Wierzchołek góry lodowej – Desiree Akhavan – „Złe wychowanie Cameron Post” [recenzja]

Odkrywanie własnej seksualności, wstyd, a także lęk związany z tym, że nasze preferencje mogą różnić się od tego, co uznawane jest za typowe lub normalne (choć w XXI wieku powinniśmy odejść już daleko od takich podziałów) mogą uczynić okres wchodzenia w dorosłość czasem niezbyt przyjemnym. Jeśli natomiast wychowujemy się w rodzinie, której wyznawana religia nie pozwala myśleć o homoseksualizmie inaczej niż jako o grzechu, który trzeba wyplenić – dojrzewanie może okazać się okresem wręcz traumatycznym, wypełnionym niskim poczuciem własnej wartości, zagubieniem i wmawianym nam obrzydzeniem, jakie powinniśmy czuć do swojej osoby. Złe wychowanie Cameron Post opowiada o krótkim wycinku z życia tytułowej bohaterki, której pociąg do osób tej samej płci skazuje ją na odesłanie do pewnego ośrodka, w którym ma pojednać się z Bogiem i zrozumieć, że inne kobiety nie pociągają jej dlatego, że Stwórca popełnił w jej przypadku błąd (bo Stwórca się nie myli), lecz dlatego, że wpuściła do swojego serca szatana, który co rusz skłania ją do złego. Ta kameralna produkcja, którą Głos Kultury objął patronatem medialnym, w bardzo skromny i realistyczny sposób przedstawia problem wielu ludzi, którym każe się walczyć z własną tożsamością w imię zasad, które nijak mają się do ludzkiej miłości, empatii i człowieczeństwa. Film okazał się w 2018 roku najlepszym dramatem na Festiwalu Filmowym Sundance.

Akcja filmu, powstałego na podstawie powieści Emily M. Danforth wydanej w 2012 roku (pod tytułem The Miseducation of Cameron Post – książka nie odczekała się póki co polskiego wydania), rozgrywa się w latach 90., a główną bohaterką jest tytułowa Cameron Post, nastolatka, która po śmierci rodziców wychowywana jest przez ciotkę Ruth. Nie wiemy, jak na sprawy religii  zapatrywali się rodzice dziewczyny, ale obecna opiekunka to głęboko wierząca chrześcijanka. Z tego też względu Cameron uczęszcza na zajęcia kółka biblijnego, gdzie chodzi również jej najlepsza przyjaciółka, Coley. Szybko jednak widz przekonuje się, że uczucie, które łączy młode dziewczyny, to coś więcej niż przyjaźń – każdą chwilę, w której nie są obserwowane, wykorzystują na namiętne całowanie i pieszczoty. Czuć między nimi chemię i widzowi nietrudno uwierzyć w to, że nastolatkom naprawdę niełatwo uwolnić się od pragnienia intymnego zbliżenia. Oczywiście zarówno Coley, jak i Cameron, utrzymują ten związek w tajemnicy; obie mają zresztą chłopaków, co pozwala im zachować pozory. Wszystko jednak wychodzi na jaw, kiedy podczas szkolnego balu zakochane nastolatki wymykają się do samochodu, by oddać się coraz bardziej śmiałym pieszczotom. W chwili niemalże samej kulminacji zostają jednak przyłapane przez partnera Cameron, a my obserwować możemy ogromny strach i zażenowanie ze strony zarówno jednej, jak i drugiej dziewczyny. Dramatyzm tej sytuacji może wydawać nam się w pierwszej chwili przesadzony, ale musimy pamiętać, że po pierwsze były to lata 90., a po drugie obie przyłapane na gorącym uczynku nastolatki obracały się w kręgach, w których takie zachowanie było całkowicie nie do przyjęcia i wykraczało poza wszelkie normy i kodeksy.

Decyzją wujostwa Cameron zostaje odwieziona do ośrodka o wiele mówiącej nazwie Obietnica Boga, w którym jej “grzech” ma zostać wypleniony, a ona sama pojednać się z Bogiem. W placówce Cameron poznaje zarówno takich nastolatków, którzy z całych sił walczą ze swoją naturą, widząc w niej zło i powód do wstydu, a w ośrodku przebywają dobrowolnie; ale spotka również tych, którzy akceptują swoje preferencje, nie potrafią natomiast pogodzić się z brakiem akceptacji ze strony najbliższych, którzy zmusili ich do pobytu w Obietnicy Boga, w której czują się stłamszeni i gorsi; w której na każdym kroku wmawia się im, że są dla świata kwintesencją zła, bezeceństwa i zepsucia. Na główny “czarny charakter” dość szybko wyrasta Lydia Marsh, założycielka placówki, która prowadzi ośrodek razem z bratem, byłym gejem, cudownie „nawróconym” przez siostrę. Jej zimne spojrzenie, sztuczny uśmiech, chłód i przerażająca mimika, która tylko pozornie ukazuje miłe oblicze, od razu skojarzyła mi się z niezapomnianą siostrą Ratched z Lotu nad kukułczym gniazdem. Z jednej strony udaje troskliwą i miłą opiekunkę, ale pod tym płaszczykiem czai się wstręt, jakim darzy swoich podopiecznych. Najbardziej razi widza jednak to, że Lydia naprawdę wierzy w głoszone przez siebie prawdy, uważając homoseksualizm czy niepewność dotyczącą własnej tożsamości płciowej za najazd szatana na ludzką duszę. Jej postawa i kilkukrotne spojrzenie na twarz rodzi w nas przekonanie, że idealnie nadawałaby się na psychopatkę; w filmie zresztą bardzo trafnie jeden z bohaterów porównuje ją do mamy Carrie z powieści Stephena Kinga (co może być również niewielkim mrugnięciem w stronę widza, bo wcielająca się w Cameron aktorka zagrała Carrie w najnowszej adaptacji tej książki).

Złe wychowanie Cameron Post, w dobie kina bezpruderyjnego i nieznającego tematów tabu, nie jest może szokujące ani odkrywcze, ale w bardzo subtelny i kameralny sposób pokazuje przede wszystkim wewnętrzny problem młodych ludzi, którzy mierzą się z brakiem akceptacji ze strony społeczeństwa, które skutkuje czymś jeszcze gorszym – zwątpieniem we własne ja i uwierzeniem, że nasze pragnienia i potrzeby, nad którymi nie panujemy, a które nikomu nie wyrządzają krzywdy, są powodem do największego wstydu. Choć Obietnica Boga okazuje się nie być placówką przystosowaną do wychowywania młodych ludzi, a prowadzące ją rodzeństwo, jak zauważa w pewnym momencie główna bohaterka, nie ma pojęcia, co robi – w jednym wyspecjalizowali się znakomicie: w manipulowaniu emocjami dojrzewającego i skonfundowanego człowieka. Sama Cameron zaczyna w pewnym momencie wątpić, czy swoimi pragnieniami, które kłócą się z religią chrześcijańską, nie wyrządziła krzywdy wielu ludziom, w tym swojej przyjaciółce; próbuje nawet masturbować się, wyobrażając sobie siebie z chłopakiem, ale jej wysiłki ostatecznie na nic się zdają. Presja wywierana przez założycieli placówki, a także brak wsparcia ze strony bliskich, którzy dodatkowo zakorzeniają w młodych ludziach poczucie porażki, klęski i horrendalnego wstydu, że nie potrafią się zmienić i pokonać “zła”, które w nich siedzi, doprowadzają w końcu do tragedii, do której prędzej czy później dojść musiało, biorąc pod uwagę metody i brak jakiejkolwiek empatii (przemilczę tę powierzchowną, która czyni więcej złego niż dobrego) ze strony ludzi prowadzących ośrodek.

Aktorsko Złe wychowanie Cameron Post wypada bardzo dobrze, ale trudno się dziwić, bo wbrew pozorom, jak na tak kameralny film, mamy tu naprawdę niezłą obsadę. W roli głównej wystąpiła znana chyba wszystkim Chloë Grace Moretz, której kariera nabrała tempa, kiedy jako urocza dziewczynka wystąpiła w produkcji Kick-Ass, i odegrała swoją rolę dokładnie tak, jak wymagała tego postać Cameron – nie jest ani przesadnie wulgarna czy zadziorna, ale nie nazwalibyśmy jej również szarą, zahukaną myszką. To dziewczyna, która próbuje zrozumieć własne pragnienia i która ze względu na szereg wydarzeń zaczyna mieć pewne wątpliwości; za każdym razem jednak jawi nam się przede wszystkim jako osoba szczera i skromna. Moretz w kilku scenach bardzo umiejętnie posłużyła się mimiką do wyrażenia tak trudnych emocji jak strach, wstyd i niepewność. Świetnie wypadła też – znana głównie z roli Elizabeth Bennet w miniserialu Duma i uprzedzenie – Jennifer Ehle, która choć pojawia sie na ekranie nieczęsto, w dodatku najczęściej milcząco patrząc na swoich podopiecznych, to jej Lydia Marsh robi naprawdę przerażające wrażenie. Na ekranie możemy zobaczyć również Sashę Lane (American Honey) i Forresta Goodlucka (Zjawa), którzy świetnie i naturalnie wykreowali największych odludków w Obietnicy Boga, którzy pod płaszczem milczenia i potakiwania, a także kilku banałów, skrywają swoją niechęć do ośrodka, a także tępioną tam akceptację własnej osoby, choć nie mamy wątpliwości, że ta nie przyszła im z łatwością. To właśnie z tą dwójką zaprzyjaźnia się Cameron i ich relacja wypadła bardzo naturalnie i ciepło. John Gallagher Jr. (Cloverfield Lane 10) zagrał poprawnie, choć scenariusz nie dawał mu raczej pola do popisu – w jego postawie łatwo jednak widzowi wyczytać, że “przemiana”, jaką przeszedł z geja w mężczyznę heteroseksualnego, żyjącego w związku z kobietą (nauczycielką w Obietnicy Boga), jest tak naprawdę oszukiwaniem samego siebie i przysparza mu na co dzień więcej bólu niż satysfakcji.

Złe wychowanie Cameron Post kończy się w sposób może nie do końca satysfakcjonujący każdego widza, bo od tego typu filmów, podejmujących trudną tematykę, często oczekujemy mocnego i dosadnego finału; finału, który dam nam jasną odpowiedź na to, czy bohaterowie będą mieli swoje szczęśliwe zakończenie, czy nie. Tutaj tego nie uświadczymy, ale w zakończeniu filmu Desiree Akhavan jest jakieś katharsis, jakaś forma oczyszczenia i poczucia wolności; spełnienia, które niekiedy może dać wyłącznie niedopowiedzenie. Ostatnia scena świetnie zresztą wpisuje się w cały koncept filmu i w to, że głównymi bohaterami są nastolatkowie, dla których życie tak naprawdę stoi dopiero otworem – większość wyborów i decyzji jeszcze przed nimi, prawie wszystkie drzwi są otwarte, a drogi przejezdne. O ile oczywiście społeczeństwo nie stłamsi w nich samoakceptacji i poczucia własnej wartości.

Właśnie o tym w głównej mierze jest ten film. Zaryzykowałabym stwierdzenie, że nie homoseksualizm czy niepewność co do tożsamości płciowej są tu główną problematyką, ale ogólnie pojmowany brak akceptacji własnej osoby i własnej natury przez dojrzewających ludzi. Okres dorastania to czas, kiedy człowiek chyba najbardziej w ciągu całego życia potrzebuje wsparcia i zrozumienia – jego organizm zmienia się zarówno fizycznie, jak i psychicznie dochodzi do wielu zmian; rodzi się mnóstwo niechcianych myśli i wątpliwości; jest się bardziej podatnym na wpływy, ale i wspomniane już przeze mnie wielokrotnie stłamszenie i poczucie wstydu. A wstyd, ten najgłębszy, w dodatku połączony z brakiem akceptacji lub wręcz zawodem ze strony najbliższych, potrafi zrujnować psychikę dorosłego, a co dopiero młodego, dopiero kształtującego się człowieka.

Podopieczni ośrodka Obietnica Boga jako swoje pierwsze zadanie, musieli narysować górę lodową, której jedynie wierzchołek wystaje ponad powierzchnię wody. Mieli wpisywać w nią “przyczyny” swojego grzechu. Myślę, że Złe wychowanie Cameron Post również jest takim wierzchołkiem góry lodowej, podobnie jak każdy film o tej tematyce – problem jest bowiem tak złożony i ważny, że nigdy jedno dzieło nie będzie w stanie przedstawić go w pełni. Dobrze jednak, ze zwracamy przynajmniej uwagę na ów wierzchołek, bo historia już niejednokrotnie nauczyła nas, że pod nim kryje się największe zagrożenie.

Write a Review

Opublikowane przez

Sylwia Sekret

Redaktorka naczelna i współzałożycielka Głosu Kultury. Absolwentka dyskursu publicznego na Uniwersytecie Śląskim (co brzmi równie bezużytecznie, jak okazało się, że jest w rzeczywistości). Uwielbia pisać i chyba właśnie to w życiu wychodzi jej najlepiej. Kocha komiksy, choć miłość ta przyszła z czasem. Zimą ogląda skoki narciarskie, a latem do czytania musi mieć świeży słonecznik.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *