Podróż w głąb siebie – Sadman Institute – „Revival” [recenzja]

Nastawiając płytę Revival, zastanawiałem się, czy Sadman Institute nie są jakimś tribute bandem amerykanów z Tool. Na szczęście pierwsze nuty były tylko złudzeniem, bo debiut krakowian okazał się zgrabnym prog metalem, nie wolnym jednak od pewnych wad.

Szczerze mówiąc, okładka autorstwa Marka Kępińskiego może się kojarzyć raczej z psychodelicznymi odlotami aniżeli z zimnym, wykalkulowanym, wolnym od jakiegokolwiek szaleństwa prog metalowym graniem. I tak rzeczywiście jest na Revival. To blisko 45 minut dobrze zagranego, poukładanego, zgrabnie zaaranżowanego prog metalu, który niekoniecznie zachwyci, ale na pewno nie rozczaruje słuchacza. Te granie niesie również ze sobą pewne przesłanie, które można streścić, cytując najlepiej to ,co mają do powiedzenia muzycy:

„Revival” w pełen emocji sposób opowiada o trudnej relacji z pełną kontrastów współczesnością. O miłości i samotności, pragnieniu powrotu do natury i pogoni za tym, co nowe, szaleństwie wojny i trudach powolnego budowania własnego szczęścia – o podróży w głąb siebie.

To tyle tytułem wstępu. Szufladkowanie Sadman Institute jedynie jako kapeli progresywno-metalowej może być krzywdzące. Bo skoro już w pierwszym kawałku słyszę inspiracje Toolem, to znaczy, że oprócz zmian rytmu, ważny będzie klimat. I rzeczywiście, charakterystyczna rytmika, basowe i gitarowe riffy potrafią stworzyć nastrój, szczególnie, że zespół lubi momentami przygrzać i robi się naprawdę ciężko. A muzycy Sadman Institute potwierdzają te ciągoty w kolejnym kawałku, zatytułowanym F.T. Ołowiany riff, średnie tempo i fajny, wykrzyczany refren, melodyjny, plastyczny śpiew w zwrotkach spowodował wywarcie na mnie sporego wrażenia, bo okazuje się, że muzycy Sadman, to całkiem zgrabni kompozytorzy i przy pomocy niewielkich środków potrafią zrobić kawałek porządnej piosenki (tak, tak – piosenki) .

Niestety, dalej na płycie tak różowo nie jest. Rotten Home trzyma poziom, może się podobać refren, lecz kolejny na trackliście Take It All nie zachwyca. Niby wszystko jest w nim tak jak powinno, ale już w połowie wkrada się nuda i chce się przełączać na kolejny utwór, który okazuje się w końcu jakimś oddechem od ciągłego riffowania i połamanych rytmów, bo Sacrifice spełnia rolę, jak sądzę, ballady, która niestety poza tym, że jest w gruncie rzeczy miłym przerywnikiem, to sama w sobie nie ma niczego szczególnego. Trochę brakuje melodii, trochę zwiewności.

Revival kończy najdłuższy na płycie Trapped Between. Na szczęście ta kompozycja już od pierwszych minut przykuwa uwagę słuchacza. Niezłe riffy, rwane tempo i jego zaskakujące zmiany, jak chociażby w okolicach czterdziestej sekundy pierwszy minuty. Wokalista, Maciej Pawlik śpiewa pewnie, melodyjnie, pozostawia po sobie solidne, zapamiętywalne partie. Jednak w połowie utworu, z kolejnym powtórzeniem któregoś z tematów, riffów, tudzież melodii zaczyna się wkradać nuda, której nie ratuje nawet zgrabna solówka, zagrana na gitarze elektrycznej przez Tomasz Gurgula i Pawła Szczepańskiego.

I co ja mam napisać o Revival? Patrząc na całość, to całkiem miła i rokująca na przyszłość płyta. Nie można o muzykach Sadman Institute napisać nic złego. Kompozycje są poprawne, logiczne, poukładane, jednak brakuje pewnego szaleństwa, wszystko jest to za bardzo wykalkulowane. Chyba zbyt ostrożnie panowie podeszli do komponowania. Brakuje momentami melodii, bo o ile riffy i partie instrumentów potrafią przykuć do głośnika, to same kompozycje mogłyby być lepiej dopracowane, a wspomniane melodie po prostu dopieszczone. Ale patrzę z nadzieją na przyszłość. Pierwsze koty za płoty. Prawdziwą wartość Sadman Institute poznamy, mam nadzieję, na kolejnym krążku.

Sadman Institute - Ash & Dust

Fot.: Lynx Music.

Write a Review

Opublikowane przez

Jakub Pożarowszczyk

Czasami wyjdę z ciemności. Na Głosie Kultury piszę o muzyce.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *