endless dungeon

Wielogłosem o… „Endless Dungeon”

Słowo wstępu od Adama. Ten rok był bardzo obfity dla fanów elektronicznej rozgrywki. Mieliśmy zażartą walkę o grę roku, którą zasłużenie został Baldurs Gate 3, dostaliśmy nową Zeldę i nowe Mario, a Steam Next Fest pokazał nam kilka(naście) bardzo ciekawych nadchodzących produkcji. W tym zalewie świetnych gier mogła Was ominąć premiera Endless Dungeon, gry roguelike będącej kontynuacją ciepło przyjętego Dungeon of the endless. Na ten moment najnowsza produkcja Amplitude Studios ma tylko 67% pozytywnych recenzji na Steamie, co można określić jako ,mieszany odbiór gry. Czy to oznacza, że mamy do czynienia ze słabym, niewartym uwagi tytułem? Odpowiedź nie jest prosta, a ja wraz z redakcyjnym kolegą Mateuszem postanowiliśmy sprawdzić, co piszczy w niekończących się strefach stacji kosmicznej!   

Słowo wstępu od Mateusza. Powstałe w 2014 roku Dungeon of the endless, było grą niezwykle unikatową, łączącą rozgrywkę turową, roguelike i tower defence. Bardzo dobrze, że twórcy postanowili wydać kontynuację z nieco odmienioną, bardziej dynamiczną rozgrywką. Wpisuje się to zresztą w obecny trend, by odświeżać rogalowe klasyki – że chociażby wymienię tutaj nie tak dawne Darkest Dungeon 2 czy całkowicie świeże Risk of Rain Returns. Endless Dungeon trochę powstawało  –  gra pierwotnie miała ukazać się w tamtym roku, potem w maju 2023, by finalnie wyjść 19 października jako pełna, skończona gra. W ciągu tego miesiąca gry  –  głównie wspólnej  –  mieliśmy okazję sprawdzić niemal wszystko, co tytuł ma do zaoferowania, a także obserwować pracę twórców nad licznymi (i mocno potrzebnymi) poprawkami. 

Spis treści

Wrażenia ogólne

Adam Kamiński

Adam Kamiński

 Gdybym miał jednoznacznie wskazać moje wrażenia odnośnie do Endless Dungeon, byłoby one pozytywne. Endless Dungeon to rozwinięcie pomysłów z poprzedniej części, które znajdą swoich zwolenników, jak i przeciwników. Amplitude Studios stworzyło nieszablonowego rogalika z ciekawymi mechanikami rozgrywki z domieszką… tower defence! W dodatku pomysł, że podczas gry single sterujemy przynajmniej dwoma bohaterami, jest czymś, czego próżno szukać w innych produkcjach tego typu. Fajny setting (sci-fi z poczuciem humoru) współgra z oprawą graficzną przypominającą kreskówkę. Gra polega na przemierzaniu kolejnych pomieszczeń w głąb stacji kosmicznej, na której mieliśmy nieszczęście się znaleźć. Aby pokonać kolejne piętro, musimy przemielić kilkanaście fal wrogów różnych typów, a także wykonać zadania robocika, który otworzy nam ostatnią bramę. Mechanika ta nieco przypomina mi to, co znamy z Deep rock galactic. Pomagają nam tu i ówdzie pozostawiane wieżyczki, które różnią się nie tylko typem zadawanych obrażeń, lecz także umiejętnościami typowo defensywnymi. Jak widać, Endless dungeon czerpie z wielu tytułów i wszystko tutaj całkiem nieźle działa, a kolejne podejścia za sprawą proceduralnie generowanego świata różnią się od siebie. Do tego stopnia, że raz nasze rundy trwały po trzy godziny, a kiedy indziej musieliśmy już po godzinie godzić się z porażką. Tak naprawdę mieszane oceny na Steamie Endless dungeon zawdzięcza kilku niezrozumiałym decyzjom twórców, a nie dlatego, że sama w sobie jest złą grą. 

 

Mateusz Norek

Mateusz Norek

 Endless dungeon jest zdecydowanie grą bardziej dynamiczną i zręcznościową niż pierwowzór, choć pętla rozgrywki pozostała właściwie identyczna. Wybieramy bohaterów (którymi teraz bezpośrednio sterujemy), przemierzamy kolejne piętra, schodząc coraz niżej, aż do rdzenia, po drodze walcząc również z bossami. Niezmienne zarządzamy trzema surowcami – żywnością, zasobami przemysłowymi i zasobami naukowymi. Za te pierwsze w specjalnych stacjach ulepszamy bohaterów i kupujemy apteczki, drugie służą nam do stawiania wieżyczek, natomiast za ostatnie możemy opracować nowe ich rodzaje. W Dungeon of the endless niezwykle ważnym aspektem był również pył, za pomocą którego włączaliśmy i wyłączaliśmy zasilanie w poszczególnych pomieszczeniach, natomiast tutaj jest to niezwykle uproszczone. W trakcie rozgrywki zbieramy kilka rodzajów przedmiotów (złom, klucze, pamiątki), za które po jej zakończeniu w salonie, który pełni rolę naszej bazy, odblokowujemy kolejnych bohaterów, nowe sektory, bronie i ponowienia. Odkrywamy też przy okazji pewne skrawki historii, ale fabuły jest tutaj niewiele i podana jest w sposób niezwykle enigmatyczny. Wszystko to brzmi jednak całkiem dobrze i faktycznie Endless Dungeon potrafi wciągnąć. Niemniej w tym tekście muszę być bardziej tym złym gliniarzem, bo niestety pewne absurdalnie dziwne decyzje twórców, ogrom różnego rodzaju błędów i mimo wszystko zbyt małe moim zdaniem zróżnicowanie rozgrywki, sprawiają, że nie jestem w stanie na ten moment polecić tego tytułu w pełnej cenie.  

Wady i zalety gry

Adam Kamiński

Adam Kamiński

Kilka rzeczy tu nie zagrało, tak jak progres gry tylko dla hosta czy początkowe problemy z przenoszeniem chociażby nagród, jeśli grałem razem z Mateuszem. Przykładowo, miałem zadanie do wykonania w specyficznym miejscu, gdzie musiałem ubić ulepszonego przeciwnika, aby w nagrodę zyskać kolejny kawałek historii bohatera oraz kilka punktów ulepszeń. Owszem, potwór był, lecz przedmiot, który był potrzebny mi do wykonania zadania, mógł podnieść tylko gracz, który jest hostem, więc ukończenie zadań, jeśli dołączasz do rozgrywki, a jej nie założyłeś, staje się niewykonalne. Druga sprawa: jeśli masz wykokszoną postać, wykupione wszystkie perki ułatwiające rozgrywkę lub wymaksowane ulubione bronie, to kiedy dołączasz do kogoś dopiero rozpoczynającego przygodę z Endless dungeon, okazuje się, że grasz na poziomie i z ulepszeniami hosta, więc cały progres jest cofany (bądź ulepszany) do poziomu gospodarza rozgrywki. Kompletnie nie rozumiem tego zabiegu, ponieważ grając razem z redakcyjnym kolegą, musieliśmy hamować swój progres, aby ulepszać postacie, którymi gra ten drugi… Na dodatek co podejście musieliśmy zmieniać gospodarza, aby być na podobnym poziomie historii. Dla mnie największą wadą Endless Dungeon jest BRAK ZAPISU W CHMURZE. Po samouczku i kilku godzinach gry na laptopie przesiadłem się na stacjonarkę i okazało się, że muszę robić wszystko od nowa. Serio? SERIO?! Chyba z godzinę szukaliśmy rozwiązania tego problemu, a okazało się, że twórcy myśleli, że każdy ma jedną maszynę w domu. Chciałem wypróbować tę produkcję na steamdecku, ale kiedy pomyślałem, że muszę grać de facto od nowa, odpuściłem zupełnie. Halo, Amplitude Games, mamy 2023 rok… 

Z zalet gry muszę wymienić grywalność, gdyż mimo początkowych bolączek gra wciąga, zwłaszcza z kumplem na słuchawkach lub nawet dwoma, ale tutaj ponowna ciekawostka: jeśli chcesz stworzyć trio, to musisz… wykupić odpowiednie ulepszenie w warsztacie. Nie raz i nie dwa zgrzytałem zębami, zapoznając się z niezrozumiałymi decyzjami twórców, ale koniec końców to ja częściej pisałem do Mateusza: gramy dzisiaj? Zasługą tego stanu rzeczy są ciekawe postacie, bardzo łatwa do opanowania rozgrywka oraz chęć poznania historii grywalnych bohaterów.

Mateusz

Mateusz

Niestety trzeba to powiedzieć wprost – Endless Dungeon to gra stworzona z myślą o grze kooperacyjnej, w której kooperacja została całkowicie źle zaprojektowana. Na premierę osoba niebędąca hostem, podczas wspólnej rozgrywki, nie dostawała praktycznie nic. Pierwszy patch naprawił odblokowywanie nowych bohaterów, ale nawet teraz, miesiąc po premierze, mimo aktualizacji, w czasie wspólnej rozgrywki nie zaliczało nam zarówno pewnych zadań, o czym wspomniał Adam, jak i steamowych achievementów (co mnie osobiście najbardziej frustrowało). W głowie mi się nie mieści, jak pomimo dwukrotnie przekładanej premiery i zamkniętych beta testów, coś takiego mogło mieć miejsce? Nikt nie zwrócił uwagi, że podstawowe mechaniki nie działają? To tak, jakby w serii Call of Duty nie działała mechanika przeładowywania broni, a w Need For Speed zapomniano zaimplementować skrętu w prawo. 

Żeby jednak nie było wątpliwości, kiedy jesteśmy w samej rozgrywce, wszystko z grubsza działa tak, jak powinno, i gra absolutnie potrafi sprawić dużo przyjemności. System walki jest prosty, ale satysfakcjonujący. Mamy 4 typy obrażeń specjalnych – ogień, kwas, elektryczność i światło. Również przeciwnicy dzielą się na cztery grupy, z których każda wrażliwa jest i odporna na jeden typ obrażeń. Każdy bohater zaczyna z podstawową, zwykłą bronią, ale szybko możemy znaleźć lub kupić inną. Możemy posiadać dwie i dowolnie przełączać między nimi w walce. Ostatnim podziałem jest broń krótka, której mogą używać tylko postacie bardziej supportujące, oraz długa, którą posługują się bardziej ofensywni herosi. Kluczem do sukcesu jest więc posiadanie odpowiedniego arsenału na dany typ niemilców i oczywiście opracowywanie i stawianie odpowiednich wieżyczek. Tych jest kilkanaście rodzajów i oprócz tych typowo ofensywnych, są również takie, które wzmacniają obronę innych wież i bohaterów w tym samym pomieszczeniu, spowalniają wrogów czy skupiają ich uwagę. Pewnym zgrzytem jest tutaj jedynie dziwny aim assist, który jest wyraźnie zaprojektowany pod konsolę, ale dla mnie na PC zupełnie zbędny. To, jak długa jest jedna rozgrywka, zależy mocno od tego, jak szybko otwieramy kolejne drzwi – nam na przykład dojście do ostatniego poziomu zajęło trzy godziny, ale jest achievement, by zrobić to w zaledwie godzinę. Chciałem jeszcze mocno pochwalić walki z bossami, bo o ile jest ich tylko kilku, są bardzo ciekawie i różnorodnie zaprojektowani. Walka podzielona jest na fazy, gdzie często jednocześnie musimy również bronić naszego kryształu przed falami zwykłych przeciwników, a w jednej nawet cały czas prowadzić kryształ, unikając ataków bossa. 

Podoba mi się natomiast kilka rozwiązań, wpływających na komfort rozgrywki. Przykładowo wieżyczki, które stawiamy, mogą zostać zniszczone przez potwory i oczywiście możemy naprawić je podczas walki, ale gdy ta się zakończy, wszystkie na danym piętrze naprawiają się automatycznie. Gdybyśmy musieli robić to ręcznie, byłaby to wielka strata czasu. Kiedy natomiast którąś możemy ulepszyć, na minimapie pokazana jest w odpowiednim kolorze. W każdym momencie możemy niemal natychmiast przeteleportować się do naszego robota z kryształem, więc nie ma tutaj sytuacji z niektórych gier, gdzie przez przepuszczenie jednego lub dwóch przeciwników jesteśmy w stanie całkowicie przegrać. 

Na samym końcu przyznam też, że Endless Dungeon wygląda bardzo ładnie. Oprawa graficzna stoi na wysokim poziomie, lokacje są pełne kolorów i szczegółów. Styl artystyczny naprawdę może się podobać, unikatowe są zarówno projekty bohaterów, o czym szerzej za chwilę, jak i wrogów. Również muzyka zapada w pamięć, klimat, jaki zbudowali odpowiedzialni za nią Arnaud Roy i Lera Lynn, bardzo przypominał mi soundtrack z gier Supergiant Games, co chyba jest wystarczającym komplementem samym w sobie. Przyczepić muszę się jedynie do dźwięku, bo zazwyczaj pierwszą rzeczą, jaką robię, wchodząc do nowej gry, jest jego ściszenie. W Endless Dungeon miałem natomiast odwrotny problem, szczególnie dźwięki broni wydawały mi się bardzo ciche i przez to nie do końca czułem ich moc.

 

GRYWALNOŚĆ I REGRYWALNOŚĆ

Adam

Adam

Jak wspominałem wyżej, gra się miodnie. Również solo, choć niekiedy miałem problem z opanowaniem dwóch postaci naraz (nie wyobrażam sobie prowadzenia trzech, mimo że w dużej części zarządzane są przez AI), jednak to w kooperacji Endless Dungeon błyszczy jak diament. Podobnie jak w przypadku omawianego jakiś czas temu Hellcard widać, że to gra stworzona pod wspólną rozgrywkę z przyjaciółmi i raczej nie polecam gry solo, gdyż dużo w ten sposób traci się z feelingu rozgrywki. Jest jakaś magia, kiedy dzięki współpracy odpędzamy kolejne fale wrogów, zgrywając ze sobą umiejętności lub planujemy kolejne ruchy. Gdybym miał ogrywać tę grę w trybie single, moja odczucia na pewno byłyby bardziej negatywne.

Mateusz

Mateusz

Mnie udało się zagrać solo trochę więcej, również po naszej zwycięskiej rozgrywce, kiedy mieliśmy już pojęcie, jak w Endless Dungeon powinno się grać i o ile nie jest to aż tak złe doświadczenie, jak się spodziewałem, to jest jednak nieco męczące i wymagające w ten nie do końca uczciwy sposób. O ile zarządzanie bohaterami przez komputer jest wygodne i responsywne, nawet w trakcie walki, o tyle możliwości rozkazów są mocno ograniczone (podążaj, stój). Owszem, czasem nawet lepiej niż mnie, udawało im się unikać obrażeń i radzić z falami wrogów, ale nie umieli już sami korzystać ze swoich umiejętności, a przy końcowych piętrach, kiedy trzeba było obstawić kilka gniazd potworów, chronić kryształ i jeszcze generatory, musiałbym się rozdwoić albo roztroić. 

Adam

Adam

 Regrywalność także stoi na wysokim poziomie – ulepszasz bronie, poszerzasz wiedzę o uniwersum, a postacie posiadają swoje indywidualne historie, których kolejne części odblokowujemy, wykonując wyzwania w określonych piętrach. A wyzwań jest sporo, gdyż każde piętro wymaga innego podejścia do produkcji surowców, obrona generatorów potrzebnych do ich wytwarzania jest wymagająca, a walka z czterema zupełnie różnymi rodzajami potworów, gdzie każdy gatunek jest dość charakterystyczny i trzeba uważać na ich zachowania, sprawia, że gra mi się nie nudziła. Nie wszystkie poczwary lecą na hurra jak po karpia do Lidla, lecz czają się za ścianami i spawnują kolejne monstra, a inne walą z daleka jak z moździerzy. Walka jest zacięta i trzeba myśleć, gdzie rozstawić wieżyczki obronne i planować drogę ucieczki, kiedy sytuacja staje się gorąca. 

Mateusz

Mateusz

 Do pewnego momentu faktycznie wydawało mi się, że gra oferuje sporo zawartości, ale teraz nie jestem tego taki pewien. Po tych kilku wspólnych i solowych rozgrywkach i mniej więcej 20 godzinach w Endless Dungeon mam wrażenie, że odkryłem już wszystko. Powiem tak – różnorodność jest umiarkowana. Gra na pewno zapewni kilkanaście godzin zabawy w kooperacji, ale nie jest to jeden z tych rogalików, przy których pęknąć może sto lub więcej godzin. Mam nieodparte wrażenie, że jest tutaj potencjał na dużo więcej zawartości i mam nadzieję, że twórcy z czasem urozmaicą rozgrywkę jeszcze bardziej. Zgadzam się co do broni, wieżyczek i przeciwników  –  jest ich odpowiednia ilość. Ale mimo wszystko mam wrażenie, że każdy run jest zbyt podobny do siebie. Weźmy na przykład różne strefy, do których zyskujemy dostęp. Jak wspominałem, wizualnie prezentują się bardzo dobrze, szczególnie podobał mi się skarbiec, z wielkimi oczami kamer śledzących nasze ruchy i elementami czerwonych laserów. Natomiast jeśli chodzi o gameplay, każda strefa, każde piętro jest dokładnie takie samo. Na dobrą sprawę w grze jest tylko jeden losowy event, kiedy nagle gaśnie światło we wszystkich pomieszczeniach i musimy szybko przywrócić zasilanie, zanim zaleją nas wrogowie. Pytanie, dlaczego nie ma takich zdarzeń więcej. Z wrogami też zastosowano dość tani zabieg – na każdym piętrze i w każdej strefie są oni tacy sami, po prostu im bliżej końca, tym więcej wychodzi tych silniejszych i coraz częściej posiadają czerwoną poświatę, ergo są gąbkami na pociski. 

ULUBIONE KLASY I ICH STYL

Adam

Adam

 Endless Dungeon ma ośmiu bohaterów do wyboru, którzy różnią się między sobą zastosowaniem  –  istnieje tutaj klasyczny podział na tanków, supportów i DPS-ów, więc od razu widać, że najlepiej, gdyby drużyna składała się z przedstawiciela każdej z trzech klas. O ile Mateusz świetnie healuje i ogarnia mechaniki supportowe, mnie całkiem dobrze grało się tankiem, zwłaszcza że zdrowie w tej grze jest na wagę złota. W związku z  tym moją ulubioną postacią jest pewien robot z tarczą, Bunkier, którego historia autentycznie mnie zaciekawiła. Jest typowym tankiem posługującym się pistoletami i strzelbami, a jego superumiejętność czyni niezniszczalnym na krótką chwilę. Jednak medal dla najciekawszego herosa przyznaję Zamiataczowi, który jest nikim więcej, a kosmicznym odpowiednikiem żeglarskiego majtka, zrzuconego na stację wśród innych niesamowitych postaci. Jego normalność wybija się tutaj i, mimo że nie pograłem nim za dużo, to niezmiennie mnie fascynuje i ciekaw jestem jego historii. To będzie mój drugi wybór, kiedy już ulepszę robocika na maksa i poznam jego historię do końca. 

Mateusz

Mateusz

Naprawdę podziwiam Twoją fascynację historiami postaci, bo, mówiąc szczerze, ja nie zadałem sobie nawet trudu, żeby jakoś szczególnie je studiować. Chociaż może to być spowodowane również tym, że moim główny wyborem, czyli kosmicznym szeryfem Blazem, nie byłem w stanie ukończyć w czasie naszych wspólnych gier nawet jednego zadania, jest więc dla mnie nadal tak samo tajemniczy. Za to jego dwie pary rąk, odgięte do tyłu, mechaniczne nogi i rzucane na super zdolności salwy rakiet w pełni wystarczyły, by zdobyć moją sympatię. Ogólny wygląd i projekt bohaterów jest naprawdę zróżnicowany, a przez rzucane teksty zyskują pewną osobowość. Artyści nie narzekali na brak pomysłów, bo jaszczuropodobnego barmana, który wzmacnia sojuszników rzucanymi drinkami, czy beztwarzowego Towarzysza we fioletowym dresie, krzyczącym o rewolucji, nie spotyka się na co dzień w grach. Trochę szkoda natomiast, że każdy z bohaterów posiada jedynie dwie zdolności aktywne (których animacje czasem trudno nawet zauważyć w czasie walki) i jedną pasywną, a bardzo duża część ich ulepszeń  –  czy to w czasie rozgrywki, czy tych kupowanych w salonie  –  sprowadza się jedynie do zwiększenia statystyk, a nie zmiany stylu grania. 

KWESTIE TECHNICZNE

Adam

Adam

Noo… Tutaj właściwie można powtórzyć pierwszy akapit z wad i zalet powyżej. Nie jestem w stanie zrozumieć, jakim cudem twórcy Endless Dungeon nie zaimplementowali zapisu w chmurze. Z chęcią wyłożyłbym się na kanapie ze steam deckiem w ręku i przeszedł piętro czy dwa, lecz nie mam zwyczajnie ochoty, bo wszystko musiałbym robić po raz kolejny od nowa. Mam nadzieję, że twórcy szybko to naprawią, bo jest to jawna kpina. Poza tym raz mieliśmy sytuację, kiedy wydawało się nam, że pomimo spełnionych wymagań, nasze questy nie posunęły się do przodu, lecz nie mieliśmy tego jak sprawdzić. Mimo wszystko gra działa stabilnie w sześćdziesięciu klatkach i dziwię się, skąd ma tak wysokie wymagania sprzętowe. Myślę, że powinna działać komfortowo nawet na kilkuletnich laptopach. Crashów ani większych bugów (poza wieżyczką, która postawiona w zwykłym miejscu za nic na świecie nie chciała działać i jednym sposobem było wywaleniem do pulpitu) nie stwierdziłem. W tym aspekcie Amplitude Studios przygotowało stabilny produkt, co nie zdarza się w tych czasach tak często, jakbyśmy tego oczekiwali, a większość błędów, które uprzykrzały nam rozgrywkę, powstały w fazie projektowania samej gry. 

Mateusz

Mateusz

Nie będę się powtarzał z tym, co napisałem już o doświadczeniu podczas wspólnego grania, ale są tutaj również plusy. Faktycznie gra wywaliła nam się tylko raz, do tego po powrocie mogliśmy kontynuować rozgrywkę bez żadnego problemu. Czasem w tego typu produkcjach punkt zapisu jest bardzo ograniczony, natomiast w Endless Dungeon możemy to zrobić w dowolnym momencie. Błędów jednak naliczyłem trochę więcej niż Adam. Raz w jednym z sektorów trafiliśmy na rodzaj przeciwników, który nie powinien tam w ogóle występować. Innym razem w rozgrywce solo powiadomienie, że mój kryształ jest atakowany, nie chciało zniknąć, wyświetlając się non stop, nawet po zresetowaniu gry. Najgorszym jednak błędem, który spokojnie może zniszczyć cały fun, jest zacięcie się robota z kryształem, co zdarzyło się zarówno podczas kooperacji, jak i samotnej rozgrywki – delikwent zacina się w drzwiach i chodzi w miejscu, nie umiejąc ominąć przeszkody, a z każdej strony cały czas nacierają fale wrogów. Czasem pomaga cofnięcie go na poprzedni punkt zborny, ale czasem będzie zacinać się ciągle w tym jednym miejscu. 

SŁOWEM PODSUMOWANIA

Adam

Adam

Podsumowując: Endless dungeon rozszerza znane nam uniwersum, ale jeszcze daleko mu do perfekcji. Mimo błędów i uprzykrzających życie rozwiązań projektowych bawiłem się świetnie (duża w tym zasługa redakcyjnego kolegi!) i jeżeli masz z kim zagrać i gra będzie na sowitej przecenie, polecam ją ograć. Rynek gier jest drapieżny, jeśli tylko na początku jakiś produkt okryje się złą sławą, bardzo ciężko jest potem zdobyć na nowo zaufanie graczy. Myślę, że jeśli Amplitude studios rozwiąże większość bugów i stworzy podwaliny pod prawdziwego coo-pa, to gra znów powinna mieć pozytywne recenzje na Steamie. No i gra potrzebuje więcej contentu, jeśli ma tyle kosztować. Ja mimo wszystko polecam, a moja ocena Endless dungeon to 6+. Dużą zaletą jest tutaj ciekawy gameplay, podchodzący do tematu roguelike’ów w świeży sposób, a także ciekawi bohaterowie. Na pewno jeszcze wrócimy do tego tytułu za parę miesięcy, aby zobaczyć, co się zmieniło! Prawda, Mati? Wrócimy, co nie? 

Mateusz

Mateusz

 Ja chętnie wrócę, w końcu sam to zaproponowałem :). I w zasadzie zgadzam się ze wszystkim, co napisałeś w podsumowaniu. Endless dungeon poszło w dobrą stronę, jeśli chodzi o kontynuację serii, niestety po drodze twórcy zapomnieli o tak naprawdę najważniejszych mechanikach, które MUSZĄ działać w grze nastawionej na kooperację. Z tego tytułu można wycisnąć dużo więcej i mam nadzieję, że będzie on jeszcze długo aktualizowany i ulepszany. Gra zasługiwałaby w mojej opinii na notę 7, ale z obecnymi problemami technicznymi nie mogę dać jej więcej niż 6. Póki co, Endless dungeon wygląda trochę jak produkt Early Access, który powinien być jeszcze przez te co najmniej pół roku rozwijany razem ze społecznością, by osiągnąć swój pełny potencjał.



Fot.: Amplitude Studios, screeny własne. 

endless dungeon

Write a Review

Opublikowane przez

Adam Kamiński

Dusza anarchisty ściera się we mnie z romantycznym sercem. Jednego dnia rzucałbym koktajlem Mołotowa i palił rządowe pałace, innym razem wzruszam się nad twórczością klasyków literatury - Tołstoja, Steinbecka czy Remarque'a. W wolnych chwilach potrafię wyruszyć samotnie na szlak i biwakuję w ostępach przyrody. Moim marzeniem jest napisać powieść.

Mateusz Norek

Z wykształcenia polonista. Zapalony gracz. Miłośnik rzemieślniczego piwa i nierzemieślniczej sztuki. Muzyczny poligamista.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *