somebody to love

Freddie Mercury – Mark Langthorne, Matt Richards – „Somebody to love” [recenzja]

Freddie Mercury, a właściwie Farrokh Bulsara – legenda muzyki, piosenkarz, autor tekstów, wokalista brytyjskiej grupy Queen. Cały świat zna takie utwory jak: Bohemian Rhapsody, We Are the Champions, Killer Queen czy tytułowe  Somebody to love.  Żył krótko, bo jedynie 45 lat, ale intensywnie, odważnie, na sto procent. Jakby wiedział, że jego czas na ziemi jest ograniczony. Znany był z imprezowego stylu życia, kontaktów fizycznych z kobietami i mężczyznami oraz skłonności do narkotyków. Walczył z AIDS i to właśnie ta choroba go wyniszczyła i ostatecznie doprowadziła do śmierci. Do samego końca towarzyszył mu partner Jim Hutton. Mark Langthorne i Matt Richards w swojej książce przybliżają fanom jego życie, śmierć i spuściznę.

W ostatnich dniach życia nikt nie dostrzegłby w nim gwiazdy rocka. Próżno było szukać tego niezapomnianego głosu i energii. Ale nie tylko tego brakowało. Grono przyjaciół również się zmniejszyło. Może dlatego, że nie było już wystawnych przyjęć jak za dawnych czasów. Ich miejsce zajął buduar, gdzie oprócz edwardiańskiego szezlongu oraz siedemnastowiecznego fotela pierwsze skrzypce zaczął odgrywać statyw na kroplówkę, umożliwiający transfuzję. To on informował gości, że w domu na dobre rozgościła się choroba. Nieuleczalna choroba.

Freddie Mercury leży w półśnie i trudno łapie oddech. Jest więźniem swoich czterech ścian. Otrzymuje środki przeciwbólowe, które wprowadzane zostają poprzez cewnik Hickmana (rodzaj kanuli podłączonej do żyły głównej). Morfiny się nie podaje, pacjent jest na nią uczulony. Nie jest w stanie przyjmować normalnych, pełnowartościowych posiłków. Jego schorowany organizm przyjmuje jedynie wodę, herbatę z mlekiem i czasami smażony ryż czy owoce. Lekarze rozkładają ręce. Nadzieja na lekarstwo lub choćby kurację mogącą przedłużyć jego życie – zgasła. Jego system odpornościowy jest tak osłabiony, że nie chroni go przed żadną infekcją. Mięśnie zanikają. Coraz częściej zamiast pytania „czy” pojawia się „kiedy” odejdzie. Tak właśnie rozpoczęło się umieranie króla rocka.

Za oknem jego rezydencji rozpościera się japoński ogród. Ostatnie zdjęcie Freddiego zostało zrobione w sierpniu 1991 roku w ogrodzie, na tle kwiatów. Wykonał je jego partner, fryzjer Jim Hutton. W książce zdradza, że zostało wykonane spontanicznie. Lider Queen podszedł do niego, kiedy ten fotografował roślinność. Nie protestował, gdy chciał zrobić zdjęcie. Prosił jedynie, by nie robił zbliżenia. Udało mu się nawet uśmiechnąć do każdego zdjęcia. Widać na nim jednak zmęczenie i bladość. Mimo to właśnie te ujęcia są dla Jima najważniejsze, najdroższe.

W okresie choroby za murem posiadłości dziennikarze i paparazzi węszą w poszukiwaniu plotki, sensacji. Czegoś, co mogliby przekazać jego fanom, zwiększyć zasięg pisma. Czegoś, co mogłoby nadawać się na nagłówek choćby krótkiego tekstu. Oblegli więc jego posiadłość i czekali. Ich odgłosy podobno słychać było aż w sypialni. A kłęby dymu papierosowego unosiły się zza płotu. Nawet w obliczu choroby Freddie pozostawał bohaterem kolumn plotkarskich brukowców. Po nich opinia publiczna zaczęła inaczej postrzegać artystę, a jego śmierć wyzwoliła świadome kształtowanie jego wizerunku.

Niemniej na zawsze pozostanie twórcą Queen. Tym, który odważył się połączyć muzykę popularną z rock operą, musical z metalem. Aurę tajemniczości podsycały też rzadko udzielane wywiady. Do dziś pozostał trudny do zdefiniowania.  Somebody to love opisuje dotychczas nieznane fakty z jego życia. Rzuca nowe światło na ostatnie lata i zmagania z AIDS (choroba, jej geneza i przebieg zostały szczegółowo opisane). I mimo że na rynku wydawniczym pojawiło się wiele publikacji  dotyczących Freddiego Mercurego, to autorom udało się dotrzeć także do niepublikowanych nigdzie wypowiedzi jego najbliższych przyjaciół i znanych muzyków. Poszerzone zostały wątki, które do tej pory traktowane były zwykle po macoszemu. Dlatego jest to doskonała lektura zarówno dla fanów Queen, jak i tych, którzy dopiero chcą poznać biografię wokalisty.

Fot.: Wydawnictwo Zysk i Ska


Przeczytaj także:

BOHEMIAN RHAPSODY: ŚCIEŻKA DŹWIĘKOWA Z FILMU

somebody to love

Write a Review

Opublikowane przez

Magdalena Kurek

Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Gdańskim. Zgodnie z sentencją Verba volant, scripta manent (słowa ulatują, pismo zostaje) pracuje nad rozprawą doktorską poświęconą interpretacji muzyki w prasie lat ’70 i ‘80. Jej zainteresowania obejmują literaturę i sztukę, ale główna pasja związana jest z tempem 33 obrotów na minutę (mowa oczywiście o muzyce płynącej z płyt winylowych).

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *