ślepnąc od świateł

„Ślepnąc od świateł” – odcinek 6 – wrażenia

Szósty odcinek rewelacyjnie przyjętego serialu Ślepnąc od świateł za nami. To, co działo się w tym epizodzie, nasi redaktorzy określają jako emocjonalna bomba i po prostu petarda. Ani Patryk, ani Sylwia (ani – zapewne – inni widzowie) nie mieli chwili, by odetchnąć. Trwający godzinę epizod tak mocno trzymał ich wbitych w fotele, że aż strach pomyśleć, co będzie się działo podczas seansu dwóch ostatnich odcinków. Póki co jednak Kuba zaczyna wariować i całkowicie traci kontrolę nad swoim życiem i samym sobą, popadając zarówno w szaleństwo, jak i w początki… nałogu? Bohater coraz bardziej zaczyna przypominać tych, o których sam nie wyrażał się nigdy pochlebnie. Co więcej, traci rozum na tyle, że może to pociągnąć za sobą również utratę jedynej przyjaciółki. Co zaskoczyło w tym odcinku? Czyja gra aktorska okazała się najbardziej powalająca? Zapraszamy do lektury, jeśli obejrzeliście już ten epizod.

Sylwia Sekret: No i doczekaliśmy się! Chcieliśmy burzy z piorunami? Proszę bardzo! Chcieliśmy kumulacji emocji i intensywnego odcinka? I dostaliśmy go. To, co działo się w epizodzie 6, wynagradza chyba wszystkie narzekania, które kierowaliśmy względem tych słabszych i mniej emocjonujących odcinków. Tym razem nie było po prostu ani chwili na złapanie oddechu – działo się nie tylko niesamowicie dużo, ale również niesamowicie szybko. W dodatku wszystkie wydarzenia były cholernie ważne dla fabuły i tego, co będzie działo się w życiu Kuby. Jeśli ktoś jeszcze miał wątpliwości co do tego, że warszawski diler ma szansę wyjść bez szwanku z całej sytuacji – teraz chyba porzucił te mrzonki.

Patryk Wolski: Oj, była tu taka moc, że ciężko było złapać oddech. Ze sceny na scenę czułem się jak przejeżdżany walcem, i gdy już myślałem, że twórcy dali z siebie wszystko, raz po raz mnie zaskakiwali. To odcinek brutalny, bezkompromisowy jak nigdy dotąd. Chaos atakuje dosłownie każdego i to w tak szczególny dzień jak Wigilia. I o ile wcześniej widzieliśmy, że Kuba zachowuje chłodną twarz pokerzysty, udając, że wszystko może być jeszcze dobrze, tak teraz już nie ma złudzeń.

Sylwia: Myślę, że warto wyodrębnić najważniejsze wątki i sceny szóstego odcinka. Bardzo ważne i intensywne jest spotkanie Kuby i Jacka na terenie basenu. Podczas tej sceny Więckiewicz uruchamia całą swoją charyzmę i tak prowadzi monolog swojego bohatera, że naprawdę od aktora trudno oderwać oczy. Pod koniec zmęczony, poobijany diler, którego ewidentnie zaczyna przerastać sytuacja, już prawie zdradza swojemu szefowi i dostawcy tajemnicę niebieskiej walizki, ale w ostatniej chwili tego nie robi. Mamy też kipiącą od emocji sytuację z Paziną, która ukazuje nam w pełni to, jak bardzo Kubuś przestaje panować nad sobą i swoim życiem. Co sądzisz o tych wątkach? któryś z nich zrobił na Tobie szczególne wrażenie? I czy nie pominęłam czegoś ważnego?

Patryk: Rozmowa Jacka z Kubą należy do moich ulubionych z szóstego odcinka. W ogóle uwielbiam dialogi Więckiewicza w Ślepnąc od świateł – wyciąga z postaci tyle żywiołów, że aż chce się na niego patrzeć. Zgodzę się, że jego monolog był bezbłędny – trochę dowcipny, ale przede wszystkim ukazujący jak bardzo Jacka cała sytuacja rozrywa. Niby ciągle go widzimy, jak wydaje rozkazy i wszystkich uspokaja, a przecież ten człowiek czuje, że z dnia na dzień jego “warszawskie imperium” się wali. I Kuba jednak powiedział mu, czyją własnością jest niebieska torba – w innym wypadku nie wybuchnąłby takim gniewem. Aż się zdziwiłem, że nie wrzucił Kuby do basenu…

Sylwia: Wydawało mi się, że to było już w innej scenie, że Kuba po jakimś czasie wrócił, ale tyle się działo, że mogłam się pogubić. W końcu sam Kuba się pogubił. Stracił całkowicie kontrolę i panowanie. Przerosło go w zasadzie wszystko, a na włosku wisi zarówno jego wolność, jak i życie. Zdarza mu się zachowywać kompletnie nie w „jego stylu”, ale były też sytuacje, podczas których nawet zmierzająca w jego kierunku lawina nie tłumaczy jego kompletnie nielogicznego postępowania. Nie umiem na przykład zrozumieć, dlaczego proponuje Stryjowi, że weźmie cały problem z niebieską torbą Daria na siebie. Stryj i jego ludzie uratowali mu życie – owszem, ale na litość boską… brać sobie na głowę taki problem? Problem zagrażający życiu, którego mógł się pozbyć lada chwila? Nie rozumiem tej decyzji bohatera.

Patryk: To też było dla mnie niejasne. Stryj nie wydaje się nawet, żeby chciał uratować Kubę z czystej przyzwoitości – raczej dlatego, że diler wciąż jest mu potrzebny.

Sylwia: Ale też prawda jest taka, że wiele decyzji Kuba podejmuje, pierwszy raz, od kiedy widz go obserwuje, pod wpływem narkotyków. Sytuacja tak bardzo go bowiem przerasta, że łamie on swoją zasadę i nie poprzestaje jedynie na handlu…

Patryk: Ja w ogóle byłem w szoku, jak szybką metamorfozę przeszedł Kuba w tym odcinku – od zdesperowanego, ale wciąż trzeźwo myślącego człowieka, do oszalałego w narkotycznym amoku, biegającego z bronią furiata, który zaczyna tracić kontakt z rzeczywistością. To, co odkrywa w swoim mieszkaniu, robi z niego wariata, który popada w paranoję i oskarża najlepszą przyjaciółkę o zdradę. Oczywiście to dodaje serialowi jeszcze więcej szaleństwa i cieszę się, że twórcy już zdarli z Kuby maskę opanowanego handlarza narkotyków.

Sylwia: Aktorsko moim zdaniem zdecydowanie w tym odcinku wygrał Więckiewicz. Ale przyznaję, że również Marta Malikowska, czyli serialowa Pazina, świetnie się spisała, a miała w tym epizodzie do odegrania coś nieco innego i bardziej wymagającego niż do tej pory.

Patryk: Więckiewicz, Malikowska, ale nie zapominajmy o Czerneckim, który gra bardzo żywiołowego prokuratora Szeptyckiego – chciałoby się powiedzieć, że nadgorliwego. Już wcześniej jego sceny przesłuchań były perełkami, a teraz mieliśmy znowu jego małe show. No i mimo wszystko Kamil Nożyński inaczej gra, gdy ma do pokazania więcej niż jedną twarz. Zdecydowanie lepiej się go słucha, jeśli nie mówi swoich dialogów, jakby był chory i zmęczony.

Sylwia: To prawda. Natomiast oprócz dialogów i monologów mieliśmy tu także… śpiew. Jestem ciekawa, jak oceniasz scenę – nazwijmy ją tak, jak zrobił to nasz kolega Mateusz, kiedy pisał recenzję całego serialu – musicalową? Szczerze mówiąc, bałam się, że wyjdzie to dużo gorzej, a tymczasem nie było aż tak źle…

Patryk: He, he, he… Najgorsza nie była, ale znasz moją opinię na temat filmów, gdy pół obsady zaczyna hasać, śpiewać, a takie łamanie czwartej ściany (Chabior w stroju świętego Mikołaja był jednocześnie uroczy i żałosny) doprowadza mnie do skrętu kiszek. Cieszę się, że była taka krótka.

Sylwia: Nie podobały mi się natomiast te wstawki ze snów czy też wizji Kuby… Były dla mnie przekombinowane, jakby twórcy chcieli w nich upchnąć zbyt wiele symboliki. Myślę, że powinni zostać przy wizjach „z dzieciństwa” bohatera (przynajmniej ja tak je sobie tłumaczę).

Patryk: Dla mnie one są w ogóle zbędne. Nie lubię przesadnej symboliki w utworach, gdzie i tak cały czas dostaję w twarz nieskrępowaną brutalnością. To zresztą przeszkadza mi w samym pisarstwie Żulczyka, który mimo że nie stosuje jej tak dużo, to jednak jest wyczuwalna. Ale mi akurat te sceny z rodzicami bardziej się podobały niż dwoje dzieciaków łażących po zrujnowanym budynku. Inna kwestia, że nie przywiązuję do nich zbytniej uwagi i pewnie szybko wyprę z pamięci.

Sylwia: Szósty epizod był po prostu emocjonalną petardą. Nie było miejsca na oddech, na wytchnienie, na zastanowienie się nad postępowaniem bohaterów. Na to możemy sobie pozwolić dopiero po seansie. Mnie aż skręca, żeby dowiedzieć się, jak to się wszystko skończy i czy Kuba po prostu się nie rozsypie na drobne kawałeczki, bo jego psychika jest już dosłownie na skraju załamania. Zresztą, co ciekawe, zaczyna coraz bardziej upodabniać się do tych wszystkich, którymi tak bardzo gardzi… Co było chyba do przewidzenia od pierwszego odcinka. Nie mogę się doczekać dwóch ostatnich epizodów!

Patryk: Czeka nas naprawdę dobry finisz. Oczywiście zaczynam się obawiać, czy po takim tempie szóstego odcinka całość nam się nie wykolei, ale fakt, że tak szybko Kuba przerodził się w kolejnego świra – świetnie to ujęłaś, że się upodabnia do reszty, którą wydaje się, że gardzi – nie pozostawia żadnego rozczarowania i też jestem ciekawy, jak to wszystko się skończy. Wiemy przecież, że przeciwnik Kuby i Jacka już się nie patyczkuje, zdaje się być stale o krok przed nimi. Dokąd posuną się twórcy, żeby jeszcze bardziej zaszokować widza?

Serial możecie oglądać na kanałach HBO oraz w serwisie HBO GO

ślepnąc od świateł

Write a Review

Opublikowane przez

Sylwia Sekret

Redaktorka naczelna i współzałożycielka Głosu Kultury. Absolwentka dyskursu publicznego na Uniwersytecie Śląskim (co brzmi równie bezużytecznie, jak okazało się, że jest w rzeczywistości). Uwielbia pisać i chyba właśnie to w życiu wychodzi jej najlepiej. Kocha komiksy, choć miłość ta przyszła z czasem. Zimą ogląda skoki narciarskie, a latem do czytania musi mieć świeży słonecznik.

Patryk Wolski

Miłuję szeroko rozumianą literaturę i starego, dobrego rocka. A poza tym lubię marudzić.

Tagi
Śledź nas
Patronat

1 Komentarz

  • „nie rozumiem”, „skręt kiszek”, „nie podobały mi się”, „na granicy żenady”. Punktujecie po kolei słabości tego odcinka, które mordują całe szoł, a jednocześnie piszecie o „petardzie” i „jezdzie bez trzymanki” i „walcu”. Nie — ten odcinek jest skokiem przez rekina i najlepiej udowania, że serial jest słaby jak barszcz. Ja już traktuję to jako komedia:D

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *