Królowie Dary zapowiadali się bardzo interesująco. Wydawnictwo Sine Qua Non zdecydowanie miało nosa do tego tytułu. W obliczu niebywałej popularności gatunku fantasy – obszernego, rozbudowanego, z nagromadzeniem postaci – trafili na spełniającą te warunki powieść Kena Liu. Sukces murowany, ponieważ książka dodatkowo wyróżnia się orientalnymi klimatami, rzadko spotykanymi w literaturze fantastycznej. Nie mogłem więc odmówić lekturze tak ciekawej pozycji, jednak po przeczytaniu nie czuję się nią w pełni usatysfakcjonowany. Właściwie nawet mnie nie porwała, czego oczekuję od każdego wyśmienitego tytułu.
Książka Kena Liu przedstawia losy wysp Dary, gdzie niegdyś znajdowało się siedem królestw. Jedno z nich – Xana – podbiło pozostałe, co doprowadziło do powstania cesarstwa. Najwyższą władzę dzierży cesarz Mapidere, główny twórca zjednoczenia, wcześniejszy król Xany. Jego rządy nie są jednak pomyślne dla społeczeństwa. Dawniejsza arystokracja utraciła swoje wpływy i ziemie, ludzie są wykorzystywani do ciężkich prac przy infrastrukturalnych projektach cesarza, dochodzi do częstych nadużyć – w sumie najbiedniejsze jednostki dalej wiodą trudne i pełne cierpienia życie. Dlatego kiedy nadarza się okazja, szybko wybucha bunt przeciwko niesprawiedliwej władzy.
Z sytuacji korzysta między innymi dwójka bohaterów – Kuni Guru oraz Mata Zyndu. Problem leży w tym, że mimo znaczącej roli, łatwo grzęzną pod nawałem innych postaci. Pisarz trochę przesadził, zresztą nie podoba mi się już sam sposób tworzenia książki. Zdecydowany nacisk zostaje położony na świat, a charaktery i fabuła schodzą na dalszy plan. Zawsze uważałem (i dalej uważam), że najciekawszym elementem powieści są występujące w niej sylwetki, potem historia i na końcu dopiero świat. Ken Liu zrobił to na odwrót, przez co Królowie Dary nie zachwycają. Czyta się ich nieźle, czasami trafi się moment, kiedy nie można oderwać się od lektury, lecz w zdecydowanej większości czasu tytuł amerykańskiego autora budzi minimalne zainteresowanie. W najgorszym przypadku nudzi.
Przede wszystkim dużo tracą postacie. Ich przedstawienie nie jest najlepsze – pisarz próbuje przekonać czytelnika, że są takie i owakie, pisząc o tym. Jednak do bezsprzecznego potwierdzenia ich cech przez zachowanie czy dialog zazwyczaj nie dochodzi. W konsekwencji wydają się papierowe i rzadko potrafią wywołać jakieś emocje. Poświęcenie czasu na prezentację świata odbija się również na fabule. Teoretycznie posiada wszystko, co powinna – intrygi, wojnę czy polityczne wątki. Jednak akcja dzieje się bardzo szybko i opisywana jest skrótowo. Niektórzy porównują treść do relacji i streszczenia wydarzeń. Ja czuję się, jakbym czytał rozbudowany zarys kilku tomów z cyklu. Poza tym oprócz prędkości, z jaką rozgrywają się kolejne zdarzenia, nie widzę żadnych większych zalet z przyjętego przez Kena Liu sposobu pisania. W przeciwieństwie do wad, bo momentami dochodzi do nich mała wiarygodność historii.
Świat przedstawiony rzeczywiście zasługuje na pochwałę. Czuć obiecanego ducha Orientu i inspirację kulturą azjatycką, a niewielkie elementy fantastyczne doskonale do niego pasują. Znawcy tematów powinni być zadowoleni, laicy tak samo, z możliwości poznania niezwykłych realiów. Autor zgrabnie je opisuje, chociaż nie tyle skupia się na wyglądzie, co na funkcjonowaniu cesarstwa i życiu ludzi. Widać to choćby w dostrzeganiu zalet w zjednoczeniu królestw – nie każdy zwróciłby na nie uwagę, decydując się na jasny podział dobra i zła. Tymczasem Ken Liu zauważa takie plusy jak ujednolicenie języka czy przemieszanie się różnych kultur. Zresztą niejednoznaczność powieści przejawia się również w postaciach, na które dzięki jednemu faktowi można spojrzeć zupełnie inaczej. Co też pokazuje niewykorzystany potencjał Królów Dary.
Być może nie jestem adresatem książki, bo gdy ona zbiera następne pozytywne oceny, ja przeważnie ją krytykuję. Myślę, że dużo zależy od oczekiwań czytelnika – jeśli jesteście zainteresowani orientalnymi klimatami, a aspekty związane ze światem przekładacie nad postacie i fabułę, to Królowie Dary zostali napisani dla Was. Pozostali muszą sami ocenić, jak odnajdą się w powieści Kena Liu. Ja uważam ją za niezłą, lecz nie jestem przekonany, czy to wystarczające do polecenia jej. Nie wiem nawet, czy sięgnę w dniu premiery po drugi tom książki, Ścianę Burz.
Fot.: Wydawnictwo SQN
[buybox-widget category=”book” name=”Królowie Dary” info=”Ken Liu”]