Skrajobrazy Berlina – Paul Scraton – „Dookoła”

Przewodników po Berlinie można znaleźć bez liku. Mało kto jednak rusza poza stolicę Niemiec. Paul Scraton podczas wizyty z przyjacielem w barze na Kreuzbergu wpada na pomysł, by wyruszyć na krańce Berlina. Spontanicznie postanawia dotrzeć do miejsc marginalnych, na obrzeżach miasta, by lepiej poznać sam Berlin – miasto, w którym mieszka od 15 lat. Wytyczoną trasę dzieli na etapy: dziesięć wędrówek w dziesięć tygodni. Punktem startowym staje się Tegel. To idealny punkt startowym, gdyż dalekie, zapomniane wręcz przedmieścia pozostają miejscami nieznanymi nawet dla osób mieszkających tuż za ich rogiem. Na peryferiach Berlina jedna historia nakłada się na drugą. Odżywają duchy przeszłości. Jednak nie po to, by się ich bać, ale by być świadomym ich istnienia. 

Skrajobrazy Berlina charakteryzują się dużą różnorodnością i wciąż się zmieniają. W niektórych miejscowościach powstawały kolejne nowe osiedla, których próżno szukać na mapach – ani tych papierowych, ani cyfrowych. Istniały także ulice, kompletnie nieznane przez Googla. Kartografowie nie nadążają za zmieniającą się rzeczywistością. Obrzeża Berlina wciąż się tworzą, stają, ale jeszcze nie są „gotowe”. Tegel ukształtowały głównie obiekty przemysłowe, port i linie kolejowe. Marzahn pozostało miejscem pomników – śladów osób wywiezionych do Auschwitz (Sinti oraz niemieckich Romów). Köpenick przybliży historię tygodnia krwawej rzezi, jednego z pierwszych brutalnych działań po dojściu Hitlera do władzy w styczniu 1933 r., oraz więzienia, gdzie przeprowadzano przesłuchania i torturowano zatrzymanych. Marienfelde opowie o ośrodku dla uchodźców, w którym obecnie znajduje się muzeum. Poznamy blokowisko Gropiusstadt, które z pewnością znamy z książki My, dzieci z dworca Zoo. Przeczytamy także o murze berlińskim – a właściwie o ludziach, którzy przy próbie przekroczenia go, ginęli. Ale też o tych, którzy w późniejszych latach go burzyli. Nie zabraknie też historii o kontenerach dla ubogich i pięknych willach. 

Mimo iż w samej stolicy Niemiec byłam wielokrotnie, to nigdy nie pomyślałam, że warto byłoby wybrać się na jego skraj. A to właśnie wędrówka, patrzenie, a przede wszystkim doświadczanie obrzeży Berlina pozwalają poznać arcyciekawą historię miasta i zrozumieć miejsca zdecydowanie lepiej niż mapy czy przeczytane artykuły. Marion Shoard ukuła termin „edgelands”, czyli „skrajobraz” na opisanie właśnie tych skrajnych przestrzeni, które nie są ani naprawdę wiejskie, ani rzeczywiście miejskie. To zwykle przestrzenie przemysłowe i sypialnie dużych miast, to także wysypiska śmieci, pola golfowe i centra handlowe. Choć wydawać by się mogło, że powstały bez planów i często nie budzą ciepłych uczuć, to jednak warto się im przyjrzeć bliżej. Dostrzega to również autor książki, który mówi:

Mój Berlin jest teraz szerszy, pogłębiły się moja wiedza o nim i uczucie, jakie do niego żywię – osobisty Berlin ukształtowany nie tylko w Prenzlauer Bergu, Mitte i Wedding, ale także na ulicach Marzahn i Lichterfelde, na ścieżce wzdłuż brzegu w Kladow i na promenadzie Greenwich, skąd patrzyłem na jezioro.

Paul Scraton z niebywałą wnikliwością opisuje obrzeża Berlina. Ukazuje, że z pozoru nieturystyczne miejsca kryją w sobie ciekawe i warte opowiedzenia historie. Choć autor nie rozmawia z tamtejszą społecznością (co dla niektórych czytelników może stanowić zarzut), to zapisuje to, co widzi podczas wyprawy: jeziora, łąki, lasy, browary, więzienie, wille, ale też stara się przybliżyć historię miejsc, które mija. Dołączona do publikacji mapka pozwala śledzić trasę razem z autorem, a zdjęcia, mimo że czarno-białe pozwalają choć w małym stopniu wyobrazić sobie opisywane miejsca. 

Fot.: Wydawnictwo Czarne

Write a Review

Opublikowane przez

Magdalena Kurek

Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Gdańskim. Zgodnie z sentencją Verba volant, scripta manent (słowa ulatują, pismo zostaje) pracuje nad rozprawą doktorską poświęconą interpretacji muzyki w prasie lat ’70 i ‘80. Jej zainteresowania obejmują literaturę i sztukę, ale główna pasja związana jest z tempem 33 obrotów na minutę (mowa oczywiście o muzyce płynącej z płyt winylowych).

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *