Judasz

W imieniu zdrajcy — Jeff Loveness, Jakub Rebelka — „Judasz” [recenzja]

Judasz Iskariota – chyba najtragiczniejszy biblijny bohater. Powszechnie znienawidzony, pogardzany, okazjonalnie okładany drągiem. Jego imię stało się synonimem zdrajcy. Na wieki wieków umieszczony w dziewiątym kręgu piekła. Jednak – czy zasłużenie? Czy Judasz rzeczywiście zdradził Jezusa? Czy dano mu jakikolwiek wybór? Autorzy przepięknej opowieści graficznej, Judasz, wydanej przez Kulturę Gniewu – Jeff Loveness i Jakub Rebelka – zdają się mieć wątpliwości. A gdyby tak zmienić perspektywę i oddać głos samemu zdrajcy wszech czasów? Spojrzeć na historię zbawienia jego oczami? Co by nam powiedział? Przekonajmy się.

Przede wszystkim moglibyśmy przekonać się, że wielka historia, w której obsadzono Judasza, jest ułomna. Że są w niej szczeliny, przez które sączą się absurd i groza istnienia. Właśnie – groza i absurd. To dwa stany towarzyszące zasadniczo podczas całej lektury Judasza. Czytelnik ma wspaniałą okazję na prześledzenie historii zbawienia oczami jej największego „bad guya”. Głos Judaszowi niejednokrotnie oddawano już wcześniej. Jednak tym, co wyróżnia propozycję Kultury Gniewu od tych wcześniejszych, jest forma tejże opowieści. A jest nią komiks.

Przepiękne plansze autorstwa Jakuba Rebelki są idealnie skrojone pod historię o winie (rzekomej?) oraz niełatwym i nieoczywistym odkupieniu. Wraz z naszym bohaterem udajemy się w mroczną podróż przez piekielne pustkowia, w aurze poczucia winy i nieuchronności. Wspomnianą aurę niesłychanie sugestywnie budują plansze utrzymane bądź w tonacjach lodowato niebieskich, bądź płomiennie purpurowych, w zależności od tego, czy akurat zwiedzamy czeluście piekielne, czy jesteśmy świadkami narastających wątpliwości Judasza w czasach będących preludium nieuniknionej – jak się okazuje – zdrady.

Piekielna groza

Judasz jest porywający nie tylko graficznie, ale i literacko. Co wcale nie jest oczywistością, gdy mamy do czynienia z „dymkami”. Przede wszystkim historia nie została w tym wypadku w żadnym razie zinfantylizowana na potrzeby komiksu. Poetycka, nieco filozofująca forma wypowiedzi znakomicie współgra z powagą opowieści. Ponadto, precyzyjnie dawkowane biblijne cytaty wprowadzają pożądaną dawkę grozy w sytuacjach, gdy mamy okazję zapoznać się bliżej ze stałymi lokatorami piekielnych czeluści – takimi jak demony czy z założenia mające wzbudzać trwogę stwory, jakby żywcem wyjęte z obrazów Hieronima Boscha. Albo zdesperowani potępieńcy.

Kolejnym, oprócz iście dantejskiej wizji piekła, niewątpliwym atutem tej opowieści, są jej protagoniści. Poza bohaterem tytułowym poznamy nieco bliżej tak wybitne osobistości, jak Jezus, Lucyfer, Goliat. A nawet – pośrednio, ale zawsze to coś – zajrzymy w boskie oblicze. Żadna z wymienionych postaci nie jest jednowymiarowym skrótem myślowym. Nie są płytcy ani nudni. Przeciwnie. Gnębią ich rozterki, wątpliwości, kłębiące się emocje. A także: poczucie bycia oszukanym fałszywymi obietnicami (Lucyfer), wykorzystanym (Judasz) czy niesprawiedliwie osądzonym (Łotr).

Mieszkańcy piekielnych otchłani są w tej opowieści niejako boskim wyrzutem sumienia. Są po ludzku bezradni ze swoimi grzechami, winami, wstydem i gniewem. I dojmującym poczuciem bycia zdradzonymi, oszukanymi, wykorzystanymi; które to poczucie niejako determinuje ich osądy, wybory i postępowanie.

Więźniowie historii

Gdyż zarówno Judasz, jak i pozostali tak zwani „złoczyńcy”, są jedynie więźniami tej historii. Boska narracja skonstruowana została na kształt gry, której wynik jest ustawiony i przesądzony. Nikt, tak naprawdę, nie ma wyboru, a wolna wola jest jedynie iluzją. Natomiast Judasz to, w gruncie rzeczy, ofiara tej ułomnej opowieści, która to opowieść potrzebowała winowajcy. Na próżno jednak przypisywać autorom Judasza moralną ambiwalencję. Komiks jest raczej próbą poznania wewnętrznego świata tych, których wykluczono (przynajmniej chwilowo) z planu zbawienia.

Determinizm tej historii poraża pesymizmem. Pozwala jednak dostrzec Judasza jako osobę wmanewrowaną w rolę złoczyńcy. Podczas gdy, w rzeczywistości, jest on postacią nie tylko tragiczną, ale i kluczową, bez której cały plan zbawienia, spaliłby na panewce. Bez niego znana nam historia kaźni nie miałaby najmniejszego sensu.

To było nieuniknione […] choćbyś walczył. Choćbyś pragnął się uwolnić, nie uciekniesz od własnej historii. Judasz nie zdradził Jezusa dlatego, że chciał, lecz dlatego, że nie miał wyboru. Taką rolę mu napisano. Perspektywa „adwokata diabła” przedstawiona w komiksie niektórym może wydać się obrazoburcza. Niesłusznie. Ostatecznie bowiem twórcy odsłaniają przed czytelnikiem drugie dno swojej okrutnej konkluzji przekonującej, że nie ma nadziei, bo nasze wybory nie są naszymi wyborami. Nadzieja jest. I można ją odnaleźć nawet na dnie piekła.

Fot.: Kultura Gniewu


Przeczytaj także:

Recenzja książki: Opowieści z głębi miasta

Judasz

Write a Review

Opublikowane przez
Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *