Ilustracje z dzieciństwa – Barbara Gawryluk – „Ilustratorki, ilustratorzy” [recenzja]

Drodzy czterdziesto-, pięćdziesięcio- i sześćdziesięciolatkowie. Ta książka sprawi, że przeniesiecie się do czasów dzieciństwa. Raz jeszcze przyjrzycie się dobrze znanym bajkom i opowiadaniom – właściwie ich ilustracjom. I choć pewnie nazwiska ilustratorów niewiele Wam powiedzą, to obrazy sprawią, że na twarzach zagości uśmiech. Dla młodszych pokoleń również nie powinny być one obce. Wiele z nich jest bowiem wznawianych w niezmienionej formie do dzisiaj. Bo któż z nas nie pamięta okładki bajek Andersena albo serii Poczytaj mi mamo? Polskie ilustracje dla dzieci zarówno w czasie PRL-u, jak i teraz są na wysokim poziomie. Barbara Gawryluk prezentuje mistrzów, o których media pisały, jak i tych kompletnie już dziś zapomnianych.

Literatura dziecięca właściwie nie istnieje bez ilustracji. Książki dziecięce rozpoznać można właśnie po kolorowych obrazkach. Widoczna jest nawet pewna zależność – im młodszy czytelnik, tym większy związek grafiki ze słowami. C Co więcej – ilustracje mają przewagę nad tekstem, służą niejako ich objaśnieniu. Nie ma więc przesady w stwierdzeniu, że na każdy obraz powinno się spojrzeć jak na dzieło sztuki. Dzięki niemu wszak rozwija się dziecięcą wyobraźnię, kreatywność i myślenie abstrakcyjne. Za ich pomocą rodzic nie tylko nawiązuje silniejszą więź z dzieckiem, ale także uczy je słownictwa, potem budowania zdań, a nawet staje się przyczynkiem do rozmowy. I nie oszukujmy się – u najmłodszych to właśnie kolor odgrywa kluczową rolę.

Zamiast stać przy sztalugach i tworzyć niezapomniane dzieła sztuki, które następnie podziwiane byłyby w galeriach, postanowili zadowolić najmniejszego, ale jednocześnie bardzo wymagającego czytelnika. Zaszyli się w swoich pracowniach i po cichu tworzyli prace, które po dziś dzień są rozpoznawane. Choć w stosunku do tekstu obraz pełni roli służebną, będąc dodatkiem, to jednak jest uzupełnieniem myśli pisarza. Ilustracja to kompozycja plastyczna treściowo i formalnie powiązana z tekstem, aczkolwiek stanowiąca pod względem treści i formy wyodrębnioną całość. Ilustracja zawsze jest zgrana z tekstem, niemniej trudno się nie zgodzić, że zarazem żyje swoim własnym życiem. Dlatego przy obmyślaniu koncepcji ilustracji tak ważny jest dobór odpowiedniego fragmentu do zobrazowania.  I należy zgodzić się z Grzegorzem Kasdepke, że gdyby nie oni, nasze dzieciństwo byłoby naprawdę szare.

Większość dziewczynek zaczytywała się w Ani z Zielonego Wzgórza, Opowieściach z Avonlea czy Dolinie Tęczy. To właśnie taką Anię zapamiętały pokolenia czytelniczek. Podobnie jak całą serię Listy Honorowej Hansa Christiana Andersena. Do historii przeszedł także kolorowy motylek uwieczniony na projekcie graficznym serii Poczytaj mi mamo. Te wszystkie niezapomniane obrazy stworzyła Krystyna Michałowska. Ilustracje do „Świerszczyka” to kultowe dzieło Bożeny Truchanowskiej. Słonia Trąbalskiego, Pana Samochodzika i Templariuszy oraz Leonka i Lwa stworzyła Teresa Wilbik. Z kolei Akademię Pana Kleksa, Lokomotywę, Pinokia, Pana DoremiDziadka do orzechów znamy dzięki Janowi Marcinowi Szancerowi. Krasnala Hałabałę i Wróbelka Elemelka widzimy oczami Zdzisława Witwickiego.

Ta książka to swoisty hołd złożony ilustratorom i ilustratorkom. Tym, którzy zazwyczaj byli niewidoczni, a których obrazki rozpalały dziecięcą wyobraźnię i kolorowały szarą często rzeczywistość. Bo o pamięć najbardziej w tej publikacji chodzi. Barbara Gawryluk podkreśla, że chciałaby, by ta opowieść, czasem dziurawa, często niekompletna, bywa, że amatorska, miejscami bardzo osobista wywołała u czytelników sympatyczne powroty do dzieciństwa spędzonego z książką. I decydowanie się to jej udało.

Fot.: Wydawnictwo Marginesy

Write a Review

Opublikowane przez

Magdalena Kurek

Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Gdańskim. Zgodnie z sentencją Verba volant, scripta manent (słowa ulatują, pismo zostaje) pracuje nad rozprawą doktorską poświęconą interpretacji muzyki w prasie lat ’70 i ‘80. Jej zainteresowania obejmują literaturę i sztukę, ale główna pasja związana jest z tempem 33 obrotów na minutę (mowa oczywiście o muzyce płynącej z płyt winylowych).

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *