Wielogłosem o…: „Opadające liście” – Aki Kaurismäki

Opadające liście to najnowsze dzieło fińskiego reżysera Akiego Kaurismäkiego, które swoją premierę miało na Festiwalu w Cannes. Twórcy znanego wśród polskiej publiczności z filmów takich jak Człowiek z Hawru czy Po tamtej stronie. Jest to kolejny film z serii proletariackiej reżysera, rozpoczynającej się dziełem Cienie w raju z roku 1986. Kolejnymi częściami trylogii były Ariel z 1988 roku i Dziewczyna z fabryki zapałek z 1990. Bez wątpienia Opadające liście mające swoją polską premierę 9 lutego przypadną do gustu fanom zjawiskowej, rozpoznawalnej po jednej scenie twórczości Fina, a i osoby, które wcześniej nie miały do czynienia z reżyserem, z dużym prawdopodobieństwem docenią jego humor i paradoksalną lekkość w opowiadaniu o trudnościach. Opadające liście to historia o miłości. O uczuciu, którego pragnie każdy, a którego sposoby doświadczania bywają przeróżne, co pokazują nam bohaterowie na ekranie.

Głos Kultury objął film Opadające liście patronatem medialnym.

Spis treści

Wrażenia ogólne

Klaudia Rudzka

Klaudia Rudzka

Opadające liście to bardzo ciepły film, który w sposób szczególny zapisuje się w pamięci. Dla mnie było to kolejne zetknięcie z twórczością Kaurismäkiego, którego nie sposób zaszufladkować i porównać z żadnym innym reżyserem. Bardzo podobało mi się niespieszne tempo, groteskowy sposób przedstawiania scen i gry aktorskiej, jak również słodko-gorzka tematyka filmu, gdzie, owszem, główną osią fabularną jest miłość dwójki bohaterów, jednak prócz tego reżyser subtelnie dotyka wielu wątków, jak choćby wojny w Ukrainie czy kapitalizmu, a także z dużą dozą humoru i sentymentu odnosi się do znanych klasyków kina.

Gosia Kilijanek

Gosia Kilijanek

Najnowszy film fani kina Kaurismäkiego mogą uznawać za niespodziewany prezent, bo sześć lat temu podczas promocji poprzedniego dzieła reżyser zarzekał się, że już więcej nic nie stworzy. Opadające liście to opowieść o zwykłych ludziach, doświadczających samotności, problemów z pracą i odnalezieniem się w świecie, w którym wszyscy żyjemy. Reżyser w niebywale lekki sposób opowiada o trudnościach życia codziennego, uzależnieniach, a także specyfice narodu fińskiego. Przygląda się kondycji człowieka w charakterystyczny dla siebie sposób, obok którego nie da się przejść obojętnie. Nieco oszczędne w dialogi mistrzostwo spojrzeń i detali może urzec nie tylko wiernych fanów Akiego Kaurismäkiego, ale również tych, którzy poprzez obejrzenie tego filmu po raz pierwszy będą mieli styczność z kinem nordyckim.

 

rys fabularny

Gosia Kilijanek

Gosia Kilijanek

Akcja filmu rozgrywa się w Helsinkach, chociaż trudno w to uwierzyć, gdyż skojarzenia wynikające z ekranowych kadrów przywołują na myśl odludną prowincję. Reżyser dzieli się z widzem nieoczywistościami, zmuszając do pewnego skupienia. Jest to jednak przyjemna okazja do praktykowania uważności.

Klaudia Rudzka

Klaudia Rudzka

Trudno określić nam, kiedy konkretnie dzieje się akcja, ponieważ, mimo że widzimy kalendarz z 2024, a także słyszymy wiadomości z ukraińskiego frontu, bohaterowie są niemal wyjęci z lat 90. Ich styl, a także wystrój mieszkań niemal do złudzenia przypomina scenografię z tamtych lat, a atmosferę podkreślają szlagiery tamtego okresu. Myślę, że po pokazie prasowym tę kwestię celnie skomentowała ambasadorka Finlandii – mówiąca o podziale na Finlandię współczesną – gdy znajdujemy się we wciąż modernizowanym państwie, a Finlandię lat minionych, którą bohaterowie reprezentują i mają w sercach.

Gosia Kilijanek

Gosia Kilijanek

Mają ją też w mieszkaniach. Zabieg przeplatania scenariusza wiadomościami radiowymi donoszącymi o bombardowaniach Mariupola i Kijowa okazuje się elektryzujący i obrazuje początek wojny w Ukrainie. Symboliczne prowadzenie równolegle narracji z linii frontu zderza się z codziennością i problemami bohaterów, które w obliczu wojennej tragedii mogą wydawać się błahe. Nie jest to jednak element przypadkowy, gdyż jak wspomniała ambasadorka Republiki Finlandii Päivi Maarit Laine, Finowie od początku konfliktu zbrojnego uważnie go śledzą, pamiętając o własnych konfliktach z Rosją. Okazuje się, że do dziś temat wojny nie znika z głównych stron gazet i kanałów internetowych. Oś fabuły rozgrywa się jednak przede wszystkim na helsińskich ulicach, w pokojach bohaterów, zakładach pracy i barach. Fanem tych ostatnich jest sam fiński reżyser, uważając je za miejsca spotkań ludzi interesujących, złamanych przez życie. Ansa i Holappa poznają się przypadkowo i w dość nietypowy sposób nawiązują relację. Borykają się z wieloma trudnościami, walczą z absurdami systemu, ale w tym wszystkim – podświadomie lub nie – poszukują prawdziwego uczucia.

zalety i wady filmu

Klaudia Rudzka

Klaudia Rudzka

Dla mnie niewątpliwą zaletą najnowszego filmu Kaurismäkiego jest to, że jest on wierny swojej stylistyce znanej z wcześniejszych filmów. Jak powiedziała jedna z osób po pokazie prasowym w Kinotece (warszawskim kinie studyjnym) – ogromnej dojrzałości wymaga umiejętność przedstawienia ciężkich tematów z humorem, lecz bez ich ośmieszania czy kompromitowania. Dodałabym również od siebie, że świadczy to także o wielkim talencie oraz wyczuciu. Jeśli chodzi o wady, to być może dla niezaznajomionych z twórczością fińskiego reżysera tempo rozwijania się akcji będzie zbyt wolne, lecz to celowy zabieg, który mi nie przeszkadzał.

Gosia Kilijanek

Gosia Kilijanek

Mnie niespieszne tempo odpowiadało i w zasadzie nie uznaję go za wybitnie osobliwe. Podobny klimat pod tym względem da się zauważyć, chociażby u Wonga Kar-Waia. Jednak tak jak mówisz, może być to zaskakujące dla widzów preferujących inne gatunki filmowe. Zachwyciła mnie estetyka kadrów i obecne w nich kolory: zielenie, błękity, kobalt czy faluńska czerwień. Równie ujmująca okazała się subtelność gestów zestawiona z bezpośrednimi komunikatami, którymi wymieniali się bohaterowie. Specyficzne poczucie humoru uznaję za kolejną zaletę dzieła, a warto dodać, że ambasadorka potwierdziła, iż oddaje ono esencję fińskości. Jak dodał po premierze fiński tłumacz Veikko Suvanto: Finlandia to jest naród, który milczy w dwóch językach. Nie zauważyłam żadnych wad.

problematyka

Klaudia Rudzka

Klaudia Rudzka

Problematyka poruszana w filmie to według mnie przede wszystkim codzienność klasy niższej i związane z nią rozterki. Praca, która nie daje poczucia bezpieczeństwa, pieniędzy ani stabilności, uzależnienie od alkoholu, brak celowości życia oraz samotność. W takich oto okolicznościach poznajemy głównych bohaterów filmu: Ansę oraz Holappe, którzy pogrążeni w rutynie dnia codziennego nie liczą, że spotka ich coś szczególnego… dopóki nie wpadną na siebie. Oprócz tego reżyser porusza kwestie polityczne, jak wspomniany wcześniej konflikt w Ukrainie, o którym słyszymy wraz z pojawieniem się w tle radiowych relacji.

Gosia Kilijanek

Gosia Kilijanek

Za najistotniejsze tematy ukazane na ekranie uznaję wszystkie, o których wspomniałaś. To historia miłosna z uzależnieniem w tle, chyba nawet z przesłaniem antyalkoholowym. Jak dodał Veikko Suvanto, być może powinniśmy historię Holappy uznać za próbę przeprosin kierowaną do widzów przez Kaurismäkiego za wspieranie kultu picia i palenia w jego poprzednich produkcjach. Reżyser twierdził, że alkohol zniszczył mu życie. Niszczy je również Holappie i zniszczył je w pewien sposób Ansie, która straciła przez niego bliskich. Kobieta po ciężkich doświadczeniach wykazuje stanowczość i asertywność – potrafi stawiać granice oraz powiedzieć nie, nawet jeśli w jakiś sposób łamie jej to serce. Na ekranie ukazany zostaje również wyzysk w dobie kapitalistycznego rozkwitu, a narracji wielokrotnie przewodzi czarny humor, trafnie punktujący absurdalności codzienności bohaterów.

omówienie wybranych postaci

Gosia Kilijanek

Gosia Kilijanek

Ansa (Alma Pöysti), bohaterka, której znane jest jedynie imię, i Holappa (Jussi Vatanen), którego znane jest tylko nazwisko, spotykają się po raz pierwszy w barze karaoke. Ona pracuje w sklepie spożywczym, on zarabia na życie jako robotnik budowlany. Ją zwalniają z pracy ze względu na okazanie dobroci potrzebującemu i pozwolenie mu na zabranie ze śmietnika kilku przeterminowanych kartonów mleka, jego ze względu na nadużywanie alkoholu w czasie pracy. Oboje nie są zamożni, nie są najmłodsi, współdzielą doświadczenia życiowych rozczarowań i wydają się niepasujący do otaczającego ich pędzącego świata. Trafiają na siebie przypadkiem kilka razy. Gdy ona traci kolejną pracę, zostając bez wypłaty, on zabiera ją na kawę i ciastko, a sam do filiżanki dolewa sobie wysokoprocentowego trunku (nie są to z pewnością proporcje caffè corretto). Ona zaprasza go na kolację do mieszkania po babci, dla niego aperitif jest za słaby. Ona poszukuje kolejnej pracy, on z kolejnej zostaje wydalony przez alkoholizm. Zarówno Ansa, jak i Holappa, to postacie dość powściągliwe i zwyczajne. Takie, z którymi utożsamiać się w pewien sposób mogą oglądający.

Klaudia Rudzka

Klaudia Rudzka

Oprócz głównych postaci na uwagę zasługują ich przyjaciele. Aki Kaurismäki za ich pośrednictwem, dzięki rozmowom pozwala odczytać i poznać bliżej głównych bohaterów, a także dręczące ich bolączki i rozterki, gdyż ci są bardzo zamknięci w sobie. Wspaniałą postacią jest przyjaciel Holappy, który przekonany o swym talencie muzycznym wciąż czeka na kontrakt płytowy i aby przypodobać się kobietom, zaniża swój wiek; cudowne są także przyjaciółki Ansy, które w obliczu zwolnienia z pracy stają murem za przyjaciółką. Kaurismäki ma niezwykłą umiejętność portretowania postaci. Doskonale udaje mu się uchwycić zarówno ciepło i życzliwość, czyli dobre ludzkie cechy, jak i groteskowo przedstawić chytrość czy ludzką pazerność.

Gosia Kilijanek

Gosia Kilijanek

W pełni się z Tobą zgadzam. Przyjaciółka Ansy i przyjaciel Holappy odegrali istotną rolę w budowaniu kreacji głównych bohaterów. Tak jak wspomniałaś, to dzięki ich dialogom dowiadujemy się więcej o skrytych i małomównych postaciach, które mają się ku sobie. Mam wrażenie, że to właśnie międzyludzkie gesty, spojrzenia i humorystyczne dialogi odgrywają znaczącą rolę w budowaniu niepowtarzalnego nastroju tego filmu.

Klaudia Rudzka

Klaudia Rudzka

Na końcu omawianych postaci nie zapominajmy o psie (którego właścicielem jest sam reżyser!) o wdzięcznym imieniu Chaplin, co również nie jest przypadkiem. Uroczych nawiązań do klasyków kina mamy tu wiele, a niektóre sceny bardzo przypominają filmy francuskiej Nowej Fali, czy właśnie owe chaplinowskie gagi, choćby w scenach dialogów.

Gosia Kilijanek

Gosia Kilijanek

Warto wspomnieć również o nawiązaniach do Jima Jarmuscha – bohaterowie w kinie oglądają film Truposze nie umierają, a Ansa przyznaje, że nigdy się na niczym tak nie śmiała. Choć samo kino Ritz, w którym odbywa się seans, w rzeczywistości nie istnieje, to ukazane na ekranie jego wnętrze stanowi część rzeczywistego kina Orion – najstarszego działającego w Helsinkach. Kinowe afisze u Kaurismäkiego przedstawiają też dzieła Roberta Bressona i Jean-Luca Godarda. Nie sposób nie wychwycić w tego typu nawiązaniach prawdziwej miłości do kina. Wracając jednak do psiej roli, Ansa przygarnia na ekranie Chaplina, ratując go przed prawdopodobną śmiercią. Uroczy psiak reżysera został za swoją rolę nagrodzony w Cannes – otrzymał Palm Dog Award, a aktorka przyznała w jednym z wywiadów, że pracowało jej się z nim wspaniale: Świetnie się bawiliśmy, jedząc kiełbaski i klopsiki.

aktorstwo

Klaudia Rudzka

Klaudia Rudzka

Ciekawym odkryciem aktorskim był dla mnie Jussi Vatanen wcielający się w rolę bezimiennego Holappy. Idealnie pasował do roli stereotypowego twardego mężczyzny (zresztą w filmie pojawiają się żarty właśnie z tych cech), który w środku posiada głęboką wrażliwość. Przyznam, że nie znałam tego aktora, a bardzo podobał mi się jego surowy sposób gry, niemal mechaniczny, podobnie zresztą jak filmowej Ansy.

Gosia Kilijanek

Gosia Kilijanek

Z pewnością. Myślę, że Alma Pöysti wykreowała Ansę równie ciekawie, jak Vatanen Holappę. To kobieta pełna rezerwy i dystansu, zarówno fizycznego jak i werbalnego, trzymająca emocje na wodzy. Nie pokazuje wprost, co czuje i z czym się mierzy, a widzowie domyślać się tego mogą, analizując jej otoczenie. Z licznych wywiadów wnioskować można, że praca nad tym filmem była dla aktorki czymś niezwykłym: To były najbardziej minimalistyczne próby, bo zapisaliśmy w kamerze wszystko, co można nazwać „życiem”. Zastanawialiśmy się, gdzie patrzeć, kiedy chodzić, jak chodzić, a także jak złapać rytm za pomocą kamery, świateł i rekwizytów. Wszystko musiało zadziałać w tym jednym ujęciu – wspominała. W zasadzie wszystkie postacie idealnie pasują do świata kreowanego przez reżysera, nawet sprzedawca w kawiarni z możliwością skorzystania z internetu czy kobieta prowadząca imprezę karaoke.

kwestie techniczne

Klaudia Rudzka

Klaudia Rudzka

Opadające liście to dość oszczędny film, który wyróżniają znakomite industrialne kadry. Wspomniany wcześniej podział na życie we wnętrzach rodem z lat 90. XX wieku oraz zewnętrzne dziejące się w mieście, na placu budowy czy w supermarkecie to moim zdaniem doskonały zabieg podkreślający wielowymiarowość tego dzieła. Niespieszny obraz i fabuła, w której niewiele się dzieje, to jedynie pozory, ponieważ z każdą kolejną minutą z coraz większym zaangażowaniem śledzimy losy bohaterów, ich nie zawsze zamierzone plany i decyzje.

Gosia Kilijanek

Gosia Kilijanek

Ekranowa oszczędność w parze idzie z dopracowaniem najdrobniejszych szczegółów. Odnoszę wrażenie, że żaden kolor nie był w tym filmie przypadkowy. Nawet w scenie wycierania psa po kąpieli widzimy Ansę w czerwonej koszuli, żółtą sierść psa i ręcznik w kolorze lawendy. Tak samo gra świateł i wkomponowanie bohaterów w ich otoczenie. Odnaleźć da się w nim też nawiązania do malarstwa – umieszczenie Ansy za tramwajową szybą w jednej ze scen przywodzi na myśl styl Hoppera. Wspaniale adekwatna do filmowej opowieści okazuje się fińska muzyka Hurriganes, Kariego Tapio i duetu Maustetytöt.

słowem podsumowania

Klaudia Rudzka

Klaudia Rudzka

Opadające liście to film o drzemiących w ludziach uczuciach, które wyraża cisza. Przedstawiona tu miłość nie jest taką, jaką znamy z filmów romantycznych, lecz jej szczerość i nieśmiałość rozbrajają nas doszczętnie. To również historia o życiu, które nie jest najprostsze i w którym pokonywanie trudności nie przychodzi bezboleśnie. To w końcu także film o nadziei, bo gdzieś na końcu rozczarowań i bolączek czeka szczęście. Opadające liście pozostawiają w nas refleksję nad współczesnym światem, delikatnie napominają o dziejących się za granicą tragediach, a także na swój specyficzny sposób kreślą znane nam rozterki. Na końcu uświadamiają nam jednak, że warto podjąć ryzyko, by je rozwiązać i ruszyć dalej.

Gosia Kilijanek

Gosia Kilijanek

Jak stwierdziła sama Alma Pöysti: To komedia romantyczna, ale nie z rodzaju słodkich – jest w niej więcej soli niż cukru. Z pewnością tak jest. Najnowsze dzieło Akiego Kaurismäkiego wydaje się ponadczasowe (szczególnie biorąc pod uwagę zatarcie ram czasowych, o którym wspominałyśmy) i pełne wrażliwości. Ekranowa miłość cechująca się niepewnością i niezręcznością, poddawana jest próbom kilkukrotnie. Reżyser udowadnia jednak, że w dobie bezwzględnego kapitalizmu, wyizolowania społecznego i przytłaczającej samotności, możliwa do odkrycia jest jeszcze czułość i głębokie porozumienie z drugim człowiekiem. Opadające liście to angażujące dzieło, któremu wyjątkowy rytm nadaje gra spojrzeń i niedopowiedzeń, a także ludzkich pragnień. Pozwala wierzyć w ludzi i wyjść z kina z przepełnionym ciepłem sercem.

Fot.: Aurora Films

Źródła cytatów:

  • ALMA PÖYSTI ON WORKING WITH AKI KAURISMÄKI’S DOG IN FALLEN LEAVES: ‘WE HAD A LOT OF FUN EATING SAUSAGES AND MEATBALLS’, The List, 4.12.2023
  • Alma Pöysti Saw Aki Kaurismäki’s Dog Make ‘Strong Artistic Choices’ on the Set of Fallen Leaves, Vulture, 20.12.2023

Write a Review

Opublikowane przez

Małgorzata Kilijanek

Pasjonatka sztuki szeroko pojętej. Z wystawy chętnie pobiegnie do kina, zahaczy o targi książki, a w drodze powrotnej przeczyta w biegu fragment „Przekroju” czy „Magazynu Pismo”. Wielbicielka festiwali muzycznych oraz audycji radiowych, a także zagadnień naukowych, psychologii społecznej i czarnej kawy. Swoimi recenzjami, relacjami oraz poleceniami dzieli się z czytelniczkami i czytelnikami Głosu Kultury.

Klaudia Rudzka

Kino w każdej postaci, literatura rosyjska, reportaż, ale nie tylko. Magister od Netflixa, redaktor od wszystkiego. Właściwy człowiek we właściwym miejscu – chętnie zrelacjonuję zarówno wystawę, koncert, płytę, jak i sztukę teatralną.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *