limit dźwięku

Pozytywna atmosfera – Limit Dźwięku – „Enigmatic” [recenzja]

W 2016 roku nie spodziewałem się, że instrumentalne granie, w którym przewodzi gitara elektryczna, może choć trochę mnie ruszyć. Co więcej, nie lubię w ogóle takiego grania, przeważnie nudzi mnie już po kilku minutach obcowania z nim, od tysiąca solówek gitarowych mam zawroty głowy, a non stop zmieniające się tematy i metrum powodują u mnie zastanawianie się, czy to cały czas ten sam utwór… Dlatego podchodziłem do płyty Enigmatic z dużą rezerwą i, co tu dużo mówić, niechęcią. A tu zonk… bo trio znane jako Limit Dźwięku zaskoczyło mnie, tak naprawdę popełniając wszystkie powyższe grzechy, ale dodali do tego jedno – dobre melodie, które powodują czystą radość słuchania.

Proste i banalne rozwiązanie, chciałoby się rzec. Dokoptowanie do każdego z kawałków melodii, motywu, który gdzieś tam zagnieździ się w głowie, posiedzi w niej dłużej, nie bardzo chcąc uciec. Jest to trudna sztuka w tradycyjnie rozumianej piosence na wokal. Jeszcze bardziej skomplikowana sytuacja tworzy się, gdy nagrywa się album wyłącznie instrumentalny. Limit Dźwięku spróbował, zaryzykował i odniósł sukces, przynajmniej w sferze artystycznej, bo obawiam się, że album jest skierowany tylko i wyłącznie do fanów progresji i gitarowych popisów.

Na płycie niepodzielnie rządzi gitarzysta Paweł Skocz. Gdzieś przeczytałem opinie, że płyta Enigmatic to tak naprawdę jedna wielka solówka gitarowa… Coś w tym stwierdzeniu jest, bo to gitara napędza kompozycje, ona nadaje ton; to spod palców Pawła Skocza wychodzą kolejne melodie, jednakże trzeba pamiętać, że pozostali muzycy wcale nie zostają w tyle. Dobitnym przykładem jest utwór Positive Atmosphere, który bez klawiszy Dawida Miedziocha nie oddawałby nawet w połowie tego, co sobie muzycy założyli, sądząc po tytule piosenki.

https://youtu.be/5wOOuvy4HS0

Ogólnie album kipi energią, nie uświadczymy raczej mroku czy zadumy, chociaż Paweł Skocz potrafi wydobyć z gitary minorowe tony, jak w The Love Breaking Waves. Są to jednak raczej wyjątki i słuchacz powinien nastawić się na zgoła coś innego. Limit Dźwięku trudno umieścić w jednej szufladce stylistycznej i w muzyce tria wyczuwalne są ślady progresywnego metalu (Enigmatic), neo-progresji (The Slide), a nawet rocka à la Journey rodem z lat osiemdziesiątych (Positive Atmosphere The Attraction). Ale najbardziej będą zadowoleni ci, którzy są zakochani w dźwiękach gitary elektrycznej, bowiem dźwięki, które nam kreuje Paweł Skocz, potrafią być doprawdy piękne. Moim faworytem jest kończący płytę The Island. Skocz w tym kawałku, oprócz kolejnego pokazu niesamowitych umiejętności, udowadnia na spółkę z Dawidem Miedziochą olbrzymi talent kompozytorski. Wystarczy zamknąć oczy, a wyobraźnia sama podpowiada opowieść do tych dźwięków.

Płyta Enigmatic jest skierowana raczej do wąskiego grona odbiorców. Podejrzewam, że sięgną po nią fani progresji i gitarzystów takich jak Satriani, Vai i tym podobni. Warto dodać, że energią, polotem i świetnymi kompozycjami Limit Dźwięku powinien zachwycić każdego słuchacza, posiadającego minimum wrażliwości i otwartości. Musi tylko po tę muzykę sięgnąć, do czego zachęcam.

Fot.: cantaramusic.pl

limit dźwięku

Write a Review

Opublikowane przez

Jakub Pożarowszczyk

Czasami wyjdę z ciemności. Na Głosie Kultury piszę o muzyce.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *