ślepnąc od świateł

„Ślepnąc od świateł” – odcinek 3 – wrażenia

Kolejny dzień z życia Kuby, dilera narkotyków mieszkającego w Warszawie, już za nami. Sylwia i Patryk nie mają wątpliwości – trzeci odcinek serialu Ślepnąc od świateł, który możemy oglądać dzięki HBO, to jak na razie najlepszy i najmocniej trzymający w napięciu epizod tej produkcji. Aż strach pomyśleć, co będzie dalej, bo co, jeśli będzie tylko lepiej? Atmosferę – jak to określa Sylwia – można kroić nożem, a nocne przejażdżki po Warszawie – jak wyznaje Patryk – już nigdy nie będą takie same. Niepokój i mrok zaczynają przysłaniać te skrawki humoru, które jeszcze się gdzieś przebijają. Aktorstwo stoi na najwyższym poziomie, a popisy Jana Frycza, Cezarego Pazury i Roberta Więckiewicza nie pozostawiają widza obojętnym. Szczegółowe wrażenia po obejrzeniu odcinka znajdziecie poniżej, a jeśli obejrzeliście od razu cały serial, zapraszamy do lektury recenzji Mateusza, który również nie wytrzymał oczekiwania na kolejne epizody tydzień po tygodniu – odnośnik do jego tekstu znajdziecie na końcu artykułu.

Sylwia Sekret: Trzeci odcinek Ślepnąc od świateł naprawdę trzymał w napięciu! Powodem tego nie było jednak jakieś zawrotne tempo i akcja, lecz właśnie jej spowolnienie i ukazanie w zasadzie trzech wątków, trzech rozbudowanych mocno scen, z których jedna stanowiła w dużej mierze retrospekcję tłumaczącą coś, co mieliśmy już okazję oglądać w serialu. Okrojenie fabuły i skupienie się w tym epizodzie na jedynie trzech wątkach, ale poprowadzenie ich z wyjątkową dbałością o szczegóły i przykuwając uwagę widza, było świetnym pomysłem i nie dość że fantastycznie sprawiło się po prostu jako kolejny odcinek, to jeszcze wprowadziło powiew świeżości do serialu, który przecież teoretycznie wcale go nie potrzebował. A jednak ten odcinek różni się od dwóch pozostałych, ale zdecydowanie na plus. W niektórych scenach atmosferę można by kroić nożem. Też odniosłeś takie wrażenie?

Patryk Wolski: Tak, jest tu coraz mroczniej, co zresztą bardzo szybko uzewnętrznia się wizualnie – scena z nocnym kopaniem w strugach deszczu budzi niepokój, a gdy orientujemy się, do czego zmierza… Cóż, pojawia się wtedy efekt “wow”. I faktycznie, trzeci odcinek Ślepnąc od świateł oglądało się do samego końca jak na szpilkach. A znając treść książki, wiemy, że tu będzie coraz goręcej, i myślę, że przy kolejnych odcinkach trzeba się będzie trzymać mocno fotela.

Sylwia: Podobało mi się to, że moment wprowadzenia retrospekcji do serialu nie został w ogóle przez twórców zaznaczony. W pewnym momencie, kiedy na ekranie pojawia się całkowicie żywy i mający się nawet nieźle Sikor, orientujemy się po prostu, że oto ukazywane są nam wydarzenia dziejące się przed większością dotychczas zobaczonej przez nas akcji. Nie wiem, jak Ty, ale ja nie podziewałam się tak treściwego powrotu do niedalekiej przeszłości, ale uważam, że był to strzał w dziesiątkę. Nie tylko dzięki temu dowiadujemy się więcej o tym, co do czego doprowadziło i jak doszło do pewnych zdarzeń, ale także “odpoczywamy” nieco od Kuby. To z jego perspektywy oglądamy niemal wszystkie wydarzenia, a dzięki tym retrospekcjom mogliśmy zobaczyć coś bardziej z “boku”, w oderwaniu od zdystansowanego głównego bohatera. Dowiadujemy się zatem, jak niebieska torba z pieniędzmi, będąca utrapieniem Kuby, znalazła się w posiadaniu Stryja i jego ludzi, a także jaki ma ona związek z Dariem i jaki to wszystko może mieć wpływ na naszego dilera w golfie. Moim zdaniem był to świetny pomysł i choć mniej więcej wiedziałam przecież, jaki będzie finał niektórych wydarzeń, to i tak akcja trzymała mnie w napięciu.

Patryk: Tu akurat drobna poprawka, bo Stryj wszedł w posiadanie torby dopiero jak się rozprawił z Sikorem w pierwszym odcinku. Według mnie Stryj do samego końca nie zdawał sobie sprawy z tego, że Sikor to ma. Sama retrospekcja natomiast świetnie pokazuje, z kim ma (i będzie miał) do czynienia od momentu, kiedy ten przeklęty bagaż niezamierzenie wpadł w jego ręce. I ja również się cieszę, że pojawiła się właśnie w tym momencie, bo w elegancki sposób wiele wyjaśnia – nie trzeba przez to marnować “czasu antenowego”, aby bohaterowie w czasie rzeczywistym tłumaczyli widzowi jak krowa na miedzy, co tu się właściwie dzieje.

Sylwia: Chyba nie do końca się zrozumieliśmy :). Ja również uważam, że Stryj nie miał pojęcia o posiadanym przez Sikora “skarbie”. Polował na niego, bo chciał odzyskać, co swoje, i ewentualnie wymusić od mężczyzny wszystko, co ma, albo odebrać to sobie po prostu w formie jego życia. Torba z cudowną zawartością okazała się dla niego manną z nieba – to oczywiste. Chodziło mi o to, że dzięki retrospekcjom wiemy, skąd znalazła się u Sikora, a dzięki temu, ciągiem przyczynowo-skutkowym, skąd u Stryja.

Patryk: No to teraz wszystko jasne :).

Sylwia: Kolejną z trzech scen, które składają się na trzeci epizod jest spotkanie Kuby z Paziną. I tutaj możemy podzielić je na dwie części. Ta, w której zaliczają oni wymuszoną herbatkę u sąsiadki naszego bohatera, i ta, w której diler dostarcza narkotyki pewnemu celebrycie w różowym garniturze. Odwiedziny u sąsiadki to zdecydowanie najsłabsze ogniwo odcinka, ale dzieje się tak wyłącznie przez to, w jakim towarzystwie zostają one pokazane. Pozostałe wydarzenia są niezwykle intensywne, mocne i niepozwalające oderwać wzroku od ekranu, dlatego na ich tle wątek herbatki wypada po prostu blado i nijako i osobiście nie mogłam się doczekać, kiedy dobiegnie końca. Zdaję sobie natomiast sprawę z tego, że twórcy specjalnie umieścili ten wątek akurat w tym odcinku, by jego “zwyczajnością”, powolnym tempem i spokojem, jeszcze bardziej zintensyfikować wrażenia z pozostałych scen epizodu.

Patryk: Szczerze mówiąc, kompletnie o tym zapomniałem… to właśnie przez to, co dzieje się wcześniej i później. Jest to oczywiście chwila na złapanie oddechu, ciepła acz krótka scena niewiele tak naprawdę dodająca do całej historii.

Sylwia: Moment, kiedy Kuba zostawia na chwilę Pazinę i idzie z dostawą do Mariusza, celebryty, który – jak dowiadujemy się z ich rozmowy – prowadzi jakiś program telewizyjny, to już inna para kaloszy. Widz zostaje wciągnięty w sam środek dzikiej imprezy w luksusowym apartamencie mężczyzny, gdzie nie brakuje alkoholu, narkotyków, seksu i ogólnego ogłupienia. A sam Mariusz? Czy jest taki, jakiego się spodziewałam po lekturze książki? Myślę, że tak. Na tę chwilę wydaje mi się również, że zatrudnienie do tej roli Cezarego Pazury również było świetnym pomysłem. Ale ciekawi mnie Twoje zdanie na ten temat, bo w naszym omówieniu 2. odcinka pisałeś, że już nie możesz się doczekać, aż ten aktor pojawi się na ekranie. Jak Ci się zatem podobało?

Patryk: Dla mnie bomba! Właśnie takiego Mariusza Fajkowskiego potrzebował ten serial, zupełnie nieokiełznanego, szalonego, z nutką szaleństwa, arogancji i pretensjonalności. Wybaczcie, celebryci, ale tak właśnie wyobrażam sobie Wasze weekendowe życie, co oczywiście w produkcji Żulczyka i Skoniecznego pokazane zostało perfekcyjnie. A Cezary Pazura w tej roli zniewala, chociaż z charyzmą Daria trudno będzie Mariuszowi wygrać. Ale mimo wszystko, jestem cholernie zadowolony z występu tego aktora i czekam na więcej – możemy się spodziewać, że biorąc pod uwagę ostatnią scenę trzeciego odcinka, zobaczymy go w bardziej dramatycznej roli. Teraz mogliśmy się trochę z niego pośmiać, bo jego rozmowa z Kubą nie należała do najskładniejszych i najbardziej poważnych – ze swoim wymachiwaniem rąk i niezamykającymi się ustami Cezary Pazura przypomniał mi złote czasy 13. posterunku :).

Sylwia: Miałam podobne skojarzenia :). Z tym że nie było ani jednej Kasi…

Sylwia: Ostatnim wątkiem składającym się na trzeci odcinek Ślepnąc od świateł jest spotkanie Kuby z jego dostawcą, Jackiem, do których później dołącza… sam Dario. Okazuje się bowiem, że jest to znajomy Jacka z dawnych lat. I to właśnie w tej scenie bije serce całego odcinka. A może nawet całego serialu? To, co zrobili Jan Frycz i Robert Więckiewicz, było po prostu genialne! Oczywiście… był tu też Kamil Nożyński – bez Kuby ta scena miałaby zupełnie inny wydźwięk i nie miałaby takiego wpływu na fabułę – ale nie ma co ukrywać, że to ci dwaj panowie skradli show, a debiut Nożyńskiego jeszcze nigdy nie wydawał się tak mało istotny, jak właśnie skontrastowany z rewelacją, jaką odstawili starsi i bardziej doświadczeni od niego aktorzy. To było widowiskowe. To się oglądało rewelacyjnie – z równoczesnym zafascynowaniem i zachwytem nad aktorstwem, a jednocześnie niesmakiem i obrzydzeniem ze względu na wulgarną i prostacką do granic możliwości postać Daria. O ile jednak często prostackość i wulgarność idą w parze z politowaniem i lekceważeniem, o tyle w postaci granej przez Frycza o takim czymś nie ma mowy. Jego grubiańskość i język jak spod sklepu monopolowego nie zasłaniają ani na chwilę świadomości, jak groźny jest to człowiek i jak wiele złego może wokół siebie rozsiać. Kiedy w pewnym momencie wprost grozi Kubie – mnie osobiście przeszły ciarki, a włosy zapewne stanęły mi dęba. Genialna scena. Najlepsza, jak dotąd. Momentami zabawna, ale ten śmiech równoważony był poczuciem zagrożenia, które z Kuby (a później nawet i Jacka) przenosiło się na widza.

Patryk: Nazwałbym to śmiechem przez zaciśnięte usta, jako paniczna reakcja na zagrożenie. Jan Frycz faktycznie skradł show, a Robert Więckiewicz świetnie mu towarzyszy w prowadzeniu jednego z najbardziej elektryzujących dialogów, jaki do tej pory pojawił się w Ślepnąc od świateł. To, z jaką nonszalancją i pewnością siebie Dario rozmawia z kimkolwiek, budzi skrajne przerażenie – oto mamy człowieka, który sam nie wie, co to strach. On się niczego nie boi, wie, że nic mu nie grozi – a jeśli ktoś do niego podskoczy, to już jest trupem. Kuba niestety źle rozegrał tę rozmowę – swoją butę mógłby jednak czasami schować sobie… w buty i rozmawiać bardziej dyplomatycznie. Swoją drogą, czemu z lektury książki pamiętam, że Dario z Kubą (Jackiem) przez długi czas rozmawiali niezdrowo miło? Czy to będzie na kolejnym etapie, jak będą próbowali się dogadać, czy może scenariusz został pod tym kątem zmodyfikowany?

Sylwia: No właśnie – zapamiętałam to z powieści podobnie jak Ty. W mojej głowie utrwalił się taki portret ich relacji, w którym całe niebezpieczeństwo i zagrożenie z Daria wychodzą z czasem, bardzo stopniowo – od milutkich i grzecznościowych, czasem pobłażliwych zwrotów, do jawnego niebezpieczeństwa ze strony gangstera. Ale wszystko rozwijało się powoli – przynajmniej ja to tak pamiętam. Zatem albo coś poknociliśmy, albo po prostu scenariusz wymagał zmodyfikowanej wersji ich relacji. Musielibyśmy się zapytać kogoś, kto niedawno czytał książkę.

Patryk: Możliwe, że w 8-odcinkowym serialu twórcy chcieli skrócić Daria do bezpardonowego bossa, który z nikim się nie patyczkuje. Chociaż nie pogniewałbym się, gdybyśmy zobaczyli jeszcze niejedno oblicze “Dareczka”.

Sylwia: Rozmawiamy jednak o serialu, nie o powieści, a odcinek trzeci tego wyjątkowego serialu od HBO to naprawdę mocne tąpnięcie – żeby nie używać wulgarniejszych słów… Te pozostawmy gangsterom z ekranu. Po takim epizodzie naprawdę trudno było powstrzymać się przed obejrzeniem od razu następnego epizodu. Słowo jednak się rzekło. Ślepnąc od świateł tym odcinkiem wskoczyło na kolejny poziom, a jego finał zapowiada, że w 4 odcinku nie powinno być ani gorzej ani, tym bardziej, wolniej. Cholernie podoba mi się, jak kroczek po kroczku, po nitce do kłębka, twórcy prowadzą nas do wielkiego finału; jak powoli, lecz wytrwale splatają ze sobą kolejne wątki – nawet te, które wydawały się nie mieć ze sobą nic wspólnego; jak kula śnieżna się powiększa i toczy z coraz większą prędkością. Nietrudno się domyślić, że zmierza wprost w nadal zdystansowanego, lecz coraz bardziej w środku przerażonego Kubę.

Patryk: Genialny odcinek, w którym możemy ujrzeć aktorstwo najwyższej klasy u Jana Frycza, Roberta Więckiewicza i Cezarego Pazury. Wydarzenia w trzecim epizodzie Ślepnąc od świateł wręcz się pochłania wzrokiem, a warszawskie zepsucie i pruderia na tyle odcisnęła już swoje piętno, że pierwszy raz przejeżdżając przez stolicę nocną porą, przeszył mnie dreszcz niepokoju… Zacząłem się zastanawiać, czy gdzieś obok nie przejeżdża jakiś Kuba czy Dario. Fantastyczny serial, już teraz to można powiedzieć – nie bez powodu nazywany jest najlepszą polską produkcją.

Sylwia: À propos – bo wcześniej o tym zapomniałam – pisałeś wyżej, że rozmowa Daria z Jackiem to najlepsza scena dialogu w tym serialu. A skoro już mówimy o tym, że serial Skoniecznego i Żulczyka nazywany jest najlepszą polską produkcją, to ja pozwolę sobie pokusić się o stwierdzenie, że owa scena to jeden z lepszych, jeśli nie najlepiej rozpisany i zagrany dialog w polskim serialu.

Serial Ślepnąc od świateł obejrzycie na kanałach HBO oraz w serwisie HBO GO


Przeczytaj także:

Recenzja powieści Jakuba Żulczyka rozłożona na dwa głosy – Wielogłos Patryka i Sylwii

Recenzja całego serialu (wszystkie odcinki można obejrzeć dzięki HBO GO) – tekst Mateusza

Wrażenia po pierwszym odcinku serialu – Wielogłos Patryka i Sylwii

Wrażenia po drugim odcinku – również Wielogłos dwojga redaktorów

ślepnąc od świateł

Write a Review

Opublikowane przez

Patryk Wolski

Miłuję szeroko rozumianą literaturę i starego, dobrego rocka. A poza tym lubię marudzić.

Sylwia Sekret

Redaktorka naczelna i współzałożycielka Głosu Kultury. Absolwentka dyskursu publicznego na Uniwersytecie Śląskim (co brzmi równie bezużytecznie, jak okazało się, że jest w rzeczywistości). Uwielbia pisać i chyba właśnie to w życiu wychodzi jej najlepiej. Kocha komiksy, choć miłość ta przyszła z czasem. Zimą ogląda skoki narciarskie, a latem do czytania musi mieć świeży słonecznik.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *