Trupia Otucha

Energetyczne wampiry w natarciu – Dan Simmons – „Trupia otucha”

Dan Simmons już nieraz udowodnił, że jest mistrzem w tworzeniu monumentalnych dzieł z pogranicza historii, kryminału, horroru lub sci-fi. Za sprawą wydawnictwa Vesper Trupia otucha została wydana na rynek polski w profesjonalnej, twardej oprawie. Miałem przyjemność być świadkiem śledztwa wampirów, które potrafią zapanować nad ludzkimi umysłami, wraz z głównymi bohaterami i cóż to była za podróż! Zapraszam do recenzji w mojej skromnej opinii jednej z najlepszej powieści Dana Simmonsa. 

Choć Trupia otucha miała swą premierę ponad trzydzieści lat temu, w roku 1989, to nie czułem w ogóle różnicy pokoleniowej, którą często odczuwa się u pisarzy, którzy wydawali swoje powieści na przełomie lat osiemdziesiątych oraz dziewięćdziesiątych. O ile Kula Michaela Crichtona nieco trąci myszką i odczuwalny na niej jest ząb czasu (niemniej gorąco polecam przeczytać), tak Simmons równie dobrze mógłby wydać Trupią otuchę miesiąc temu i jej odbiór byłby niezmienny. A może nawet ktoś pokusiłby się o nakręcenie serialu bądź filmu na jej podstawie.

Druga Wojna Światowa, Chełmno. Saul Laski jako młody Żyd miał nieszczęście trafić do obozu koncentracyjnego i cudem unika śmierci z rąk nazistowskich oprawców. Wbrew wszelkim przeciwnościom losu przeżywa czas wojennej zawieruchy, kończy studia psychologiczne i bada naturę przemocy i dominacji korelujących z ludzkimi zachowaniami. Nie jest to przypadkowy wybór studiów. Już w obozie styka się z pewnym niemieckim oficerem, Oberstem, który najwidoczniej potrafi wedrzeć się do mózgu swoich ofiar i zmusić je do okropnych czynów. Najbardziej zapadła mi w pamięć scena, kiedy dwaj oprawcy urządzają sobie partię szachów, a w roli żywych figur występują więźniowie obozowi. Chyba nie muszę dopowiadać, jak skończyły strącone figury z planszy… Saul Laski jest również zmuszony wziąć udział w morderczej grze, lecz dzięki niesamowitej woli walki udaje mu się uciec i przeżyć wojnę. Moc Obersta nie daje mu jednak spokoju i głęboko wierzy, że niemiecki oficer jest czymś więcej, niż zwykłym człowiekiem, i po wojnie stara się go wytropić. Jego prywatne śledztwo, bo Trupia Otucha ma sporo nawiązań do najlepszych powieści detektywistycznych tamtych czasów, prowadzi do małego miasteczka Charleston. Dochodzi w nim do nieprawdopodobnej serii morderstw, z którymi musi uporać się spokojny, prowincjonalny glina oraz córka jednej z ofiar. Okazuje się, że wampirów jest więcej, niż może się wydawać, a na dodatek prowadzą między sobą brutalną grę polegającą na zmuszaniu ludzi do samobójstw oraz morderstw, aby uzupełnić swoje siły witalne.

A to dopiero początek! Jak to bywa u Simmonsa – i Trupia otucha nie jest tu wyjątkiem – mamy do czynienia z dziesiątkami postaci, których losy przeplatają się przez całą książkę. Może mam jedno zastrzeżenie co do książek Dana – dlaczego w żadnej z nich nie ma spisu postaci?! Za każdym razem zapewniam siebie, że dam radę zapamiętać dziesiątki nazwisk oraz ich historie, ale po dwustu stronach zawsze gorączkowo przewracam kartki, by przypomnieć sobie nazwisko agenta FBI, który miał mały epizod wśród wydarzeń sto stron wcześniej. Niemniej dobrnąłem do końca tej drogi i nie żałuję.

Nie jest to jednak książka dla każdego. Trupia otucha to monumentalna powieść rozpisana na ponad tysiąc stron, a sama książka waży tyle, że pewnie miałbym problem zabrać ją na pokład samolotu, bo mogłaby zostać uznana za broń masowego rażenia. Waży ona pewnie ponad kilogram, twarda oprawa wrzyna się w palce i jeżeli czytasz w komunikacji miejskiej jak ja, możesz albo od razu sobie tę pozycję odpuścić, albo potraktować trzymanie tej książki jako ćwiczenie na przedramiona. No i wzrok ludzi w pociągu, kiedy wyciągam tę książkę, jest bezcenny. Dodatkowo wielu ludzi narzeka na rozwlekłość opisywanych wydarzeń, zarzucając, że niewiele wnoszą do fabuły. Nie zgodzę się z tym stwierdzeniem, ponieważ uważam, że Dan Simmons pisze książki totalne. Każdy szczegół i strzęp przeszłości bohaterów tworzą klimat prawdziwych wydarzeń, porównywalnych z tymi, które można znaleźć w gatunku true crime. Czuć, że ten świat jest niemal żywy i tylko cienka czerwona linia fantastycznych wydarzeń oddziela czytelnika od uznania, że wampiry umiejące zapanować nad ludzkim umysłem istnieją naprawdę. Trupią Otuchę czytałem bite trzy tygodnie i musiałem naprawdę wsiąknąć w ten świat, aby go docenić. Nie wpasowuje się ona we współczesny sztywny kanon bestsellerów, gdzie liczba znaków jest ściśle określona przez wydawców, aby czytelnika nie zanudzić i żeby w miarę szybko nabył kolejną pozycję. Nie, Dan Simmons ma swój pogląd na to, jak powinny wyglądać powieści. Idzie pod prąd i chwała mu za to. Po przewróceniu ostatniej strony żałowałem, że to już koniec.

Na temat kunsztu pisarskiego Simmonsa mógłbym napisać poemat. O ile Stephen King pisze językiem wręcz potocznym i mam wrażenie, że siedzę sobie z nim przy ognisku, a mistrz grozy zabawia mnie opowiastką o duchach, o tyle Trupia Otucha nasuwała mi skojarzenie z dymnym, eleganckim angielskim pubem, gdzie przy szklaneczce szkockiej autor wyjawia mi najskrytsze sekrety prawdziwych ludzi. Mimo że w książce przekleństwa pojawiają się, i to dość często, tak nie przeszkadzają one w spijaniu wyrazów z kartki, ponieważ konstrukcja zdań i akapitów stoi na najwyższym poziomie, a celnie rzucone obelżywe słowo jedynie podkreśla jego wagę.

Jeżeli jesteś gotów, masz mnóstwo wolnego czasu i parę w łapach albo wygodny stół do czytania, serdecznie polecam tę książkę. Jeśli miałbyś wybrać jedną, jedyną książkę Dana Simmonsa, jaką w życiu przeczytasz, powinna to być właśnie Trupia Otucha. Klimat lat osiemdziesiątych wylewa się spod okładki, a, jako że jest to zaledwie druga pozycja w dorobku amerykańskiego pisarza, sam pomysł oraz język jest świeży i pełen zaskakujących zwrotów akcji. Niedawno wydany Piąty kier, gdzie Simmons bierze się za bary z samym Sherlockiem Holmesem, nie podobał mi się tak bardzo, jak powyżej recenzowana powieść. Spróbuj, jeśli masz odwagę zmierzyć z brutalnością i demonami ludzkiej duszy, która pozostawi ślad w twoim czytelniczym sercu na zawsze. Wystawiam tej książce jak na razie najwyższą ocenę, jaką miałem przyjemność przyznać na tym portalu: 9/10!

Jeśli interesują cię klimaty starszych, lecz wciąż wartościowych książek z pogranicza horroru oraz sci-fi, zapraszamy do zapoznania się z ofertą wydawnictwa Vesper.

Fot.: Vesper

Trupia Otucha

Overview

Ocena
9 / 10
9

Write a Review

Opublikowane przez

Adam Kamiński

Dusza anarchisty ściera się we mnie z romantycznym sercem. Jednego dnia rzucałbym koktajlem Mołotowa i palił rządowe pałace, innym razem wzruszam się nad twórczością klasyków literatury - Tołstoja, Steinbecka czy Remarque'a. W wolnych chwilach potrafię wyruszyć samotnie na szlak i biwakuję w ostępach przyrody. Moim marzeniem jest napisać powieść.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *