozmawiajmy o miłości. I sprawia, że w zupełnej ciszy oglądamy Turkusową suknię, widząc i rozumiejąc miłość w różnych jej aspektach i na różnych etapach, ani razu nie zastanawiając się, czym jest i czy ma prawo bytu. Po prostu ją chłonąc.

turkusowa suknia

 

turkusowa suknia

Overview

Write a Review

Opublikowane przez

Sylwia Sekret

Redaktorka naczelna i współzałożycielka Głosu Kultury. Absolwentka dyskursu publicznego na Uniwersytecie Śląskim (co brzmi równie bezużytecznie, jak okazało się, że jest w rzeczywistości). Uwielbia pisać i chyba właśnie to w życiu wychodzi jej najlepiej. Kocha komiksy, choć miłość ta przyszła z czasem. Zimą ogląda skoki narciarskie, a latem do czytania musi mieć świeży słonecznik.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *