O tym, że Freddie Mercury to postać wyjątkowa i niepowtarzalna, nie trzeba nikomu mówić. Zarówno jego osoba prywatnie, jak i osobowość sceniczna, a także muzyka, jaką tworzył wraz z zespołem Queen to już klasyk, w dodatku taki, który nigdy się nie nudzi. Fanów artysty na całym świecie nie brakuje, również w Polsce jest ich naprawdę wielu. Jednym z nich jest nasz redakcyjny kolega, którego ciekawostkę o zespole i samym Mercurym możecie przeczytać TUTAJ. Na pewno fanów w radość wprawi więc fakt, że książka wydana w latach 90., którą dziś wprost nie sposób zdobyć, czyli Freddy Mercury i Ja, autorstwa Jima Huttona i Tima Wapshottaw końcu doczekuje się wznowienia. Wszystko za sprawą Wydawnictwa Dolnośląskiego.
Freddie Mercury – niezwykły wokalista, niezrównany showman, skomplikowana osobowość. We wzruszających wspomnieniach Jima Huttona, wielkiego przyjaciela i towarzysza życia Freddiego do głosu dochodzi także ciepły, sympatyczny człowiek, pełen przyjaźni i miłości, którego możemy poznać dzięki lekturze książki Freddie Mercury i ja.
Od pierwszego spotkania tych dwóch mężczyzn do ostatnich chwil artysty jesteśmy świadkami fascynującej historii wielkiego uczucia i emocji.
Hutton ani na chwilę nie zniża się do poziomu kolorowego tabloidu. To nie historia rodem z brukowej prasy, ale przepustka do muzycznej przygody życia artysty. W tle opowieści porywające koncerty i oszałamiający sukces.
Książka Freddie Mercury i ja jest wznowieniem publikacji z lat 90. aktualnie niedostępnej na polskim rynku. Dla fanów jest to niewątpliwie unikatowa pozycja. W tekście znajdziemy ilustracje z prywatnego archiwum autora.
Redaktorka naczelna i współzałożycielka Głosu Kultury. Absolwentka dyskursu publicznego na Uniwersytecie Śląskim (co brzmi równie bezużytecznie, jak okazało się, że jest w rzeczywistości). Uwielbia pisać i chyba właśnie to w życiu wychodzi jej najlepiej. Kocha komiksy, choć miłość ta przyszła z czasem. Zimą ogląda skoki narciarskie, a latem do czytania musi mieć świeży słonecznik.
Polemizowałabym jeśli chodzi o to czy Hutton zniża się do tabloidowego poziomu. Sprzedał Mercury’ego opisując intymne szczegóły z ich łóżkowego życia czy samej chwili śmierci artysty. Jak dla mnie było/jest to mocnym przegięciem. Tym bardziej, że Freddie dbał o to by tego rodzaju szczegóły nie trafiały do prasy.
Na tej stronie wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Więcej informacji znajdziesz w polityce prywatności. Czy zgadzasz się na wykorzystywanie plików cookies? ZGADZAM SIĘ
Manage consent
Privacy Overview
This website uses cookies to improve your experience while you navigate through the website. Out of these, the cookies that are categorized as necessary are stored on your browser as they are essential for the working of basic functionalities of the website. We also use third-party cookies that help us analyze and understand how you use this website. These cookies will be stored in your browser only with your consent. You also have the option to opt-out of these cookies. But opting out of some of these cookies may affect your browsing experience.
Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.
Any cookies that may not be particularly necessary for the website to function and is used specifically to collect user personal data via analytics, ads, other embedded contents are termed as non-necessary cookies. It is mandatory to procure user consent prior to running these cookies on your website.
1 Komentarz
Polemizowałabym jeśli chodzi o to czy Hutton zniża się do tabloidowego poziomu. Sprzedał Mercury’ego opisując intymne szczegóły z ich łóżkowego życia czy samej chwili śmierci artysty. Jak dla mnie było/jest to mocnym przegięciem. Tym bardziej, że Freddie dbał o to by tego rodzaju szczegóły nie trafiały do prasy.