Wydawnictwo Kultura Gniewu ponownie przybliża dorobek wybitnego rysownika komiksów Tadeusza Baranowskiego. Kolejny album z jego twórczością to zbiorcze wydanie komiksów O zmroku i Bezdomne wampiry podane w większym formacie i z dodatkowymi, niepublikowanymi wcześniej planszami. Przede wszystkim jednak tom wydany pod tytułem Bezdomne wampiry o zmroku to ekscytująca podróż przez świat szalonej wyobraźni kultowego rysownika. Absolutnie genialne rysunki przyprawione są – doskonale znanym wiernym czytelnikom – błyskotliwym, czarnym humorem autora i inteligentnymi odniesieniami do wielkiego spektrum popkultury. Absurdalna, pełna kuriozalnych bohaterów fabuła była w czasach, w których powstawała (szaro-bury PRL), czymś absolutnie niespotykanym i świeżym. A i dziś nonsensowne przygody Szlurpa i Blurpa wciąż mają moc przenoszenia do bajecznie kolorowej i odlotowej krainy dziwów i pomyleńców. I za to właśnie wciąż kocham Baranowskiego pierwszą miłością dziecka zachwyconego niedorzecznym i porywającym światem, w którym możliwy jest każdy wariacki bieg wydarzeń.
Na album Bezdomne wampiry o zmroku składają się dwa poprzednie zbiory szortów ze Szlurpem i Blurpem, czyli album O zmroku, wydany w 2005 roku, oraz Bezdomne wampiry z 2012 roku. Tom został też wzbogacony o Wampiry w czasach pandemii, specjalnie przygotowaną przez Tadeusza Baranowskiego okładkę oraz wielki format, dzięki któremu komiksowe plansze i kunszt autora można podziwiać tak, jak na to zasługuje. Łącznie to piętnaście opowieści o dwojgu wielce doświadczonych przez czas wampirów – Burpie i Szturpie.
Ponieważ jednak Baranowski uwielbia igrać z oczekiwaniami czytelnika, jego bohaterowie nie są żadnymi krwiożerczymi bestiami. Wampiry muszą zmagać się z bolączkami codzienności, mają mnóstwo zmartwień i doskwiera im brak pieniędzy. Wciąż coś zakłóca ich wieczne życie, nie pozwalając iść przez nie w spokoju. Świat bezdomnych wampirów wypełniają coraz to bardziej niedorzeczne i urocze postacie, wprowadzając mnóstwo zamieszania i dylematów do ich, i tak już niełatwego, wiecznego życia. Wszystko to jest przedstawione w charakterystycznym dla Baranowskiego nonsensownym, karykaturalnym stylu. W swoich historiach autor błyskotliwie nawiązuje do życia w Polsce, a jego absurdalni bohaterowie pokazują w krzywym zwierciadle codzienne bolączki i przywary mieszkańców Polsylwanii.
Gatunkowo przedstawiona historia jest miksem komedii i horroru. W tym konkretnym przypadku ta konwencja, należąca do moich ulubionych, momentami niespecjalnie się jednak sprawdza. I humor, i groza miejscami zawodzą, zwłaszcza w szortach tworzonych w 2009 roku. Nie widać w nich niestety ręki mistrza w jego szczytowej formie. Dla fanów Baranowskiego Bezdomne wampiry o zmroku mogą mieć jednak ogromną wartość sentymentalną. Wrażenie robi zwłaszcza wspaniałe wydanie. Duży format, dzięki któremu plansze dostają przestrzeń, na jaką zasługują, i świetny jakościowo papier, pozwalają cieszyć się talentem rysownika w najdoskonalszej możliwej odsłonie. Wizualnie zyskują w takim wydaniu zwłaszcza szerokie kadry przedstawiające pejzaże i nasycone barwy, będące znakiem rozpoznawczym Baranowskiego. Zwłaszcza że pod względem estetycznym, pan Tadeusz nie zawodzi. Ogromne wrażenie robią plansze jego autorstwa wypełnione intensywnymi, nasyconymi barwami i kreska, ewidentnie nawiązująca do filmu Nosferatu.
Jestem przekonana, że ta odsłona twórczości Tadeusza Baranowskiego, w takim wydaniu, ma szansę przekonać do jego specyficznej wyobraźni i wrażliwości osoby, które wcześniej nie zetknęły się z jego komiksami. Jestem też przekonana, że po pierwszym zetknięciu z tym szalonym światem, będą chcieli nieustannie do niego wracać.
Fot.: Kultura Gniewu
Przeczytaj także:
Recenzja komiksu Na co dybie w wielorybie czubek nosa Eskimosa
Podobne wpisy:
- Absurd i nonsens – Tadeusz Baranowski – „Do bani z…
- Witajcie w naszej bajce – Tadeusz Baranowski – „Na…
- „Avengers: Koniec gry” z dodatkowymi scenami w Cinema City!
- Komiksy są super! Nowy sampler komiksów dla dzieci…
- Przychodzi wampir do dentysty – Alberto Breccia – „Dracula”
- Wielki powrót klasyki – Bartłomiej Grzegorz Sala –…