Wysokie oczekiwania – Damiano D’Innocenzo / Fabio – „Złe baśnie” [recenzja]

D’Innocenzo to z całą pewnością nazwisko, które powinniśmy mieć na uwadze, śledząc dokonania twórców (jakkolwiek by to nie brzmiało pretensjonalnie) kina arthousowego, albowiem być może obraz Złe baśnie stanowi narodziny nowego talentu z bardzo wyrazistym językiem filmowym, jakże oryginalnym i wyróżniającym się na tle kina, które jest po prostu coraz bardziej epigońskie. Dość powiedzieć, że w momencie, w którym Złe baśnie wchodzą na ekrany polskich kin, na trwającym festiwalu w Wenecji ma miejsce premiera kolejnego obrazu braci. Kto wie, czy niebawem D’Innocenzo nie dołączą do panteonu innych rodzinnych duetów, jak choćby Coen, Taviani czy Dardenne. Tymczasem sumptem dystrybutora Aurora Films w polskich kinach możemy oglądać ich nagrodzone na Berlinale Srebrnym Niedźwiedziem (nagroda za scenariusz) dzieło pod tym nieco mistycznym, przywołującym na myśl archetypiczne baśnie Andersena czy – nomen omen – braci Grimm, nad którym patronat objął Głos Kultury.

Termin „baśnie” użyty w tytule filmu jest oczywiście dość umowny i staje się w tym kontekście adekwatny w takim zakresie, w jakim formuła klasycznej przypowieści staje się podstawą do groteskowej opowieści o współczesności. Przy tym wszystkim jest to rozedrgany, gorączkowy portret oczekiwań tak ludzi, którzy statuują klasę średnią, jak i osób, które pretendują do takich wzorców zachowań (czego przykładem, jest kazus samotnego ojca wychowującego wrażliwego syna, któremu stara się zaszczepić toksyczne maczystowskie wzorce). W innym aspekcie, wykraczając poza ekonomiczno-społeczne podziały, Złe baśnie stają się również satyrą na południową męskość ociekającą testosteronem, która staje się niedoścignionym ideałem, a brak spełnienia w tym obszarze (także seksualnego) rodzi tylko frustrację i gniew. To mężczyźni, w tym także ci małoletni, którzy w określonej perspektywie czasowej, zajmą miejsce swoich ojców, są głównymi bohaterami filmu.

Jest w tym pewna sprzeczność, bo sama narracja opisywana jest z perspektywy pamiętnika dziewczynki, przy czym głos zza kadru wypowiadający rzeczone treści – niczym z cudownie odnalezionego manuskryptu – należy do mężczyzny. Ten zabieg formalny to bodaj jedyny ślad, który może odnosić się do schematu klasycznej baśni. Abstrahując od tego, Złe baśnie są werystycznym opisem stosunków społecznych panujących na peryferiach dużej włoskiej aglomeracji. Wizualnie i stylistycznie blisko tej fabule do twórczości Austriaka Ulricha Seidla, w szczególności zaś do obrazu Upał – nie tylko ze względu na spieczone letnim słońcem ulice i ciała bohaterów. Przede wszystkim uderzająca jest w filmie braci D’Innocenzo wszechobecna brzydota otaczającej rzeczywistości, tak dotycząca miejsca, jak i ludzi, przedstawianych w tym miejscu w groteskowym przejaskrawieniu. Przypomina to trochę sposób, w jaki twarze fotografuje inny współczesny mistrz kina włoskiego, tj. Paolo Sorrentino. Poza tą analogią jednak kino D’Innocenza i Sorrentina jest jednak odległe, tak stylistycznie, jak i mając na względzie podejmowaną problematykę. Bliżej braciom do Matteo Garrone, który przecież sam ma na koncie swojej twórczości dosłowną filmową recepcję baśniowej literatury. Świadomie przy tym wszystkim pomijam kwestię opisu w jakiejkolwiek sferze fabuły, bo to tutaj właściwie nie istnieje. Złe baśnie nie koncentrują się na jednym wątku, który stanowiłby jakąkolwiek oś fabuły, ale są w istocie szeregiem nanizanych na nić pojedynczych opowieści, przenikających się wzajemnie, a połączonych właściwie jedynie tożsamością banalnego miejsca. Fabuła jest zatem mało istotna, a najważniejsze staje się studium zawiedzionych ambicji uniemożliwiających harmonijne koegzystowanie w społeczności, generujących zawiść i podejrzliwość. Życie staje się ciągłą frustrującą walką o pozycję społeczną lub płciową, a przedstawione to zostało przez braci w niezwykle kreatywny i przy tym niepokojący sposób.

Fot.: Aurora Films

Write a Review

Opublikowane przez

Michał Mielnik

Radca prawny i politolog, hobbystycznie kinofil - miłośnik stołecznych kin studyjnych, w których ma swoje ulubione miejsca. Admirator festiwali filmowych, ze szczególnym uwzględnieniem Millenium Docs Against Gravity, 5 Smaków, Afrykamery, Ukrainy. Festiwalu Filmowego.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *