Zwierzogród

Wielogłosem o…: „Zwierzogród”

Wszyscy kochamy zwierzaki. Mimo że mamy już parę lat na karku, a od czasów dzieciństwa trochę nas dzieli, uwielbiamy również bajki. Nic więc dziwnego, że bez zwłoki wybraliśmy się na najnowszą animację Disneya Zwierzogród, która – choć po zwiastunie zapowiadała coś ciut innego – absolutnie nas nie zawiodła i dostarczyła mnóstwo wspaniałej rozrywki. O swoich wrażeniach z wycieczki po Zwierzogrodzie, najlepszych scenach i polskim dubbingu, o oczekiwaniu na ciąg dalszy i biodrach Shakiry porozmawiali Sylwia i Mateusz – oswojone, udomowione ssaki.

WRAŻENIA OGÓLNE

Mateusz Cyra: Zwiastuny animacji Zwierzogród przygotowały mnie na całkiem inny film, niż obejrzałem w kinie. Na szczęście w tym przypadku nie jest to żadna wada, ponieważ fabularnie film się znakomicie wybronił, a jak się okazało – zwiastuny nie pokazały tylko najlepszych scen, do których dolepiono wypełniacz. Powiem więcej – ostatnio Disney przeżywa naprawdę dobry czas i Zwierzogród jest tego idealnym potwierdzeniem. To bajka przyjemna, niesamowicie zajmująca i tam gdzie trzeba zabawna. Zdziwię się, jeśli najnowsze dzieło studia nie znajdzie się wśród nominowanych do przyszłorocznych Oscarów.

Sylwia Sekret: Mnie również zwiastuny przygotowały na nieco inne dzieło, bo spodziewałam się przede wszystkim śmiesznych gagów i dialogów, do których doczepiona będzie niezbyt zajmująca i niezbyt ważna fabuła, tymczasem okazało się coś zupełnie odwrotnego. I o ile zazwyczaj w animacjach tego typu cenię głównie humor, bo – nie oszukujmy się – cóż takiego interesującego może być w historii dla najmłodszych, o tyle Zwierzogród udowodnił, że może. Bajka niesłychanie mnie wciągnęła i z ręką na sercu muszę powiedzieć, że parokrotnie nawet zaskoczyła, a całość niemal od początku oglądałam, czekając z zainteresowaniem na rozwiązanie zagadki.

Zwierzogród, Judy, Nick, ulica

PLUSY I MINUSY FILMU

Mateusz: Zwierzogród pochwalić się może kilkoma plusami. Pierwszym z nich jest bardzo udany scenariusz, który umiejętnie czerpie z różnych gatunków, tworząc dla dorosłego widza przystępną zabawę konwencją, a dla dzieci – tak przypuszczam – intrygujące wątki, które potrafią wywołać skrajne emocje podczas seansu. Dodatkowym atutem scenariusza jest to, jak twórcy spletli główne wątki fabularne, powodując, że wyjadacz kryminałów (za jakiego się mam) w kilku momentach przecierał oczy ze zdumienia, że bajka skierowana raczej dla młodszego widza potrafi tak zaskoczyć! Pozostając jeszcze przy największym moim zdaniem plusie: ilość motywów w Zwierzogrodzie imponuje. Mamy opowieść o funkcjonowaniu kobiet w świecie zdominowanym przez mężczyzn, mamy realia życia w metropolii oraz związane z nią wszystkie barwy codzienności – od anonimowości w tłumie, przez ogólną znieczulicę, na próbie radzenia sobie w tym nieprzystępnym świecie w każdy możliwy sposób kończąc. Jest też miejsce na zawsze aktualną tematykę walki o swoje marzenia, zderzenie z rzeczywistością oraz cenną lekcję, że nie wzrost, kolor futra bądź przynależność gatunkowa definiuje to, kim jesteśmy lub się staniemy, a to wciąż nie są wszystkie motywy. Świetne! Co ciekawe, chyba jedyny motyw, którego (na szczęście) zabrakło, to ten miłosny. Kolejny ważny pozytyw to sama animacja, która… co tu dużo mówić – jest cudowna. Najistotniejszy element Zwierzogrodu – zwierzęta – wykonany został z najwyższą uwagą, co widać nawet, gdy przez kadr przewija się przechodzący chodnikiem nosorożec. Podoba mi się również świetna chemia między głównymi postaciami – Judy Hopps oraz Nick Wilde to jeden z lepszych duetów w animacji i świetnie bawiłem się, oglądając interakcje między nimi.

Zwierzogród, Leniwiec

Sylwia: Co racja, to racja. Judy Hops i Nick Bajer (trzymając się spolszczonych nazwisk naszych bohaterów) to świetny duet, których przygody po prostu aż proszą się o kontynuację. Do plusów bajki zaliczyć można jednak nie tylko to, lecz niemal wszystko, co widzimy na ekranie. Animacja, bohaterowie, przygoda, jaką z nimi odbywamy, poruszana tematyka, o której już wspomniałeś, bogata kolorystyka, nawiązania do innych dzieł (z czego bezapelacyjnie najlepszym będzie to do Ojca Chrzestnego). Ale jest przecież także wątek, śmiało można powiedzieć, że – kryminalny, który intryguje nawet dorosłego widza pragnącego rozwikłać zagadkę dziczenia drapieżników. Finalne rozwiązanie zagadki nie jest wcale tak oczywiste, jak mogłoby się wydawać, ale do tego końcowego rozwikłania prowadzić będzie bohaterów wiele krętych ścieżek, podczas pokonywania których lepiej się poznają, a widzowi udostępnione zostaną retrospekcje, podczas których będzie mógł zrozumieć motywy ich obecnego postępowania. Zwierzogród to opowieść, jak słusznie Mateusz zauważyłeś, o pogoni za własnymi marzeniami, o poświęceniu i niepoddawaniu się, o tym, że nie warto iść na skróty i wybierać łatwiejszą drogę, o niedopasowaniu i chyba najważniejsze – o stereotypach i tym, jak potrafią być krzywdzące. Twórcy Zwierzogrodu nie owijając w bawełnę, pouczają, że nie ocenia się ani książki po okładce, ani po szacie człowieka, ani po futrze czy gatunku zwierzaka. Nigdy nie rodzimy się, przynależąc do złych albo dobrych, do ofiar lub katów, policjantów albo złodziei. Zawsze mamy wybór, nawet jeśli wydaje nam się, że jest on niemożliwy i niedostępny. Najnowszy hit Disneya to także wspaniała opowieść o przyjaźni, na drodze której – jeśli jest szczera i prawdziwa – nie stanie absolutnie nic, choć jej początki mogą być trudne i mylące. O alienacji, pierwszych krokach w samodzielnym życiu, odmienności, braku akceptacji i przynależności… Mnóstwo tego, całe mnóstwo! Ale absolutnie nie prowadzi to do przesytu, bo wszystkiego jest akurat. Minusów w bajce nie dostrzegam, choć słyszałam, że podczas niektórych seansów, dzieciaki młodsze niż w wieku tych sześciu, siedmiu lat, podczas niektórych scen się bały, a nawet popłakały. Cóż, faktycznie może dla takiego cztero- bądź pięciolatka bajka się nie nadaje, ale dzieci mają to do siebie, że z roku na rok stają się starsze rokrocznie o rok, więc nic straconego :).

NAJLEPSZA SCENA

Mateusz: Było ich wiele. Naprawdę. Do jednej z najlepszych zaliczam na pewno pojawienie się jedynego słusznego w popkulturze Ojca Chrzestnego. Istna rewelacja – pokładałem się ze śmiechu. Podobnie było zresztą (co potwierdzały salwy śmiechu na sali), gdy pojawiał się Flash. Z nieco poważniejszych scen, na uwagę zasługuje z pewnością retrospekcja cwanego (lisa) Nicka oraz scena, w której Karotka (Funkcjonariuszka Hops) przeprasza Nicka pod mostem. W ogóle – jako „najlepsza scena” może też funkcjonować cała kryminalna intryga, która przecież stanowi 80% filmu ;).

Sylwia: Dokładnie! Wymieniłeś wszystko, co sama miałam na myśli, włączając w to scenę: Przychodzisz do mnie… W dniu urodzin mojej córki… Naprawdę nie wiem, czy mam jeszcze coś do dodania. Kiedy pojawiał się leniwiec, sala ryczała ze śmiechu, i nic dziwnego :). Ale masz też rację, co do wspomnień Nicka, które nie tylko wyjaśniają widzowi, skąd u niego przekonanie o tym, że bycie lisem skazuje go na funkcjonowanie zawsze na marginesie społeczeństwa, ale także skłaniają do współczucia i w jakiś sposób wiążą dwójkę głównych bohaterów. Przezabawna była również scena, w której komendant Bogo zabawia się aplikacją, w której Gazela (Shakira) tańczy i w sposób pochlebny wypowiada jego imię. No istny kapitan Holt z serialu Brooklyn 9-9!

NAJSŁABSZA SCENA

Mateusz: Zastanawiam się, czy było coś, co można uznać za najsłabsze. Jako dorosły widz – nie potrafię niczego takiego wskazać. Może patrząc z perspektywy dzieciaków, były sceny, które zostały wprowadzone niepotrzebnie, tym bardziej, ze po internecie, jak już wspomniałaś, krążą opinie, że dla niektórych młodszych widzów dwie, trzy sceny były straszne i powodowały płacz.

Sylwia: Mnie najmniej przypadła chyba do gustu scena z nagimi zwierzętami, chociaż oczywiście nie dlatego, żeby mnie zgorszyła :). Wydaje mi się, że miała ona spory potencjał, który nie do końca został wykorzystany. Moment ów miał być śmieszny, a jakoś tak nie do końca chyba wyszło… Ale może to tylko takie moje widzimisię.

Mateusz: Fakt, zwiastun przygotowywał na salwy śmiechu, a wyszło tak… mało istotnie, lekko bez wyrazu. Ot, przerywnik w śledztwie.

 SPRAWY TECHNICZNE

Mateusz: Zdążyłem już wspomnieć, że animacja jest wykonana przednio, ale tutaj nieco ten wątek rozwinę. Zwierzaki wykonane są z niesamowitą dbałością o detale bądź cechy charakterystyczne dla konkretnego gatunku. I tak, komendant Bogo ma na przykład na porożu liczne zgrubienia, Judy Hops może się pochwalić prawdopodobnie najlepszym futerkiem na świecie, a jej poruszający się nosek jest po prostu niesamowicie uroczy. Również sam Zwierzogród został stworzony ze sporą pieczołowitością. Metropolia tętni życiem, jest wiarygodna, mimo szybkich i zdecydowanych przejść między dzielnicami (pustynna, arktyczna, tropikalna itp.). Muzykę do filmu skomponował Michael Giacchino (znany z rewelacyjnego soundtracku do serialu LOST czy wreszcie zdobywca Oscara za muzykę do bajki Odlot) i stanowi ona przyjemny podkład to tego, co widzimy na ekranie. W produkcji Disneya nie mogło zabraknąć piosenek i nie inaczej jest w przypadku Zwierzogrodu. W polskiej wersji językowej część z nich skomponowano w naszym języku, a część pozostawiono zgodnie z oryginałem.

Zwierzogród, Centrum

Sylwia: Kiedy początkowa scena Zwierzogrodu, z wkraczającą w dorosłość Judy Hops po raz pierwszy wjeżdżającą do wielkiej metropolii, została zdominowana przez piosenkę (dopasowaną rzecz jasna tematycznie), byłam pełna obaw, że cała animacja może pójść w tę stronę, podobnie jak to było w Krainie Lodu, i będzie to niestety wadą bajki. Jednak początkowa piosenka jest tak naprawdę jedyną, podczas której jest ona motywem przewodnim sceny, a nie tłem dla rozgrywających się wydarzeń. Kolorystyka, dźwięki, szczegóły – to wszystko zostało wykonane fantastycznie. Słusznie wspomniałeś o nosku posterunkowej Karotki (jak pieszczotliwie i jednocześnie złośliwie nazywa Judy Nick), bo sama miałam o nim napisać. Nie da się nie zauważyć tej poruszającej się żywo, choć delikatnie, różowej plamki, która jest po prostu przeurocza. Co do muzyki, to już w Co jest grane pisałam, że skoro bierze się za nią człowiek od Odlotu i serialu LOST, na pewno będzie to mocny punkt animacji. Zastanawia mnie natomiast, czy faktycznie – tak jak przeczytałam gdzieś w odmętach sieci – w Zwierzogrodzie możemy spotkać same ssaki? Czy faktycznie twórcy zapomnieli o gadach, płazach ptakach i owadach?  Szczerze mówiąc, nie pamiętam żadnego takiego zwierzęcia, a Ty?

Mateusz: Hmm… celna uwaga. Szczerze mówiąc – rzeczywiście nie przypominam sobie, by w filmie pojawił się jakiś gołąb, orzeł, wróbel, papuga bądź jaszczurki, pająki, żaby czy ryby. Ciekawy fakt, tym bardziej, że w trakcie seansu człowiek w ogóle o tym nie myśli.

Sylwia: Po przejrzeniu zdjęć i uruchomieniu pamięci stwierdzam, że chyba faktycznie mamy do czynienia z takim Ssakogrodem. Jakkolwiek to nie brzmi.

   KWESTIA DUBBINGU

Mateusz: Polski dubbing od lat jest idealnym przykładem tego, jak powinno się dubbingować bajki. Zagraniczne dialogi są często przerobione w taki sposób, by pasowały do naszych realiów, a Julia Kamińska, która przecież była już Roszpunką z Zaplątanych oraz Astrid w obu częściach Jak wytresować smoka potrafiła tak zagrać głosem, że nie pamiętamy tamtych kreacji, tylko od razu kupujemy jej wersję Judy Hopps – brawa za to dla tej młodej aktorki. Kamińskiej partneruje Paweł Domagała, dla którego rola Nicka jest pierwszą ważną kreacją dubbingową i wywiązał się ze swojego zadania wzorowo. Na uwagę zasługuje również Wojciech Paszkowski, który ma na swoim koncie niemal 500 ról dubbingowych, ale jego Pan Be jest wprost rewelacyjny!

Zwiwrzogród smutek

Sylwia: Ojciec Chrzestny Zwierzogrodu (czyli Pan Be) jest niepodważalnie świetny! Muszę jednak się do czegoś przyczepić. Kompletnie nie pasował mi Grzegorz Pawlak (znany głównie jako pingwin Skipper z Madagaskaru) jako leniwiec Flash (mówisz i masz). Jakoś ten dość mocny i pomimo widocznego spowolnienia, energiczny i żwawy głos, nie szedł w parze z flegmatycznym do bólu leniwcem. Cała reszta jednak spisała się świetnie, przy czym prym wiodą oczywiście Kamińska i Domagała, których głosy świetnie zostały dobrane do zwierzęcych bohaterów.  Jeszcze tylko słówko o oryginalnym głosie pewnej Gazeli… Fajnie, że Shakira nie tylko użyczyła jej wokalu, ale także, co widać na pierwszy rzut oka, posłużyła również twórcom za inspirację do wizualizacji te postaci – ta blond grzywa i te bioderka… ;).

Mateusz: Szkoda tylko, że jej głos słyszymy dopiero w zamykającej film piosence.

Zwierzogród, Gazela

 PODSUMOWANIE

Mateusz: Zwierzogród to kolejny wielki hit Disneya, który – mam nadzieję – odniesie w naszym kraju wielki sukces. Ostatni raz, kiedy tak bez granic wciągnąłem się w fabułę bajki, miał miejsce przy W głowie się nie mieści oraz wcześniej podczas oglądania Jak wytresować smoka. To również pierwsza bajka, w której wątek kryminalny jest tak świetnie przeprowadzony, że nie tylko dzieciaki będą miały frajdę z odkrywania kolejnych kart śledztwa, które prowadzi Funkcjonariuszka Karotka oraz Cwany Nick. I chociaż humor oraz gagi nie są tak liczne, jak chociażby w Madagaskarze, nie przeszkadza to w stwierdzeniu, że mamy do czynienia z bajką kompletną.

Sylwia: Zwierzogród to świetna animacja, na której przednio będą się bawić nie tylko dzieciaki. I choć nie uświadczymy tu na każdym kroku prześmiesznych gagów, dialogów i ripost, to zwierzęcy świat jest uroczy, ciepły i mądry, a do tego przygoda Judy i Nicka jest niesamowicie jak na bajkę wciągająca i naprawdę przypominać może trochę taki kryminał dla dzieciaków. Na pewno nie jest to bajka do obejrzenia tylko raz i już teraz nie mogę się doczekać drugiej części. Posterunkowa Hops i lis Bajer to jeden z ciekawszych animowanych duetów i kolejny przykład na to, że przeciwieństwa się przyciągają i uzupełniają, a prawdziwa przyjaźń nie baczy na różnice i stereotypy. Zwierzogród to super sprawa zarówno dla młodych, jak i starszych. Dalej więc, obudźcie w sobie zwierzaka!

Zwierzogród, Judy i Nick strach

Ocena Mateusz: 8/10

Fot.: Disney

 

Zwierzogród

Write a Review

Opublikowane przez

Mateusz Cyra

Redaktor naczelny oraz współzałożyciel portalu Głos Kultury. Twórca artykułów nazywanych "Wielogłos". Prowadzący cykl "Aktualnie na słuchawkach". Wielbiciel kina, który od widowiskowych efektów specjalnych woli spektakularne aktorstwo, a w sztuce filmowej szuka przede wszystkim emocji. Koneser audiobooków. Stan Eminema. Kingowiec. Fan FC Barcelony.  

Sylwia Sekret

Redaktorka naczelna i współzałożycielka Głosu Kultury. Absolwentka dyskursu publicznego na Uniwersytecie Śląskim (co brzmi równie bezużytecznie, jak okazało się, że jest w rzeczywistości). Uwielbia pisać i chyba właśnie to w życiu wychodzi jej najlepiej. Kocha komiksy, choć miłość ta przyszła z czasem. Zimą ogląda skoki narciarskie, a latem do czytania musi mieć świeży słonecznik.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *